Obudziłem się skacowany o pierwszej. Wstałem z kanapy słysząc strzykanie moich kości, a następnie udałem się do kuchni. Wyciągnąłem z lodówki odpowiednie produkty i zrobiłem sobie kanapki. Przed ich zjedzeniem postanowiłem sięgnąć jeszcze tabletkę na ból głowy.
Pamiętam tylko jak pokłóciłem się z Wilson i wyszedłem z domu na imprezę. Byłem sam, piłem do nieprzytomności. Nie wiem czy coś zrobiłem, czy z kimś gadałem i jak tu trafiłem. W sumie wisiało mi to.
Znowu wracał mój beznadziejny humor. Obojętność na wszystko i wszystkich.
Usiadłem przed telewizorem zajadając zrobiony posiłek. W telewizji leciał mecz, więc go obejrzałem. Nie miałem chęci na totalnie nic prócz alkoholu. Najlepszy lek na kaca. Nagle przyszedł mi pewien pomysł do głowy. Możemy korzystać z tutejszego baru. Od razu postawiłem się na proste nogi i zjechałem windą na dół, wcześniej zamykając drzwi od apartamentu. Ten hotel był cholernie duży. Nie korzystaliśmy z rzeczy, które mieliśmy zaoferowane dotychczas, więc już nie pamiętałem gdzie jest ten bar. W recepcji zapytałem młodej blondynki o jego położenie, a ona wskazała ręką miejsce.
- Pół litra poproszę.- burknąłem siadając na krzesełku.
- Widzę słaby dzień.- stwierdziła brunetka. Na oko może była troszkę starsza. Jej brązowe oczy wskazywały pozytywną energię. Ubrana była w swój roboczy strój.
- Można tak powiedzieć.- zaśmiałem się kpiąco. Chwyciłem alkohol i upiłem z butelki sporą ilość.
- Nie rozpędzaj się tak.- uśmiechnęła się słabo.- Mamy dopiero czternastą.
- Korzystam póki mogę.- wzruszyłem ramionami, na co zmarszczyła brwiami.- Moi przyjaciele nie pozwolili by na to. Nie bez nich.
- Rozumiem. Muszę iść, bo klient wzywa. Zaraz wracam.- oznajmiła odchodząc.
Przytaknąłem głową wlewając w siebie kolejne ilości alkoholu. Dziewczyna wydawała się miła. Przynajmniej nie spędzę dzisiejszego dnia sam. Poczekałem chwile, aż brązowooka wróciła. Przedstawiła mi się jako Amy. Rozmawialiśmy w wolne chwile, gdy nie było ludzi. Spojrzałem przelotnie na zegarek, który wskazywał już piętnastą. Byłem dopiero w połowie butelki, ponieważ brunetka mnie dobrze zagadywała. Kiedy po kilkunastu minutach chciałem wziąć do ręki alkohol dziewczyna ją zatrzymała.
- Wypiłeś połowę Theo. Wystarczy.- mruknęła patrząc prosto w moje oczy.
- Czyli ta rozmowa tylko po to, żebym zapomniał o wódce?- uniosłem brew patrząc na nią obojętnie.
- Nie.- zaprzeczyła od razu.- Polubiłam cię, naprawdę. Mega się z tobą gada, ale nie wiem dlaczego chcesz się najebać do nieprzytomności. Jeśli masz jakieś problemy to porozmawiaj z kimś bliskim.
- Przeszłość mnie nie chce opuścić. Tyle.- uśmiechnąłem się sarkastycznie.
- Zamknij ten rozdział do końca. Rozwiąż coś co nie jest rozwiązane. Coś co przeszkadza ci na jego zakończenie.- wytłumaczyła.- Nie warto upijać się tutaj do nieprzytomności po godzinie piętnastej. Idź zrobić coś pożyteczniejszego.
- Nie wiem co.- prychnąłem robiąc kołeczka kieliszkiem.
- Idź do przyjaciół, wyjdź gdzieś. Może siłownia?- uniosła brew dając naprawdę dobrą propozycje.
- Nie pomyślałem o tym.
- Mogę iść z tobą. Zaraz kończę zmianę.- uśmiechnęła się radośnie, gdy przytaknąłem głową.
W czasie, kiedy Amy kończyła pracę, ja pobiegłem do pokoju po sportowe ciuchy. Z torbą nike opuściłem pomieszczenie znowu je zamykając. Niestety musiałem się wrócić, bo zapomniałem kluczy do auta. Cholera tylko ja nie mogę prowadzić. Nadzieja o tym, że dziewczyna ma prawko doskwierała mi do momentu, zauważenia jej. Była ubrana już w jeansowe spodenki i biały top.
CZYTASZ
Because, I love you.
Teen Fiction- Bo cię kocham! - To przestań. - Nie potrafię. Zbliżające się wakacje powodowały napływ wielu emocji. Jednakże nie wszystko może być po naszej myśli. Poukładana dziewczyna zaczyna wracać do przeszłości, a jej brat zmienia się. Czy w te dwa miesiąc...