Rudowłosa dziewczyna siedziała z uśmiechem naprzeciwko mnie. Była już na niezłym haju, a mnie ciągle do tego namawiali.
Od imprezy, na której Jake namieszał mi ponownie w głowie i tak po prostu znikł czułam się źle. Niby minęło dopiero kilka godzin, a ja dalej wspominałam szept przy swoim uchu, gęsia skórkę na całym ciele, nogi jak z waty czy namiętny pocałunek. Przez ten cały pieprzony czas brakowało mi tych gestów, wymiany zdań. Brunet mimo trudnego charakteru, w tak krótkim czasie mnie zaczarował. Nie wiedziałam, czy to było zauroczenie, czy od razu zakochanie. Ten człowiek mieszał mi w głowie tak, że czasami gubiłam się w tym jak się nazywam.
- Jak kocha to poczeka.- zaśmiała się Holly.- Dalej weź. Na rozluźnienie.- namawiała dalej wpychając mi woreczek pod rękę.
- Nie mogę.- mruknęłam gapiąc się w całkiem inny punkt. Moja głowa buzowała pod wpływem alkoholu i stawiała mnie przed trudnym wyborem. Kolejna marihuana mogła całkowicie odmienić moje życie. Wróciłabym do tego co było kiedyś.
- Widać, że jesteś spięta mała.- szepnął mi do ucha James.- Musisz się rozluźnić.- masował opuszkiem palca moje ramię przyciskając mnie do siebie.
Poddałam się. Nie umiałam dalej walczyć. Sięgnęłam po woreczek, a następnie opróżniłam jego zawartość robiąc blanta.
Po pewnym czasie poczułam się lepiej. Niczym się nie przejmowałam, stałam się weselsza. Nie mogłam przestać się śmiać z Holly, która skakała po stole śpiewając Justina Biebera. Pokręciłam głową odwracając się w stronę czarnowłosego. Chłopak pogłaskał mój policzek, a następnie przybliżył się delikatnie muskając moje wargi. Oddałam ten krótki pocałunek, a następnie wróciłam do ponownego wybuchu śmiechu.
Czułam się dobrze, choć wiedziałam że popełniłam błąd życia. Jeśli bym wróciła do przeszłości załamałabym każdego. Nie chciałam, by przeżywali znów to samo, ale nie potrafiłam oddychać z myślą, że moje życie jest tak kurewsko popieprzone.
Mój wzrok przeniósł się na jakiegoś mężczyznę. Wyglądał jakby miał mniej więcej trzydziestkę. Ubrany był w czarne, podarte spodnie i tego samego koloru koszulkę. Jego włosy były koloru brązowego, a oczy zielone. Po jego twarzy nie można było nic wyczytać. Chłód, który spowodował swoją obecnością poczułam, aż na kręgosłupie.
- Musimy jechać.- oznajmił niskim głosem spoglądając na moją osobę.- A ty to kto?
- Nao.- powiedziałam starając się nie zadrżeć.
- Nowa? Jedziesz z nami?- uniósł zdziwiony brew analizując moje słowo.
- Gdzie?- sama byłam zdziwiona. Siedzieliśmy tu kilka godzin, spędzaliśmy wesoło czas, a nagle przychodzi jakiś typ i chce mi zabrać znajomych.
- Napad na bogatego typa, który zalazł nam za skórę.- wytłumaczył siedzący obok James.
- Mała sprawa.- dopowiedziała Holly z uśmiechem.
- Nie.- odpowiedziałam szybko wstając.- Zapomniałam, że miałam spotkać się z jeszcze jedną osobą.- skłamałam przegryzając wnętrze policzka. Bałam się. Mężczyzna sprawiał wrażenie typowego, a zarazem nawet przystojnego mordercy.
- Dasz sobie sama radę?- rudowłosa spojrzała na mnie przelotnie kierując się w stronę wyjścia wraz z dwójką chłopaków.
- Jasne!- krzyknęłam, kiedy opuściła budynek.
Wzięłam swój telefon z blatu spoglądając na godzinę. Była dwudziesta druga. Niechętnie wyszłam z dotychczasowego miejsca i ruszyłam w nieznanym mi kierunku. Byłam na haju, a brak przyjaciół obok sprawiał ogromny smutek. Nagle zachciało mi się cholernie płakać. Wyciągnęłam z kieszeni jednego papierosa i odpaliłam go. Zaciągając się szłam przez najbardziej niebezpieczne ulice tego miasta. Miałam to głęboko w dupie. Wiedziałam, że James znał tu wiele osób, które miały świadomość mojej znajomości z nim. Można powiedzieć, że byłam jednak tu bezpieczna.
CZYTASZ
Because, I love you.
Teen Fiction- Bo cię kocham! - To przestań. - Nie potrafię. Zbliżające się wakacje powodowały napływ wielu emocji. Jednakże nie wszystko może być po naszej myśli. Poukładana dziewczyna zaczyna wracać do przeszłości, a jej brat zmienia się. Czy w te dwa miesiąc...