Wziąłem swoją torbę i udałem się w stronę wyjścia. W końcu mogłem opuścić ten pieprzony szpital. Gdy zauważyłem mojego tatę z Rose poszedłem w ich stronę. Dziewczyna przywitała mnie buziakiem w policzek, a rodziciel marudzeniem. Cały on.
Wsiedliśmy do czerwonego mustanga i po półgodziny byliśmy w domu. Wszystko wina miłości taty do McDonalda. Wszedłem do środka, a niska brunetka od razu rzuciła mi się w ramiona. Miała na twarzy szczery uśmiech i wypisaną ulgę.
- Cześć, mamo.- mruknąłem masując jej plecy.- Już. Żyje. Wszystko okej.
- Jakie okej?!- oburzyła się zakładając ręce na biodra.- Miałeś operacje!
- Ale żyje.- przewróciłem oczami. Spojrzałem na Wilson, która również nie była zadowolona z moich słów.- Przepraszam. Już idę odpoczywać.- westchnąłem ściągając buty.
W pokoju zostawiłem torbę na biurku, a sam uwaliłem się do łóżka. Naprawdę czułem się dobrze, ale zdawałem sobie sprawę co przeszli moi bliscy. Nie chciałem ich na to narażać. Jebana walka.
Co do walki. Już po niej. Jestem wolny. Mogę normalnie być z Rose nie martwiąc się, że stanie się coś jej, albo mi. Blondynka już nie będzie musiała się bać. Wszystko zaczyna się układać. Jestem cholernie szczęśliwy mając ją obok.
- Chcesz coś do jedzenia lub picia?- o wilku mowa.
- Zrobię sobie sam.- odparłem przenosząc swój wzrok na jej osobę.
- Przestań.- stwierdziła oburzona.- Za pół godziny jadę do pracy, więc chcesz coś do cholery?
- Pracy?- zmarszczyłem brwi.- Już zaczynasz?
- W końcu.- westchnęła z uśmiechem.- Kanapki ci wystarczą?- zapytała, na co przytaknąłem głową.
Żałowałem, że nie mogę spędzić pierwszego dnia w firmie z Rose. Czuje jednak, że Naomi pójdzie wraz z nią i ten fakt mnie cieszy. W końcu pozna naszą rodzine i napewno ją pokochają.
Dziewczyna wróciła z uśmiechem niosąc przygotowany posiłek. Podziękowałem jej krótko i zacząłem jeść. Blondynka włączyła telewizje i wyszukała czegoś ciekawego. Odstawiła pilota, a następnie sięgnęła po swoją torebkę.
- Czegoś jeszcze potrzebujesz?- zapytała upewniając się czy wszystko ma.
- Nie. Dam sobie radę.- zaśmiałem się cicho.
- Dobrze wyglądam?- zmarszczyła brwi przeglądając się w lustrze.
Jej idealne ciało opinała czarna prosta sukienka z długim rękawem. Była prawie do kolan, ponieważ według niej w firmie musiała ubrać się odpowiednio. Pofalowane blond włosy idealnie komponowały się z całością, a lekki makijaż dodał jej uroku, którego i tak miała cholernie wiele.
- Najlepiej na świecie, skarbie.- odparłem posyłając jej uśmiech. Niebieskooka podeszła do mnie i złożyła na moich ustach pocałunek.- Aż dziwnie jest mi być w związku.- przyznałem szczerze.
- Mi też.- zachichotała.- Jak cię poznałam nie sądziłam, że w ogóle zamieszkam w tym domu. Miałam wrażenie, że za mną nie przepadasz.
- Jesteś zbyt inteligenta i piękna, bym cię nie lubił.
Rose uśmiechnęła się szczerze spoglądając ostatni raz w lustro. Pożegnała się szybkim buziakiem i zniknęła za drzwiami. Westchnąłem ciężko nie mając żadnych planów na dzisiejszy dzień. Wilson kategorycznie zabroniła mi wychodzenia z domu, ale przeczuwałem, że mimo to odwiedzę rodziców i ją w firmie. Musiałem wyrwać się z łóżka, w którym leżałem kilka jebanych dni. Lubiłem spać, ale przez ten cały szpital straciłem ochotę.
CZYTASZ
Because, I love you.
Teen Fiction- Bo cię kocham! - To przestań. - Nie potrafię. Zbliżające się wakacje powodowały napływ wielu emocji. Jednakże nie wszystko może być po naszej myśli. Poukładana dziewczyna zaczyna wracać do przeszłości, a jej brat zmienia się. Czy w te dwa miesiąc...