33. „ Nie dam rady drugi raz ponosić takiego poczucia winy."

864 28 1
                                    

Theo

Nad ranem zabrałem się z Rose do domu. Było już jasno, ale droga minęła nam okropnie. Oboje byliśmy pod wpływem alkoholu, a promienie słoneczne czy odległość głupiego kilometra wcale nie pomagała. Gdy stanęliśmy w końcu przed odpowiednim budynkiem otwarłem drzwi wiedząc, że rodzice właśnie szykują się do pracy. Ściągnąłem buty w holu zostając zaatakowany przed moją rodzicielkę.

- Cześć.- mruknęła z uśmiechem.- Oj, będzie kac.- wybuchła śmiechem patrząc prosto w moje oczy.- Nie chce was zadręczać pod wpływem, ale mam dla ciebie małą fuchę Rose.

- Bardzo dziękuję, tylko że my za trzy...

- Już dwa.- poprawiła ją.- Wiem, wyjeżdżacie. Nawet nie wiecie jak się cieszy... smucimy na to, że trójka ukochanych dzieci opuszcza nasz dom.- powiedziała sarkastycznie na co z blondynką wybuchnąłem śmiechem.

- Wszystko macie opłacone.- zapewnił tata, który pojawił się za brunetką.- Należą wam się te wakacje.

- Głupio mi tak...- mruknęła ciszej Wilson wpatrując się w podłogę.

- Przestań.- rodzicielka położyła dłoń na jej ramieniu.- Nawet nie wiesz jaka stałaś się ważna w tym domu.- szepnęła, choć ja i tak usłyszałem i wiedziałem o co chodzi. Zdziwiona niebieskooka jedynie uniosła brew, ale moja mama tylko się uśmiechnęła.

- Idziemy na górę.- wyjaśniłem wymijając ich.- Miłej pracy.

- Lekarstwa są na blacie!- to były ostatnie słowa, które usłyszałem przed zamknięciem drzwi.

Rzuciłem się prosto na swoje łóżko nic nie mówiąc. Marzyłem o śnie, którego cholernie mi brakowało. Czułem, że ciężkie powieki same się zamykają, kiedy w mój bok wtuliła się Rose. Swoimi palcami rysowała coś na moim torsie spokojnie oddychając. Uchyliłem oko zauważając, że coś ją nurtuje.

- O co chodziło twojej mamie?- zapytała spokojnie dalej obserwując swoje ruchy.

- Nie chcę do tego wracać.- odpowiedziałem szybko, aby zakończyć ten temat.

- A kiedyś mi...

- Tak, powiem.- oznajmiłem od razu. Blondynka posłała mi słaby uśmiech i z powrotem ułożyła głowę na torsie. Objąłem ją jeszcze mocniej, by dać jej jak najwiecej swojego ciepła. Byłem jak taka dodatkowa kołdra.- Dobranoc, Wilson.

- Dobranoc, Hale.

*
Wstaliśmy popołudniu zabierając się za obiad. Wilson zaczęła przygotowywaniem, a ja zająłem się sprawdzeniem auta. Jechaliśmy dwoma samochodami i padło w tym na mój. Posprzątałem dokładnie czarne BMW, a następnie pojechałem na myjkę. Kiedy wróciłem zaparkowałem z powrotem w garażu. Otwarłem białe drzwi wchodząc na hol. Rzuciłem kluczyki na komodę ściągając buty. Do moich nozdrzy dotarł niesamowity zapach. Udałem się w stronę kuchni, czyli tam gdzie prowadziły mnie nogi. Zauważyłem niebieskooką, która rozkładała posiłek na talerze. Pomogłem jej, następnie wyrzucając gumę do kosza. Usiedliśmy przy stole w ciszy.

- Coś się stało?- mruknąłem wbijając widelec w kotleta.

- Myśle jak to będzie.- odparła zamyślona.- Tylko raz wyrwałam się z Beverlly także to nowe przeżycie, a do tego ta długa droga.

- Nawet mi nie mów. Zack załatwił jakiś hotel w połowie drogi, abyśmy tam przenocowali.- burknąłem przeżuwając jedzenie.- Tak mi się nie chcę.

- Droga będzie najgorsza, ale później to już pikuś.- stwierdziła szeroko uśmiechnięta.

Wiedziałem jaki ten wyjazd jest dla niej ważny i ekscytujący. Czułem się niesamowicie, że mogłem sprawić jej radość. Rose Wilson stała się dla mnie ważną osobą. Po przeszłości myślałem, że już nikomu nie zaufam, ale zmieniło się to. Mogłem szczerze nazwać ją swoją przyjaciółką.

Because, I love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz