Rodzice godzinę temu wrócili do domu. Wciąż zastanawiałem się jak im powiedzieć o tym, że Rose musi tu pomieszkać przez jakiś czas. Nagle z myśli wyrwała mnie Naomi, która weszła do pomieszczenia.
- Hejka smrodzie mam pyta...- zaczęła, ale gdy zobaczyła blondynkę to ją zatkało.- Cześć, Naomi jestem.
- Rose.- mruknęła cicho.
- Co wy tu?- zapytała drapiąc się po głowie.
- Mogę?- zwróciłem się do blondynki, na co przytaknęła głową.- Rose ma problemy w domu i musiała z niego uciec, bo nie wytrzymuje psychicznie.- wytłumaczyłem przez, co siostra skinęła głową.
- To ty jesteś Rose.- uśmiechnęła się, a ja miałem ochotę zamknąć jej usta.- Theo trochę o tobie mówił. Aż dziwne, bo zazwyczaj nie wspomina o żadnej dziewczynie.- oznajmiła wesoło, przez co Wilson się zarumieniła.
- Nie wiem jak powiedzieć o tym rodzicom.- mruknąłem obojętnie.
- Spoko. Ja z nimi pogadam.- odparła radośnie.- Może się zaprzyjaźnimy.- puściła jej oczko.
- Dziękuję.- usłyszałem z ust wdzięcznej dziewczyny.
- Naprawdę nie masz za co. A my Theo musimy potem pogadać.- wskazała na mnie palcem.- Chodź ze mną na dół to cię przedstawię.
Rose niechętnie wstała i poszła za brunetką. Cieszyłem się, że mam taką siostrę. Potrafiła mi pomóc zawsze mimo, że czasem byłem dla niej skurwielem. Cholernie ją kochałem.
Po chwili namysłu postanowiłem zejść na dół, aby podsłuchać nieco ich rozmowę. Byłem ciekaw reakcji rodziców.
- Wyglądasz na bardzo sympatyczną osobę.- usłyszałem głos mojej mamy.
- Bo taka jest.- zaśmiała się Nao.- Naprawdę prosimy.
- Ja nie mam nic przeciwko, a ty Isaac?- uradowane słowa rodzicielki rozniosły się po pokoju.
- Jasne, że nie. Jeśli znacie się długo z Naomi i udostępni ci swój pokój to dlaczego nie? Czuj się jak u siebie.- odpowiedział.
Odetchnąłem z ulgą. Byłem pewien, że Rose będzie spała u mnie w pokoju, ponieważ nie będę kazał siostrze podzielić się pokojem z kimś kogo nie zna. Wróciłem do swojego łóżka czekając na dziewczyny. Gdy drzwi zostały otwarte, brunetka miała coś powiedzieć, ale się wtrąciłem.
- Tak wiem. Może zostać.- mruknąłem wpatrując się w dwie osoby przede mną.- Będzie spać u mnie najwyżej coś wymyślimy jak rodzice będą podejrzewać.- machnąłem ręką.- A teraz muszę pilnie jechać. Dasz sobie radę?- zwróciłem się do blondynki. Przytaknęła głową z przerażeniem.
- Gdzie jedziesz?- zapytała Naomi podchodząc bliżej.
- Tam gdzie nie powinienem.- wzruszyłem ramionami sięgając po gumy leżące na biurku.
- Tam gdzie Jake?- uniosła brew.
- A ty skąd wiesz?- zapytałem zdziwiony, a na twarz dziewczyny wdarło się zakłopotanie. Tak myślałem, że coś ich łączy.- Dobra zresztą lepiej jak nie wiem.
- Mogę jechać z tobą?
- Nao nie chcesz tam jechać. Poza tym nie mogę mieszać cię w to.- burknąłem wymijając ją.- Lepiej siedź w domu i się ucz.
Dziewczyna prychnęła i szybciej niż ja opuściła mój pokój. Naomi od dawna chciała jechać ze mną na walki. Była ciekawa tego świata, ale on nie był dla niej. Zbyt dużo niepotrzebnych kłopotów.
Zszedłem na dół po schodach i w holu ubrałem buty. Wziąłem kluczyki od swojego BMW i ruszyłem do garażu. Wyjechałem z niego włączając się do ruchu ulicznego. Droga była czysta, więc zajęło mi to niecałe osiem minut. Miejsce było odludnione i trafiali tam zazwyczaj ci co mieli o nim informacje. Zaparkowałem obok tylnego wejścia, żeby mieć bliżej. Wyszedłem zamykając czarne auto. Podeszłem do odpowiednich drzwi i zapukałem kilka razy. Otworzył mi wysoki ochroniarz o umięśnionej posturze. Miał na sobie czarne spodnie i tego samego koloru koszulkę. Jego ręce zdobiły tatuaże.
- Siema, Hale.- przywitał się.- Gotowy na walkę?
- Cześć Ryan. Jak zwykle.- odparłem przybijając mu żółwika.
Znałem ten budynek lepiej niż własny dom. Poszedłem, więc do odpowiedniego pokoju, aby przygotować się do walki. Dziwnym trafem dziś odbywała się tak wcześnie.
Wszedłem do pomieszczenia i ujrzałem Parker'a. Jego twarz jak zawsze była obojętna. Mimo to w środku był złotym człowiekiem.
- Siema.- mruknąłem.- Co tam?
- Jak zawsze.- powiedział podnosząc na mnie wzrok.- Moim przeciwnikiem dziś jest Louis.- warknął, a ja wiedziałem o co chodzi.
Louis był jego byłym przyjacielem. Kiedyś ojebał Jake'a na kasę i wydał policji. Od tamtego czasu się nienawidzą. Poza tym blondyn był trudnym przeciwnikiem. Mimo tego, że Parker był dobry w tym co robi to napewno wyjdzie z masą siniaków.
- Dasz radę stary.- oznajmiłem klepiąc go w bark.
- Wiem.- wzruszył ramionami.- Gdzie zniknąłeś podczas imprezy?
- Pojechałem do Rose.- odparłem obojętnie.
- Podoba ci się?- spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Sam nie wiem. Nie potrafię kochać.- prychnąłem poprawiając swoje włosy. Taka była prawda. Nie wiedziałem czy kiedykolwiek jeszcze będę umiał kogoś obdarzyć miłością.
- Ja też muszę ci coś powiedzieć...- zaczął, ale przerwały mu otwierające się drzwi.
- Hale, twoja kolej.- do pomieszczenia wszedł Ryan. Niechętnie wstałem udając się na ring.
***
Wygrałem. Ledwo, ale dałem radę. Czekałem na koniec walki przyjaciela, która nie szła mu tak dobrze jak mi. Był cały poobijany, więc nie zdziwię się jak zrobi sobie przerwę od spotkań z Hannah. Nikt nie wiedział dlaczego z nią jest.
Po kilku minutach Parker ledwo co wygrał. Zgarnąłem go pod pachę i zaprowadziłem do mojego czarnego BMW. Chłopak udawał niewzruszonego mimo, że śliwa pod jego okiem była sporych rozmiarów. Wróciłem po resztę naszych rzeczy, a następnie zawiozłem chłopaka do domu.
- Stary mam prośbę.- mruknął, a na jego twarzy widniał grymas.- Jakby co muszę ci pomagać przy aucie. Muszę skłamać coś Hannah.
- Wiedziałem, że tak będzie.- zaśmiałem się.- Opowiesz mi kiedyś jak to w końcu jest?
- Może kiedyś.- odparł obojętnie. Spojrzałem kątem oka na jego profil. Zauważyłem, że robi coś w telefonie.
Stanąłem pod willa Jake'a. Brunet krótko się pożegnał dziękując za jego krycie. Później szybko wróciłem do siebie, aby Rose nie musiała dłużej być sama. Jednak nie znała tam nikogo. Była nieufna co pogarszało sytuacje.
Zaparkowałem w garażu i ruszyłem w stronę wejścia. Przywitałem się z ojcem wymijając go na schodach. Nacisnąłem na klamkę moich drzwi zauważając, że dziewczyny nie ma w pokoju. Trochę się zdziwiłem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni w celu napisania do niej SMS.
Do: Rose
Gdzie ty do cholery jasnej jesteś?Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
Od: Rose
Wróciłam do domu. Aaron... groził mi.Wkurwiony rzuciłem telefon na łóżko. Złość buzowała w moich żyłach, a serce przyspieszyło. Miałem ochotę iść do tego domu i wyciągnąć blondynkę stamtąd siłą. Zbyt dużo wycierpiała przez tego drania. Nie wiedziałem co robić, więc skierowałem się do pokoju mojej siostry. Wszedłem do niego bez uprzedzenia.
Usłyszałem tylko głośny śmiech zwrócony w moją stronę. Na łóżku siedziały dwie dziewczyny z uśmiechami na twarzy. Miałem ochotę je obie ukatrupić.
- No i teraz masz dowód, że mu zależy.- odparła radośnie Naomi.
Posłałem jej wrogie spojrzenie. Obojętnie wyszedłem z pokoju kierując się na papierosa.
CZYTASZ
Because, I love you.
Novela Juvenil- Bo cię kocham! - To przestań. - Nie potrafię. Zbliżające się wakacje powodowały napływ wielu emocji. Jednakże nie wszystko może być po naszej myśli. Poukładana dziewczyna zaczyna wracać do przeszłości, a jej brat zmienia się. Czy w te dwa miesiąc...