Delikatnie rozchyliłaś powieki. Światło drażniło twoje oczy. Bez zbędnego przeciągania usiadłaś na łóżku w swoim własnym pokoju który został ci przeznaczony niedawno, podczas awansu. Zdjęłaś z siebie białą koszulę nocną na której miejscu po chwili pojawiła się szara koszula i białe spodnie. Po pół godzinnym męczeniu się z paskami oplatającymi większość wojskowego munduru, wyszłaś na hol. Generał Smith zarządził dzisiaj jakieś zebranie na dziedzińcu. Pracował nad nową formacją i prawdopodobnie dziś w końcu z dumą to zaprezentuje.
Twój chód był koślawy, ponadto kulałaś na jedną nogę czego nie dało się ukryć. Jest tak za sprawą twojego ostatniego nocnego spaceru. Takie wycieczki są surowo zabronione, ale tamtej nocy nie mogłaś zasnąć. Głupio ci przyznać, że nie zauważyłaś wystającego z chodnika korzenia drzewa, więc przy ludziach próbujesz chodzić względnie prosto.
Dziedziniec był już praktycznie pełny. Mimo to panował porządek. Ludzie tworzący poszczególne oddziały, stali oddzieleni od siebie. Byli wyprostowani i czekali na kapitanów którzy mieli zaraz pojawić się na czele każdej z kolumn.
Ignorując ból, wyprostowałaś się i ruszyłaś w stronę znajomych ci twarzy. Bez słowa stanęłaś przed nimi. Paręnaście długich minut później, Erwin stanął naprzeciw was na podwyższeniu przypominającym scenę. Jego mimika twarzy nie wyrażała nawet krzty ekscytacji co wskazuje na to, że nie stoimy tu z powodu formacji.
Po szybkiej analizie, wszyscy jak na zawołanie przycisnęli pięści do piersi a drugie ręce założyli na plecy czego efektem był głośny dźwięk uderzenia.
-Spocznij! Nie zebrałem was tu z powodu którego ode mnie oczekujecie. Mimo to mam dziś inne wieści.- Był nerwowy. Gdzieś z boku dało się usłyszeć otwieranie drzwi a po chwili zza nich wyszły trzy sylwetki. Świeciło poranne, rażące słońce więc dało się zauważyć tylko ciemne zarysy postaci. Były to dwie kobiety, po wzroście sądzę, że młode - i mężczyzna. - postacie przeszły w zacienione miejsce. Pomyłka, jednak kobieta i dwoje mężczyzn. Dziewczyna była młoda i wyraźnie podekscytowana. Jej przeciwieństwem był niski czarnowłosy mężczyzna którego przez wzrost i posturę ciała wzięłaś za płeć przeciwną. Był znudzony, jego małe źrenice nie są pewnie widoczne z dalszych rzędów. Obok stał raczej przestraszony, młody blondyn. Cała trójka mimo tego, że nie rozmawiali w tej chwili, nawet na siebie nie parzyli, wydawała się być blisko.
- Ta trójka - generał gestem dłoni wskazał na przybyszów. - Od dziś będzie waszymi towarzyszami broni. Zostaną oni przydzieleni do oddziałów i oczekuję, że ciepło ich przyjmiecie. Oczekujcie ich na śniadaniu. Rozejść się. - tymi słowy, wysoki blondyn zakończył to krótkie i wczesne zebranie.
Na koniec jeszcze szybki salut i można przejść do rzeczy. Praktycznie od razu dało się usłyszeć pomruki. Niektóre głosy wyrażały ekscytację i ciekawość, inne za to niepokój i niezadowolenie.Osobiście nie robiło to na tobie wrażenia. Co roku do wojska trafiali rekruci z korpusu treningowego, co prawda oni nie przybyli stamtąd ale są tak samo pospolici.
Szybkim krokiem wyszłaś z dziedzińca tym samym poza zasięg czyjegokolwiek wzroku. Znów pozwoliłaś sobie oszczędzać lewą nogę. Nieco wolniej skierowałaś swoje kroki na stołówkę.
Gdy tylko otworzyłaś masywne, drewniane drzwi, uderzyły cię rozmowy i dźwięk stukania sztućcami o talerze. Bez zbędnej analizy podeszłaś do wolnego miejsca przy stoliku który jest przeznaczony dla twojego oddziału. Tworzyło go sześć osób - Hanji Zoë, jest bliska awansu, jeżeli tak się stanie to będzie tej samej rangi co ty. Petra Ral, pospolity żołnierz, Kaiser, nikt nie zna jego nazwiska, w tym on sam, i trzy inne osoby które nie są warte uwagi bądź nie pamiętasz ich imion.
Ku twojemu zdziwieniu dosiadła się do was młoda kobieta z dwoma krótkimi kiteczkami.
-Isabel Magnolia. - przedstawiła się z uśmiechem na ustach. - Generał Erwin Smith przydzielił mnie do pańskiego oddziału, tak sądzę. Po prostu kazał mi tu usiąść. - przymrużyła oczy analizując reakcje słuchaczy.Nikt nie chciał się odezwać jako pierwszy dlatego to ty jako kapitan musiałaś odpowiedzieć.
- W takim razie usiądź. Ja jestem [twoje imię], to jest Hanji Zoë, ta drobna kobieta to Petra Ral, a to Kaiser - wskazałaś dłonią na drobnej postury mężczyznę o ciemnych włosach i piwnych oczach po czym pozwoliłaś reszcie się przedstawić.Ta zadziwiająco młoda - bo mająca za sobą nie więcej niż szesnaście wiosen kobieta zaklimatyzowała się zadziwiająco szybko, bo nim skończyło się śniadanie wszyscy śmieli się z kolejnego to już tego ranka wypowiedzianego przez nią żartu.
______________________________________
Wiem co powiecie - Levi x Reader jest już przereklamowane. Ale powiedzmy, że kiedyś, za parę długich lat przeczytasz je wszystkie i będziesz dziękować ludziom którzy dokładają ich coraz więcej, przekonałam cię? C;
CZYTASZ
Kobaltowe Włosy... Czy Jakoś Tak (Levi X Reader)
Fanfiction💙🖤Mmm... Levi x Reader. Wiem, że chcesz zajrzeć... No kliknij c: Tak, tego kwiatu jest pół światu, ale nie zaszkodzi jeszcze jeden przeczytany ff, mam rację? 💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤