Uznałaś, że musisz z nim porozmawiać. Niezależnie od tego co ich łączyło, to z pewnością byli blisko, więc zapewne musi być mu teraz ciężko.
Byłaś zestresowana idąc holem do pokoju Levi'a. To uczucie nasiliło się gdy otworzyłaś drzwi i zajrzałaś do środka. Leżał na łóżku, wpatrywał się w sufit. Jego wzrok był chłodny. Mimo wszystko nie wyglądał na przejętego.
- Em... Levi, jak się czujesz? - Zapytałaś o pierwszą, rzecz która przyszła ci do głowy, jednak tego nie przemyślałaś. Jak może się czuć?
- Chujowo. - Odpowiedział szeptem. Nie spojrzał na ciebie.
Przeszłaś przez pomieszczenie i usiadłaś na brzegu łóżka, lekko uginając pod sobą materac.
- Hej, przecież to nie koniec świata. - Sama już dawno nie doświadczyłaś czegoś takiego jak przyjaźń więc nie do końca rozumiałaś jego sytuacji. Znaczy to prawdą, że straciłaś bliskie ci osoby, ale nauczyłaś się iść dalej.
- Mówi paniusia której w młodym wieku udało się uciec z podziemi. - jego ton głosu jak i sposób bycia dalej się nie zmieniał. - Tam liczy się każdy przyjaciel.
- Ale miałam tak samo ciężko jak ty, a to, że byłam młoda, tylko mi utrudniało życie w tamtym miejscu! - Zdziwił cię kierunek tej rozmowy.
- I naprawdę przyszłaś tu tylko po to żeby użalać się nad swoim dzieciństwem? - W końcu na ciebie spojrzał. Rzeczywiście źle poprowadziłaś tą konwencję.
- To ty zacząłeś. - Uśmiechnęłaś się do niego. Może jeszcze nie wszystko stracone.
- Po prostu wyjdź. - Teraz przeniósł się z łóżka na fotel.
- Jak chcesz, ale jakby co to jestem w pokoju obok. - Pomachałaś przyjaźnie do mężczyzny. Wiesz, że twój dobry nastrój go zdenerwuje, ale wolisz żeby towarzyszyło mu to uczucie, aniżeli ciągły smutek.
Nie minęło dwadzieścia sekund a ty już byłaś u siebie. Zrobiłaś powierzchowne porządki i nim się obejrzałaś - Był już wieczór. Przebrałaś się w koszulę nocną. Podczas tej czynności twój wzrok znów otarł się o wszędobylskie blizny. Zadumałaś się przez moment analizując pochodzenie każdej z nich. Szybko nałożyłaś materiał i sięgnęłaś ręką po książkę którą niedawno zabrałaś z biblioteki. Wzięłaś się za czytanie.
***
Oczy same ci się zamykały a ty nie mogłaś już przeczytać ani jednego zdania. Co chwilę myliłaś słowa lub po prostu się zacinałaś i minęło trochę czasu zanim rozszyfrowałaś kolejne słowo. Byłaś cholernie zmęczona.
Pobudził cię dopiero cichy krzyk. Normalnie nikt by go nie usłyszał ale ty od dziecka miałaś bardzo dobry słuch. Było to coś bardziej na kształt stłumionego jęku. Zaniepokojona odłożyłaś książkę na swoje miejsce i bezszelestnie wyszłaś z pokoju. Skoro dzięki brzmiały na stłumione to możliwe, że osoba trzecia nie chciała by ktoś cokolwiek usłyszał. Zdążyłaś wziąć tylko niewielki sztylet z dna twojej szuflady. Ostrożnie podeszłaś do drzwi zaraz obok twoich i lekko je pchnęłaś. Delikatnie ugięłaś nogi, wystawiając ręce w wygodny do ewentualnej walki sposób.
Z rozbawieniem zaczęłaś bawić się narzędziem między palcami. Nastraszył cię. Levi spał na fotelu. Przez pot, włosy lepiły mu się do czoła a sam co parę sekund wykonywał jakieś dziwne, niezidentyfikowane ruchy rękoma. Mimika twarzy Ackermanna zmieniała się z sekundy na sekundę. Gburek ma zły sen?
- Oh, dzidzia. - podeszłaś do mężczyzny z zamiarem obudzenia go, tym samym zabrania go z tego - jak sądzisz - okropnego miejsca w którym przebywa jego umysł.
Szturchnęłaś go palcem w ramię, ale to nie przyniosło skutku. Spróbowałaś klepania po głowie i wołania ale i to nie zadziałało.
- Wybacz. - Powiedziałaś że skruchą i westchnęłaś. Chwilę później po pomieszczeniu rozniósł się odgłos uderzenia, a na policzku czarnowłosego został czerwony i prawdopodobnie bolesny ślad.
- Kurwa! Japierdole, [Twoje imię]. Co ci odjebało? - Syknął łapiąc się za piekące miejsce.
- Miałeś zły sen, nie mogłam przepuścić takiej okazji. - Uśmiechnęłaś się złośliwie. - Poza tym, jesteś strasznie wulgarny. Hamuj się czasem. - Pokazałaś mu język.
- Istnieją przyjemniejsze sposoby na obudzenie kogoś. - Mężczyzna dalej pocierał policzek.
- Czy ty coś sugerujesz? - Uniosłaś jedną brew. - Czekaj, przyniosę trochę lodu. Pewnie cię to piecze. - Szybkim krokiem ruszyłaś do kuchni, wracając z zimnym workiem w ręce. W momencie w którym chciał go od ciebie zabrać dostał po palcach.
- Ja to zrobię. - przyłożyłaś lód do zaczerwienionej skóry chłopaka. - A więc co ci się śniło panie "Nadzieja ludzkości i wyśmienity żołnierzu?"
CZYTASZ
Kobaltowe Włosy... Czy Jakoś Tak (Levi X Reader)
Fanfiction💙🖤Mmm... Levi x Reader. Wiem, że chcesz zajrzeć... No kliknij c: Tak, tego kwiatu jest pół światu, ale nie zaszkodzi jeszcze jeden przeczytany ff, mam rację? 💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤