***
- Mam cię! - Aż podskoczyłaś na nagły głos siostry. Rozbawił cię widok Cary, wiszącej na oknie, z jedną nogą na parapecie dla utrzymania równowagi.
- Trochę ci to zajęło. - Wstałaś rozciągając kończyny do momentu, w którym usłyszałaś coś na wzór łamanej kości.
- Miło było, siostrzyczko, ale muszę lecieć. Pojutrze wyprawa, więc mam jutro podwójne treningi. Zgadamy się innym razem. - Wytłumaczyłaś.
- Będę tu czekała codziennie o zachodzie słońca, przyjdź tu po wyprawie, dobrze? - Młoda uśmiechnęła się życzliwie, zanim ruszyła w przeciwną stronę.
Westchnęłaś, ale nic już nie powiedziałaś. Zaczęłaś iść.
***
Późno wieczorem znalazłaś się w obrębie murów kwatery. Wyczerpana, ruszyłaś prosto do swojego pokoju.
Oparłaś się o framugę drzwi. Rozczulił cię widok Levi'a, śpiącego w twoim łóżku... Znowu.
Uznałaś, że skoro śpi, to nie będziesz go budzić i przebierzesz się tu, a nie w łazience. Jednym ruchem zdjęłaś z siebie sukienkę. Zanim zdjęłaś bieliznę, odwróciłaś się jeszcze w stronę czarnowłosego, by upewnić się, czy aby na pewno się jeszcze nie obudził. Wciągnęłaś na siebie koszulę nocną.
Wpełzłaś pod kołdrę, mocno się nią owijając. Kobaltowooki niemal od razu wyczuł twoją obecność, więc chciał cię objąć. Zamiast tego, syknął.
- Cholera, masz zimną skórę! - Levi odwrócił się do ciebie tyłem.
Zachichotałaś. Chcąc się jeszcze z nim podroczyć, tym razem ty do niego przywarłaś.
- [Twoje imię]! Weź się najpierw ogrzej, czy coś.
Przewróciłaś oczyma, czego nie mógł zobaczyć, i także się odwróciłaś.
Ku twojemu zadowoleniu, niedługo później Czarnowłosy jednak postanowił się w ciebie łaskawie wtulić.
***
Wszędzie było słychać rżenie koni i ich tupot w miejscu, były niespokojne. Jeszcze zanim wyjechaliście, Rozejrzałaś się dookoła. Zamarłaś. Pierwszy raz, od początku twojego szkolenia - Na odprawie pojawiła się twoja matka i siostra. Nie wiedząc co masz zrobić, po prostu się do nich nieśmiało uśmiechnęłaś.
Brama uniosła się z trzaskiem. Posłałaś ostatnie spojrzenie w stronę rodziny, po czym popędziłaś swojego konia, wyjeżdżając poza mury.
Na samym początku była tylko zielona, miejscami wydeptana trawa. Z czasem jednak dało się zobaczyć pojedyńcze drzewa i krzewy. Jechałaś na czele swojego oddziału, korzystając z widoków poza murami.
Waszym celem są dwa dowolne tytany dla Hanji. Przed wyprawą, razem z innymi żołnierzami wysokiej rangi, godzinami siedziałaś w gabinecie Erwina, wymyślając, w jaki sposób słapać te monstra.
Wbrew pozorom, plan był prosty. Znaleźć, zwabić i w razie potrzeby przejść na trójwymiarowy manewr.
Gwałtownie zatrzymałaś wierzchowca. Jest. Powoli podjechałaś bliżej bestii. Czeterometrowiec z niebywałą prędkością odwrócił się w twoją stronę, niemal od razu ruszając za tobą w pogoń. Serce zabiło ci szybciej. Zmusiłaś konia do galopu w przeciwną stronę.
Co chwilę wymachiwałaś lejcami, dając mu jasny sygnał, że jak się nie pospieszy, to oboje wylądujecie w tym czymś, i już nigdy go nie wyczeszesz. Mimo wszystko, twój rumak był wyuczony i nie panikował, co wiecej - był spokojniejszy od ciebie.
W pewnym momencie, tytan zaczął się niebezpiecznie zbliżać. Chciałaś przejść na trójwymiarowy manewr, jednak z przerażeniem stwierdziłaś, że w okolicy nie ma żadnego punktu zaczepienia. Krótko mówiąc, byłaś w czarnej dupie. Sięgnęłaś do pasa, gdzie czekał na ciebie pistolet na flary. Załadowałaś go czerwonym kolorem i zatykając uszy wycelowałaś w niebo.
CZYTASZ
Kobaltowe Włosy... Czy Jakoś Tak (Levi X Reader)
Fanfiction💙🖤Mmm... Levi x Reader. Wiem, że chcesz zajrzeć... No kliknij c: Tak, tego kwiatu jest pół światu, ale nie zaszkodzi jeszcze jeden przeczytany ff, mam rację? 💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤