28

4K 253 202
                                    

***

Specjalnie zatrzymałaś Levi'a u siebie w pokoju, by był świadkiem przyjścia młodego kadeta.

Mężczyzna leżał na kanapie, w zasadzie to chyba już przysypiał. Za to ty starałaś się jak mogłaś, by wyglądać nieco wyzywająco.

Szybkimi paroma ruchami wciągnęłaś na siebie czerwoną, rozkloszowaną sukienkę sięgającą mniej więcej przed kolana. (Nie zapominajmy, że w tamtych czasach nosiło się dłuższe sukienki)

Do pokoju wpadła rozentuzjazmowana Hanji, powodując przyspieszone bicie serca u ciebie jak i zarówno u Levi'a.

- Nie ruszaj się [twoje imię], ja cię tak odpierdzielę, że Eren chyba padnie jak cię zobaczy.

Levi połknął haczyk. Niby niezainteresowany, usiadł bliżej was i ukradkiem wam się przyglądał.

- Oddaję się w twoje ręce, czaruj. - Powiedziałaś bez przekonania.

***

Zöe kończyła malować ci rzęsy, które swoją drogą bardzo cię drażniły, gdy po pomieszczeniu rozniosło się pukanie do drzwi.

- Wejść! - Krzyknęłaś obracając głową, co spowodowało dezaprobatę na twarzy kobiety.

- Kuźwa, nie ruszaj się, bo ci oko wybiję!

Zza framugi drzwi wyjrzał zielonooki.
Po chwili zastanowienia, postanowił jednak zasalutować na twój widok.

- Ślicznie pani wygląda. - Młody nie szczędził uśmiechu.

Kątem oka zobaczyłaś zaciśnięte pięści Ackermanna. Uśmiechnęłaś się, niby do szatyna, choć po części był on kierowany do Levi'a.

- Skończyłam! - Okuranica pochwaliła się na głos swoim dziełem. Jej nagłe ruchy cię przestraszyły, wynikiem czego podskoczyłaś na krześle, co wywołało śmiech czterookiej.

- Oj, wybacz, Eren. Cześć! - Zamknęłaś oczy i z uśmiechem na ustach Pomachałaś Jaegerowi. - Hm... chyba możemy już iść. - Podniosłaś palec do góry, jakbyś miała jakiś świetny pomysł.

- Jasne.

Z gracją wstałaś z krzesła, uważając by sukienka za dużo nie odkryła.

- [Twoje imię], czekaj. - Skorzystałaś z okazji, że byłaś tyłem do Ackermanna i uśmiechnęłaś się zadziornie. No to go masz. - Też idę... - Kobaltowooki przewrócił oczyma, zabierając z krzesła marynarkę.

- Nie można tak było od razu? - Zadowolona pokonałaś dzielące was parę metrów i krótko pocałowałaś go w policzek. - No to w drogę! - Zdąrzyłaś jeszcze pociągnąć za wami Hanji.

***

We wspólnym pokoju dla kadetów było już dużo osób, większość to mieszkańcy owego pomieszczenia, ale rozpoznałaś też kilka osób wyższej rangi.

Nie zdziwił cię też widok kilku butelek słabej jakości alkoholu na stoliku, w rogu pokoju i paczki papierosów w przeciwnym.

Na twój widok parę osób niespokojnie się poruszyło, zapewne nie wiedząc jak się zachować.

Łysy kadet, którego miałaś już okazję poznać, rozdawał każdemu po kieliszku jakiejś wódki. Wiedziałaś, że masz słabą głowę, więc piłaś powoli.

Kończyłaś właśnie pierwszy kieliszek, podczas gdy co niektóre osoby dopijały trzecie. Zaśmiałaś się na widok całkiem już wstawionej Petry.
Para trzeźwych oczu Levi'a dalej cię zaskakiwała. Zwłaszcza, że nie odstawał od innych i zabierał się właśnie za czwartą kolejkę.

Z braku zajęcia, usiadłaś po turecku na jednym z piętrowych łóżek, uważnie obserwując pomieszczenie.

***

Oczy same ci się zamykały, za to twoi towarzysze dopiero się rozkręcali. Energii dodawały im duże ilości alkoholu. Niemal wszystkie butelki były już wyzerowane.

Zeskoczyłaś z łóżka i poszłaś do łazienki w celu ochlapania się zimną wodą, bo czujesz, że zaraz zaśniesz w miejscu w którym stoisz. Nie chcąc też martwić Levi'a, wychodząc, okrążyłaś pomieszczenie, by przypadkiem tego nie zauważył. Co prawda i tak w tej chwili prawdopodobnie obchodzisz go tyle co zeszłoroczny śnieg.

Kobaltowe Włosy... Czy Jakoś Tak (Levi X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz