- Może byś zapukała? - Usłyszałaś zaraz po wejściu do pomieszczenia.
Nie patrząc na Levi'a, usiadłaś na ciemnym, skórzanym fotelu- Słuchaj, ja tylko na chwilę żeby... - Gwałtownie przerwałaś wypowiedź, widząc stan bruneta.
Karzełek właśnie siedział na łóżku, w ręku miał koszulę a jego paski były po
odpinane i co niektóre wisiały swobodnie wzdłuż części ubrań które miał jeszcze na sobie.Momentalnie się zaczerwieniłaś.
- Wybacz! - Zasłoniłaś dłonią oczy.
- [Twoje Imię], jesteś żołnierzem. Przecież nie jestem całkiem nagi, ciemnoto. - Zadrwił z ciebie. Uświadomiłaś sobie, że jesteście w wojsku i takie sytuacje powinny być na porządku dziennym. Delikatnie i powoli zabrałaś ręce z twarzy. Ku twojej uldze - Levi także lekko się rumienił.
- Przyszłam tylko podziękować za śniadanie. - Uśmiechnęłaś się, próbując zakryć tym swój wstyd.
- Następnym razem postaraj się okiełznać swoją leniwą naturę.
Rozejrzałaś się dookoła i kiedy znów chciałaś spojrzeć w stronę Dzidzi, zaczął się niebezpiecznie zbliżać. Powoli, krok po kroku jakby chciał cię do siebie przekonać.
Brunet usiadł na kanapie obok i ku twojemu zaskoczeniu - Mocno pociągnął cię za dłonie tak byś siedziała mu okrakiem na kolanach. Jeszcze przed chwilą byłaś lekko czerwona, za to teraz pieką cię nawet uszy. Mimo to postanowiłaś grać pewną siebie więc uśmiechnęłaś się złośliwie, dalej jednak unikając wzrokiem jego klatki piersiowej.
Dłoń Ackermanna delikatnie zaczęła muskać wzdłuż twoją rękę i ramię zostawiając za sobą przyjemne uczucie. Levi, widząc, że nie protestujesz chwycił cię w talii i lekko przechylił do przodu by na początku delikatnie - musnąć twoje usta. Z czasem i ty i on nabraliście pewności siebie, a co za tym idzie - wasze pocałunki stawały się coraz pewniejsze, by na końcu dołączyły do nich też języki.
Gdyby nie przyjemność którą niesie bliskość Ackermanna - Oderwała byś się od niego w momencie w którym odpiął pierwszy guzik twojej koszuli. Przy trzecim materiał zsunął się z twoich ramion, ukazując obojczyki i zarys piersi. Po kolejnych dwóch, całość zawisła na twoich biodrach. Zawstydziłaś się przypominając sobie o cienkim staniku który dziś założyłaś i o tym, że on okropnie prześwituje. Poczułaś miękkie usta na obojczyku, wzdłuż niego i na końcu w okolicach piersi. Speszyłaś się kiedy chciałaś dotknąć ramienia Levi'a ale ten się wzdrygął. Zaraz jednak się poprawił i sam poprowadził twoją rękę w to miejsce.
Drzwi delikatnie się uchyliły i z przerażeniem stwierdziłaś, że w framudze stoi Petra i Ghunter. Natychmiast odskoczyłaś na drugi koniec kanapy, jakby to miało w jakiś sposób pomóc.
- Ehem... Niezręcznie wyszło. - Zaczął Ghunter. - Levi, Erwin cię wzywa. - Petra dalej stała bez ruchu jakby analizowała to co tu zaszło. Kiedy tylko drzwi się zamknęły - Zaczęłaś w pędzie zapinać swoją koszulę i po chwili już cię tam nie było. Zanim wyszłaś rzuciłaś tylko szybkie: jeszcze raz dzięki za śniadanie.
***
Od paru minut leżałaś na sofie wpatrując się w sufit. W pewnym momencie zaczęłaś się histerycznie śmiać. Nie wierzyłaś, że to się stało. Teraz ta sytuacja niezmiernie cię bawiła.
Kiedy twój nagły atak śmiechu nieco osłabł - Postanowiłaś, że możesz spróbować zasnąć. Byłaś świadoma, że odpłynąć uda ci się dopiero za wiele długich godzin ale twoim zdaniem było to warte tych dwóch czy trzech chwil odpoczynku.
___________________________________
1k już za nami! ^^
CZYTASZ
Kobaltowe Włosy... Czy Jakoś Tak (Levi X Reader)
Fanfiction💙🖤Mmm... Levi x Reader. Wiem, że chcesz zajrzeć... No kliknij c: Tak, tego kwiatu jest pół światu, ale nie zaszkodzi jeszcze jeden przeczytany ff, mam rację? 💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤