Pierwszym dźwiękiem jaki Usłyszałaś tego dnia, był pisk Hanji.
- Okularnico zakichana, możesz nie drzeć mordy? - Starałaś się jak mogłaś żeby twój wzrok był jak najstraszniejszy, lecz w połączeniu z poczochranymi włosami i pogniecioną koszulą nocną - wyszedł raczej komicznie.
- Słyszałaś już? Erwin pozwolił mi na wyprawę po tytany do eksperymentów. - Kobieta niemal skakała po twoim pokoju. Natychmiast się rozbudziłaś.
- Pojebało cię, czterooka?! - Wstałaś z łóżka nie trudząc się, by je pościelić. Nawet nie ubrałaś nic na nogi, mimo, że nienawidzisz chodzić boso - Własnymi rękoma zabiję te gnidy, gdy tylko wprowadzisz je tu - Za mur.
Szatynka cofnęła się widząc twój wyraz twarzy. Teraz nie mścisz się tylko za tego mężczyznę sprzed lat, czy utraconych znajomych z wojska. Teraz obrałaś sobie za cel zemstę, której Levi nie chce dokonać. W imieniu Ackermanna zemścisz się za śmierć Isabel i Farlana.
- J..Ja... - Kobieta była zmieszana, w jej oczach błyszczał też skrawek pewnego rodzaju strachu. - Pójdę już.
- Hanji. - Zatrzymałaś Zoë. - Czemu tak bardzo chcesz badać tytanów? Przecież przez nich straciłaś wielu przyjaciół, daję głowę, że stracisz jeszcze więcej. - nie patrzyłaś na nią. Wzrok wlepiłaś wyczyszczoną przez dzidzię podłogę.
- Najlepszym sposobem na pokonanie wroga jest dokładne poznanie go. To właśnie robię. - Urażona twoim brakiem szacunku do jej "skarbów" dziewczyna opuściła pomieszczenie zostawiając cię samą pośród głuchej ciszy.
Mimo, że cała ta scena szczerze cię poruszyła, to z czystego przyzwyczajenia postanowiłaś udawać, że nic się nie stało, nawet jeżeli nikt nie mógł zobaczyć twoich łez. W końcu byłaś sama. Przebrałaś się i z twarzą czerwoną od schylania się przy zapinaniu pasków, usiadłaś na łóżku, opierając łokcie o kolana i kładąc głowę na dłoniach.
- Przepraszam, kapitanie. - Cichy głosik został zagłuszony przez otwierane drzwi. - Ja tylko przyszłam, by poinformować panią o nowych rekrutach. - Petra nieśmiało weszła do środka.
To prawda, że zapomniałaś o nowej partii ludzi i spóźniłaś się na przydział.
- Wybacz! Miałam ciężki dzień. To... Wiesz kogo nam przydzielili? - Z całych sił starałaś się trzymać emocje na wodzy.
- Spokojnie, kapitanie. Pan Levi zajął dzisiaj pani miejsce. Co do nowych ludzi to... Eren Jaeger, Armin Arlert i... Jakaś młoda kobieta. Proszę wybaczyć ale nie zapamiętałam nazwiska. - Ral wyraźnie się zestresowała.
- Oh, dziękuję i wybacz mi mój brak profesjonalizmu. - Wbrew sobie wstałaś z łóżka i ukłoniłaś się lekko okazując skruchę, nie zbyt głęboko, przez twoje wysokie stanowisko.
Ruda kobieta uśmiechnęła się życzliwie i cicho zamknęła drzwi znów dając ci czas na przemyślenia.
Mimo braku chęci, uznałaś za stosowne znalezienie trzech nowych osób w twoim oddziale i przywitanie ich osobiście.Przez lata nauczyłaś się kontrolować swoje emocje i poznałaś sztukę ukrywania ich. Nawet swoje kroki dostosowałaś do oczekiwanego rezultatu, nie mówiąc już o ruchach rąk.
Lekko stawiałaś kroki wzdłuż kwatery lekko falując rękami. Fałszywe szczęście. Po dłuższym czasie natknęłaś się na łysego kadeta.
- Przepraszam, szukam moich kadetów. Pomożesz może? - Zaczepiłaś młodzika.
- Pani to chyba nie ma pamięci do wyglądu, co? Na przydziale było nas widać jak na tacy.
-Etto... Nie było mnie tam... - Przyznałaś.
- Oh... W takim razie, zna pani chociaż ich imiona? - Chłopak spojrzał na ciebie pytająco.
Zamyśliłaś się, przypominając sobie rozmowę z Petrą.
- Eren Jaeger, Armin... Zapomniałam nazwiska. - Zawstydziłaś się. - I jakaś dziewczyna której imienia jeszcze nie poznałam.
- Oho! Dali ich do jednego oddziału? Nie wiedzą co zrobili. - Młody żołnierz zamyślił się na moment przypominając sobie za pewne miejsce pobytu wymienionych ludzi.
___________________________________
Gdyby ktoś nie widział - Na koncie pojawił się nowy ff z Noragami ^^
CZYTASZ
Kobaltowe Włosy... Czy Jakoś Tak (Levi X Reader)
Fanfic💙🖤Mmm... Levi x Reader. Wiem, że chcesz zajrzeć... No kliknij c: Tak, tego kwiatu jest pół światu, ale nie zaszkodzi jeszcze jeden przeczytany ff, mam rację? 💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤💙🖤