16¢ || Rozdział 16

1K 47 13
                                    

- Co takiego?

Dr. Deepe chodził po swoim pokoju w zamyśleniu. Musiał przyznać, że zajęcie opuszczonego zamku było bardzo dobrym pomysłem. Komnata, jaką dysponował była duża, obszerna i pełna grozy. Jego sprzymierzeniec, Daniel Frencklin opowiedział mu właśnie co takiego wydarzyło się w Hogwarcie.

- Mówię, co widziałem. Ta kobieta przeżyła Avadę! Zaklęcie uśmiercające! Szkolimy naszych ludzi na maszyny do zabijania. Tedd uderzył zielonym światłem, a Dumbledore powiedział, że żyje! Słyszałem głośne bicie jej serca!

- Jak ta czarownica ma na imię?

- Bethany Lestrange, przyjacielu. Jest silna, zapewne włada legilimencją. Wyczuła nasze zamiary. Byli przygotowani.

- Znajdź mi tą kobietę, muszę ją mieć!

°°°

Położono Betty na jej łóżku. Faleen i Eleonora asystowały przy niej na zmianę z Newtonem. Mężczyzna bał się, że Albus źle wyczuł puls, ale tyle razy sam go sprawdzał, że przestał mieć wątpliwości.

Ona przeżyła zaklęcie uśmiercające.

Pogładził ją po złotych włosach. Jej twarz niespodziewanie drgnęła, a klatka podniosła wysoko. Obudziła się. Odetchnął głęboko, pomagając jej wstać.

- Newt? Co się stało? Co z uczniem?

Potok pytań poleciał na magizoologa. Uśmiechnął się wesoło.

- Z uczniem wszystko w porządku, nic mu nie jest. Nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć, ale mogę Ci to powiedzieć wprost. Przeżyłaś zaklęcie Avada Kedavra.

Bethany ze zdezorientowaniem wlepiła w niego spojrzenie. Wkroczyła niezdarnie do jego umysłu. Widziała to wspomnienie. Że co?!

Przez chwilę uznawała to za jego sen, ale nie. To była prawda. Ale jakim cudem zaklęcie nie zadziałało?! To idiotyczne.

- Żartujesz.

- Mówię poważnie.

- BETTY!!!

Do środka wpadła Eleonora z bukietem kwiatków. Zapewne była po nie w pobliskiej kwiaciarni Pani Peggy.

- Eleonora, miło cię widzieć - rzekła Lestrange, podnosząc się. Delikatnie zakręciło się jej w głowie, ale uśmiechnęła się radośnie do zebranych. A okazało się, że jest ich sporo.

Cała ekipa zebrała się w małej sypialni Bethany. Chcieli uczcić jej rzekome zmartwychwstanie, toteż nie obyło się bez wina, wina i jeszcze raz wina. Zapomnieli na tamten czas o Dr. Deepe, liczyła się dziwna przypadłość kobiety.

O północy upita Betty rozkazała wszystkim iść spać. Nie sądziła, że ułóżą się w jej mieszkaniu. Eleonora zajęła kuchnię, zasypiając na blacie, Faleen przypadła do gustu wanna w łazience. Valeer zakochał się w roślinie rosnącej w rodu salonu i to tamto miejsce było jego legowiskiem. Patric usnął na kanapie, a Newton oraz Bethany przytuleni do siebie odpłynęli w krainy Morfeusza.

Tymczasem Frencklin wszedł do środka. Upewnił się, że wszyscy śpią, ale gdy użył Lumos i zobaczył całą scenę zaśmiał się bezgłośnie.

- Ah ci bohaterzy... Jedna wygrana i ci już upici...

Podchodził do każdego z osobna, szukając Bethany. Nie zauważył jej, a więc ruszył do sypialni. Gdyby miał uczucia powiedziałby, że para wyglądała naprawdę urodzi, jednak pozory mylą, a tylko wzdrygnął się z odrazy. Zapewne i oni nie byli trzeźwo, Puchoni bowiem nie byli znani z nachalnego zachowania.

- Czego tu szukasz?

Podskoczył, kiedy usłyszał dziewczęcy głos za sobą. Odwrócił się. Ujrzał niską brunetkę, z wyciągniętą różdżką w jego stronę. Ledwo jednak trzymała się na nogach, a więc nie stanowiła dla Daniela żadnego zagrożenia.

- Avada...

- Petrificus Totalus!

Mężczyzna padł jak długi, a oczom Faleen ukazała się Bethany, zupełnie obudzona i poważna. Schowała przyrząd, a obok niej pojawił się Scamander, także trzeźwy. Spojrzeli po sobie, a potem na wroga.

- Do salonu z nim!

°°°

- Czego tu szukałeś?!

- Dlaczego chciałeś mnie zabić?!

- STOP! FALEEN, NEWT, PRZESTAŃCIE!

Bethany uciszyła ich. Miała dość zmartwień. Mężczyzna był uwięziony przez kilka łańcuchów i dobre zaklęcie blokujące. Mógł jedynie mówić. Był on brunetem o dużych, brzydkich ustach. Miał małe, świńskie oczka koloru brązu, a jego ciało wydzielało okropny odur ( kur*a jak mój ksiądz zupełnie XDD ~ dop. aut.).

- Jak się nazywasz? -

- Daniel Frederick. - rzucił, patrząc na nią uważnie. Przeszły ją dreszcze.

- Jesteś z kręgów Dr. Deepe, mam rację? -

-Nic więcej wam nie powiem.

Wszyscy spojrzeli na Lestrange. Ta westchnęła, wchodząc do umysłu Daniela. Sortowała wspomnienia na "ważne" i "nieistotne". Znalazła sporo scen w ciemnym, ponurym zamku, na skraju Irlandii. Tam biesiadował Dr. Deepe, co odrazu przekazała innym. Resztę momentów zostawiła dla siebie.

Wyszła z głowy mężczyzny, a on krzyknął z wyrzutem. Wiązanka przekleństw poleciała w stronę grupy.

- Do Irlandii. Tam jest nasz uciekinier.

°°°

PUCHOŃSKI SZALIK |  newt scamander ❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz