10¢ || Rozdział 10

1.9K 111 24
                                    

W sali było duszno i tłoczno. Wokół kręciło się wiele osób, które zdecydowanie miały ważne nazwiska.

Minister Magii, Pan Remueld Dotted, witał wszystkich z gorącym uśmiechem na ustach.

Był on dość spasiony. Bethany przypominał nawet Jacoba.

Wszyscy usiedli przy kilku osobowych, jasnych, okrągłych stołach. Sufit, wysoki i niewiarygodnie magiczny, nagle zaczął ciemnieć.

Lestrange wiedziała, że czary na balach i bankietach brytyjskiego Ministerstwa były na niesamowicie wysokim poziomie. Zastanawiało ją to. Czy ona nie uważała na lekcjach, czy poprstu ci czarodzieje spędzili szmat czasu wymyślając i opatentowując coraz to nowsze zaklęcia?

Newt z zastanowieniem patrzył na wszystkich dookoła. Włączył mu się tryb " chronić Betty przed nachalnymi Sudanami".

Nagle zauważył przy jednym ze stołów Albusa Dumbledora. Uśmiechnął się do siebie.

Nie był to stary człowiek. Wręcz przeciwnie. Był niesamowicie młody jak na to, że w tym roku miał kończyć lat 35.

Tak się mu przypomniało.

Minister wszedł po schodach na lewitujący podest. Przemawiał do pracowników, jak pasterz do swych owiec. Scamander słuchał go.

Zrozumiał, dlaczego wszyscy go tak słuchają.

Kluczem do tego była delikatna gestykujacja kieliszkiem od szampana i cała masa podziękowań i skromnych próśb.

Wąs jego niesamowicie się podniósł, gdy zrobił retoryczną pauzę.

- Wiem, że tego wieczoru nie macie ochoty na pogadanki o kulturze, lecz musicie znieść jeszcze chwileczkę. Jak wiecie, fantastyczne zwierzęta same nasuwają się nam od kilku miesięcy na język.

Ludzie kiwali głowami do siebie. Bethany spojrzała na Newta, a ten na nią. Zrozumieli, że chyba chodzi o nich.

- Więc pragnę wam coś uświadomić. W Stanach Zjednoczonych panuje zupełnie inny rygor, niż tu. Kto z państwa jest mugolem? Śmiało, nie wstydzcie się, to nie powód do krępacji!

Kilkadziesiąt osób na sali podniosło ręce.

- Więc sami wiecie, jak wasz były świat różni się od tego. A jednak tą barierę przerywają istoty. Istoty, które nie są akceptowane. A powinny.

Scamander zaczął lubić ministra.

- Ktoś mnie zapyta... A co to ma do rzeczy? A otóż ma. Ponieważ nie wszyscy wiedzą, jak obchodzić się z magicznymi zwierzętami. I pojawiły się w naszym gatunku legendarne osoby, które postanowiły opisać życie i historię tych stworzeń. Dwie osoby! Populacja czarodzieji sięga kilkuset lat, jak nie kilkutysięcy, a my wiemy o nich tyle, co nic!

Salwa śmiechu przeszła przez pomieszczenie.

- Dziś, chciałbym wynagrodzić ten trud tym osobom. Zapewne są tutaj razem, więc nie będę tego owijał w brodę Merlina... Bethany Lestrange i Newton Scamander!

Mimo, iż serce Betty powinno być teraz gdzieś w okolicy gardła, lecz wstała, pomiędzy okrzykami podziękowań i oklaskami, ciągnąc za sobą speszonego mężczyznę.

Czuła, że jego myśli są neutralne. Ale z czasem i on zaczął być dumny ze swojego dzieła...

- Moi drodzy! Wiemy, że nie sądziliście, iż ktoś czyta wasze zapiski. Ale nie mieliście racji.

- DOKŁADNIE, BETTY! CZYTAŁEM CODZIENNIE!

Krzyknął Patrick z jakiegoś kąta sali.

Kobieta zakryła usta dłonią, by nie wybuchnąć śmiechem.

- Wiemy także, że pisaliście osobno. Chcieliście wydać... Dwie osobne książki.

- NO WŁAŚNIE, BETH!

Ponownie krzyknął z oddali Dallen. Wybuchła śmiechem, a za nią cała sala.

- Panie Dallen, proszę się uspokoić, bo nigdy im tego nie powiem!

Odchrząknął, gdy ludzie znów wybuchli niepohamowaną radością.

- Więc pragnę wam powiedzieć jedno. Wydaliśmy wasze książki, lecz w jednym egzemplarzu.

Machnął różdżką, a z nikąd przyleciała pewna lektura. Lestrange wstrzymała oddech.

- Oto pierwszy egzemplarz książki pt: " Fantastyczne Zwierzęta i Jak Je Znaleźć" autorstwa Newtona Scamandera i Bethany Lestrange!

Salwa okalsków i gwizdów obleciała halę.

Betty opanowała wielka euforia. Przytuliła Ministra, z zaraz potem Newta.

Od dziecka marzyła o tej chwili, a gdy ona nadeszła... Stała się jak przepiękny sen, pełen różu i waty.

Zeszli że sceny. Bethany trzymała swoją książkę w dłoni, jej sąsiadką przyjmując gratulacje.

Scamander szedł za nią, nie mogąc w to uwierzyć. Zapewne zaraz obudzi się w swoim łóżku, spóźniony na karmienie nieśmiałków...

Wtedy ten wieczór zaczął się dla nich.

PUCHOŃSKI SZALIK |  newt scamander ❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz