Specjał #1

1.3K 42 10
                                    

Newt wszedł po cichu do walizki Bethany. Jego kroki były delikatne i niesamowicie lekkie, przez co nikt nie był w stanie go usłyszeć.

Otworzył drzwi do sypialni Betty w domku w jej torbie...

- Nie, stop!

Scamander z zaskoczeniem dostrzegł, że z szafy w rogu pokoju wychodzi autorka. Nie spodziewał się takiego widoku.

Była to wysoka 12- latka o zirytowanych, orzechowych oczach. Jej sylwetka była szczupła, a jej lewa stopa z podenerwowaniem stukała w drewnianą podłogę.

-Zuzia?

Młodsza nie miała jednak na to chwili czasu. Spojrzała uważnie na Lestrange, wychodzącą z garderoby.

- Mam plan.

Usiadła na rogu łóżka, pocierając brodę palcem.

- Jaki? Przerwałaś nam.

Dziewczyna prychnęła na uwagę starszego.

- Bethany, czy uważasz, że mogę zmienić ci kolor włosów?

- Nie!

Newton nagle zrobił się czerwony jak burak, ale nie wycofał się.

- Am... Możesz, ale po co?

- Brąz bardziej pasuje do Newta. A teraz przepraszam, kontynuujcie.

Rozbawiona do granic możliwości autorka odeszła od zaczerwienienionych Puchonów...

©¢©

Specjał #2

Puchonka siedziała samotnie przy stole Hufflepuf. Święta odbywała sama, w otoczeniu książek i magicznego kakaa.

Lestrange kończyła w tamtym roku swoją ostatnią klasę, więc zagrożenie w stosunku do czarnej strony świata wzrosło. Życie poza murami Hogwartu było nie dość, że niebezpieczne, to posiadanie nazwiska LESTRANGE...

Kolacja zaczęła się kończyć, a z tym większość uczniów, jacy zostali w szkole na święta postanowiła pójść do swoich dormitoriów.

Blondynka westchnęła ze smutkiem. Przy jej stole znajdowało się około 5 osób, a na ciemnym niebie pełnym gwiazd latały różnego koloru sowy.

Jedna z nich, najciemniejsza i najniebezpieczniejsza poleciała do cichej Bethany.

Ta spięła się, widząc nadawcę listu...

- Bethany Lestrange!

Przez jak dotąd milczącą Wielką Salę przeszedł ostry krzyk matki Beth.

Nauczyciele ucichli, słuchając wyjca od rodziców Puchonki.

- Jak śmiałaś sprzeciwić się ojcu?! Miałaś jedno zadanie, jednak go nie wykonałaś!? Czy zabicie było aż tak trudne?! Schańbiłaś nasz dom, nigdy się w nim nie pokazuj! Jesteś wydziedziczona!

Okropne i przepełnione jadem słowa jej matki głucho odbijały się w głowie Betty.

Jesteś wydziedziczona.

Jesteś wydziedziczona...

Sala milczała, każdy myślał nad powodem wyjca.

Kto by o tym nie myślał...

Newton Scamander, który został w szkole na święta, nie miał pojęcia, kim była załamana dziewczyna. Wiedział, że chodzą do jednego domu, lecz nigdy nie mógł przypomnieć sobie jej imienia...

Emily?

Charley?

Może Ludmiła?

Niespodziewanie Puchonka wybiegła z sali, a za nią sunął żółty szalik.

Cześć, czołem, kluski z rosołem!

Miało nie być rozdziałów, więc nie ma. Sama nie znoszę takich rzeczy w książkach, ale zrozumiałam, dlaczego ktoś je tam daje. Nie ze złośliwłości, a z braku weny i czasu.

Postaram się o dobry rozdział już w tym tygodniu, ale ferie są jeszcze długie, więc czasu także jest dużo.

Będę wstawiać w 2 tygodniu dużo części, może nawet 5,6, ale nwm...

W każdym razie na dziś to będzie zapewne tyle.

Paaaa.







PUCHOŃSKI SZALIK |  newt scamander ❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz