6 (I)

200 15 8
                                    

I po raz drugi tego dnia jesteśmy na lotnisku, tym razem w składzie czteroosobowym. Boję się, że będą jakieś problemy z Chrisem. Nie wyślemy go przecież na Obóz, bo nie jest herosem, a rodziny nie mamy czasu teraz szukać. Samolot do stolicy Polski, Warszawy jest dopiero za trzy godziny, więc siedzimy i czekamy. Znowu. Chris spał, opierając się o ramię Kamila. On się pewnie cieszy w końcu odwiedzi swój kraj. Ja cały czas myślę o tym mężczyźnie, którego widziałam na lotnisku poprzednio. Rozglądam się przestraszona. A co jeśli on przyleciał za nami?

– Co jest? – pyta Daniel.

– Nic, tylko myślę – odpowiadam.

– Lethal, umiesz dobrze kłamać – wtrąca Kamil – Ale mów co jest.

– No dobra – zaczynam – Nie mówiłam wam o takim mężczyźnie, co go widziałam na lotnisku w Nowym Jorku. Obserwowałam go i przez chwilę, a kiedy to zauważył popatrzył mi w oczy. Widziałam w nich jakiś taki obłęd. Teraz jak zamykam oczy często widzę jego twarz.

– I nic nam nie powiedziałaś – oburza się syn Apolla.

– Mamy ważniejsze sprawy na głowie niż jakiś tam facet – odpowiadam i zmieniam temat. – Ten pan z czarnymi skrzydłami z przepowiedni to mój tata, tak?

– Nikt inny się nie kwalifikuje – potwierdza Kamil.

– Idę po coś do jedzenia, jakieś szczególne zachcianki? – pyta Daniel.

I ja i Kamil kręcimy przecząco głowami. Daniel idzie po prowiant, zostajemy sami, Chris nadal śpi. Patrzę na syna Ateny z ciekawością, wygląda jakby chciał coś powiedzieć, ale nie może się zdecydować czy zacząć rozmowę.

– Domyślam się, że to ja jestem ten wskazany przez rozum – zaczyna.

– Ale o co Ci chodzi? – pytam lekko zdezorientowana.

– O przepowiednie mi chodzi. Myślałem, że znasz ją na pamięć.

– Jak ja sama nie wiem, kto był wskazaniem czego.

– O kim pierwszym pomyślałaś?

– O Danielu.

– Problem rozwiązany, to widać gołym okiem, że mu się podobasz – wzdycha. – A on Tobie.

– Nie przesadzasz – oburzyłam się. – Jak mogę mu się podobać, przecież jest z Laną.

– Zerwał z nią tuż przed misją. Ja się mu nie dziwię, nikt z nią długo nie wytrzyma.

– Ja nic nie wiedziałam.

– O czym tak dyskutujecie? – pyta Daniel, nadchodząc.

Chris się budzi, syn Apolla kupił mu żelki. Jemy w ciszy, każdy pogrążony w swoich myślach. Widzę, że najmłodszy z nas jest strasznie smutny, biorę go na kolana i przytulam.

– Nie martw się – szepce cicho. – Pomścimy twojego ojca.

– Wiem, ja to wiem – cicho odpowiada.

***

W Warszawie jesteśmy następnego dnia, zmiana czasu trochę nas zdezorientowała. Pytamy kilka osób o godzinę, ale natrafiamy na takie, które nie znają angielskiego. Na szczęście Kamil przypomina sobie jak brzmi jego mowa ojczysta.

– Dobra jesteśmy w Warszawie i co dalej? – pytam.

– Mamy podążać za głosem cywilizacji, wiemy już, że to media, więc musimy je znaleźć – tłumaczy Kamil.

– Gdzie ty na lotnisku znajdziesz telewizję, radio czy internet?

Rozglądam się nie ma Daniela, po chwili widzę go rozmawiającego z jakimś młodym chłopakiem, który trzyma laptopa na kolanach. Przywołuję nas ręką.

Córka ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz