5 (IV)

70 9 2
                                    

– Chris?! Na Hadesa, co ty tu robisz? – krzyknęłam, ale to chyba on był bardziej zdziwiony moim widokiem niż ja jego.

Gwoli wyjaśnienia, czemu nie darłam się „Na Zeusa", po pierwsze nie dogaduje się z nim, a Hades momentami to spoko ziomek, zresztą czasem mi go żal, że zawsze stoi w cieniu braci. Także, żeby mu się podlizać, czasem wołam na niego.

– Jak to co? Wielka lewitująca głowa, kazała mi tu przyjść. Lepiej powiedz, co ci się stało, wyglądasz kompletnie inaczej.

Co, pomyślałam. Wypraszam sobie, po tym, co przeszłam, mam prawo inaczej wyglądać.

– Głupia, on nie o tym gada. Rusz te swoje zrozpaczone litery i przyjrzyj się mnie albo sobie... – wykrzyknęło lustro.

Dopiero wtedy do mnie dotarło, że coś jest nie tak. Nie czułam kompletnie skrzydeł, bo nie zgadniecie. Nie było ich! Podskoczyłam przestraszona i podbiegłam do lustra, dotykałam z niedowierzaniem swojej twarzy, bladej i wychudłej, ale nie pięknej. Moje włosy straciły blask i stały się opadłe. Mięśnie wydawały mi słabe, ale jednocześnie czułam, że gdyby przyszło do walki, to wiedziałyby co robić.

– Jesteśmy znowu człowiekiem – wyszeptałam w kierunku odbicia.

– Teraz zauważyłaś? – mruknęło sarkastycznie. – Rusz ten swój móżdżek i ogarnij, co to znaczy.

Moje wnętrze czasem przechodziło samo siebie, jeśli chociaż o bycie paskuda, ale miało rację. Skoro ponownie wróciłam do tej formy, oznaczało to, że rozmowa z Chaosem to nie był tylko sen, czyli mogę... Przeprosiłam Chrisa i wypadłam na korytarz, by po chwili walić pięścią w drzwi od sypialni Chirona. Centaur po dłużej chwili wyszedł, mając na sobie koszulę nocną i czapkę z pomponikiem.

– Lethal, co się znowu dzieje? – zapytał zaspany.

– Oznajmiam ci, że na jakiś czas zostawiam Obóz pod twoją opieką, ja biorę Chrisa i ruszam – odpowiedziałam hardo.

– Gdzie i po co? – dopytywał centaur.

– Po Patricka, jest szansa, że możemy go odzyskać. Rozumiesz, że to sprawka Chaosa, sam mi o tym powiedział. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, odzyskamy go i wyrwiemy z łapsk Gai. – Wpadłam w słowotok. – Naprawdę, postaram się, nie schrzanię tego, jak mojej pierwszej i jedynej misji. Zajmij się wszystkim. ­– Łzy zebrały mi się w oczach, żeby je ukryć, odwróciłam się i na odchodnym dodałam – A i biorę całkiem spory zapas nektaru i ambrozji.

Kiedy wróciłam do własnego pokoju, Chris stał w tym samym miejscu, nie zwracając na niego uwagi, przeszukiwałam pokój w celu znalezienia jakiegoś plecaka. Po kilku minutach dumnie wytargałam go z szafy, przy okazji wzbudzając tumany kurzu. Zakaszlałam. Myśl Lethal, co się bierze na misję? Zapasowe ubrania, kosmetyczkę ze szczoteczką do zębów na czele, jedzenie, pieniądze i broń! Zdenerwowana sprawdziłam, czy wisiorek jest na miejscu, odetchnęłam z ulgą, gdy bez problemu go wyczułam.

– Jesteś gotowy Chris?

– Chyba tak – mruknął Egipcjanin, jednak wciąż nie był do mnie przekonany.

Zastanowiłam, w zasadzie nie widział mnie nigdy w ludzkiej postaci, gdy się spotkaliśmy, byłam już boginką. To samo tyczyło Paricka, a co jeśli mnie teraz nie rozpozna? Wspomnienie jego imienia wywołało potworny ból, krzyknęłam krótko i próbowałam zdjąć pierścionek, którego nie mogłam zdjąć. Miałam cierpieć przez wieczność, upadłam, chciałam się zwinąć w kłębek i po prostu płakać. Lethal, poddajesz się już na samym początku, zapytałam samą siebie. Na to by wychodziło. Wtedy uklęknął przy mnie Chris i położył rękę na ramieniu, jego dotyk był niemal, jak szczere „wszystko będzie dobrze".

Córka ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz