Szłam tak szybkim i agresywnym krokiem, że każdy schodził mi z drogi. A raczej odskakiwał, żeby przypadkiem nie dostać ze skrzydła. To właśnie zajmowało wszystkich mijanych herosów bardziej niż zastanawianie się nad tym, co ja właściwie znowu robię na Obozie. Bogowie pojawiali się tam rzadko, pomińmy Dionizosa, który i tak zwiał, a ja wpadałam z zaskakująco dużą częstotliwością w porównaniu do reszty. Byłam ciekawa, jakie poszły już ploty, chociaż w sumie nie, nie obchodziło mnie to.
Chwilę później jak huragan wkroczyłam do swojego dawnego domku, a raczej prawie wyrwałam drzwi z zawiasów. Kurczę, musiałam naprawdę kiedyś poświęcić chwilę na to, żeby porównać moją siłę w stanie „spokojna Lethal" ,a „wściekła boginka" i wykorzystać to jakoś. Nie było mi dane cieszyć się samotnością w moim własnym domku, stanęłam jak wryta gapiąc się na jakąś parę całującą się na łóżku, które kiedyś należało do mnie. Nie ważne, że prawdopodobnie długo nie pojawi się, żaden następca, więc może wciąż mogłam uznawać je za swoje. A i dzięki Afrodyto za te cudowne uczucie, zwane miłością, którym obdarzasz świat. Możesz jednak pilnować swoich obdarowanych, żeby chociaż szanowali innych bogów?
– Wynocha z domku mojego ojca – wycedziłam przez zęby, przybierając jak najbardziej boską wersje samej siebie, na którą mnie było stać. – Macie sekundy, zanim ostatecznie zdecyduje czy was zabić za brak okazanego mu szacunku – dodałam, widząc jak ta dwójka, która wybrała sobie bardzo niefortunne miejsce i czas na randkę, stara się jak najszybciej zniknąć mi z oczu.
Powinnam też dodać „I mnie przy okazji". Nie byłam nikim ważnym wśród bogów, a Tanatos powiedział mi, że jakby co, tak na przyszłość, to moje dzieci też tam mogą mieszkać. Póki co do tego śpieszno mi nie było. Może zareagowałam zbyt ostro, ale musiałam wyładować na kimś złość, napatoczyli się prędzej niż manekiny na arenie treningowej. Miałam początkowo ochotę rzucić się na łóżko, wypłakać a potem zacząć nową pracę. Jednak stwierdziłam, że nie. Powiedziałam sobie, że będę kimś innym, to mógł być dzień początku istnienia Lethal 3.0. Dwójka była już wtedy, jak została boginką. Złożyłam skrzydła z naszyjnika, by po chwili trzymać w dłoni mój miecz. Wyszłam z domku, trzaskając drzwiami, idąc w stronę areny, stwierdziłam, że może warto by było skombinować jakiś zamek do drzwi czy klucz, albo nauczyć się chociaż ich używać. Po dwóch godzinach wyładowywania wszelkich emocji, frustracji i tym podobnych manekiny nie wyglądały zbyt urzekająco. Dopiero gdy zaczęło się ściemniać przypomniało mi się, że za niedługo będzie ognisko, na którym Chejron będzie pewnie chciał mnie przedstawić, jako nową Dyrektorkę Obozu. Nie zauważyłam też, że zebrała się wokół mnie grupka obserwatorów mogłam odkrzyknąć coś w rodzaju, „Co się gapicie, wściekłej boginki nigdy nie widzieliście?". Nowa wersja, powtórzyłam sobie w myślach, wzięłam kilka głębokich oddechów, zmieniłam miecz z powrotem w łańcuszek, zawiesiłam go na szyi i poszłam w kierunku Wielkiego Domu. Kiedy tam dotarłam, widziałam, że kilka kościotrupów niosło kartony prawdopodobnie z moimi rzeczami, weszłam do środka, gdzie Chejron dyskutował z moim ojcem.
– Znowu ustalacie coś za moimi plecami? – zapytałam, wchodząc do środka.
– Lethal, dziecko – powiedział uradowany Tanatos. – Cieszę się, że przyjęłaś propozycję Chejrona, dobrze ci to zrobi.
– Pewnie cieszysz się, że pozbyłeś się mnie z pałacu – żachnęłam się.
– Wprost przeciwnie – oburzył się na moje słowa, podszedł do mnie i mocno przytulił, zdziwiona tą nagłym ojcowskim uczuciem, bardziej odruchowo niż zamierzenie, równie mocno przytuliłam się do niego. – Zabije Patricka – wyszeptał mi jeszcze do ucha. – Nikt nie będzie krzywdził mojej jedynej córki.
– Nie – odparłam odsuwając się od niego. – Jestem dorosła ojcze, czas żebym z niektórymi rzeczami radziła sobie sama – uśmiechnęłam się do niego i wtedy usłyszałam głos, należący do odbicia.
CZYTASZ
Córka Śmierci
Fiksi PenggemarBycie herosem to już ciężkie zadanie, a co dopiero kiedy dostaniesz awans... Serio, nie polecam. Jestem Lethal, była heroska, obecnie ... zresztą przekonacie się sami. Mam pecha, nienawidzi mnie matka mojego chłopaka, tak samo jak część olimpijskiej...