3 (III)

105 11 7
                                    

– Czyi ślub? – zapytałam.

– Kamila – odpowiedział Patrick z uśmiechem. Był już całkowicie rozluźniony widząc, że moją uwagę pochłonęło coś zupełnie innego.

Zastanowiłam się przez chwilę, szukając jakiegoś związku między nimi. Oczywiście, że ta wiadomość mnie szokowała, o ile była prawdziwa. Przyglądałam się synowi Gai z podejrzliwością. Niestety nie umiałam czytać w myślach, a czasem by się przydało. Zmrużyłam oczy doszukując się podstępu. Coś wydawało mi się mało prawdopodobne, żeby mój Kamil tak szybko garnął się do żeniaczki.

– Nie przypominam sobie, żebym ci go przedstawiała – powiedziałam ostrożnie dobierając słowa.

– Trochę jednak byłem w obozie, więc mieliśmy okazję się poznać – odpowiedział Patrick, zbierając się do wyjścia z mojego pokoju. – Chcesz coś do picia?

– Nie – odburknęłam zawiedziona, że nie dowiem się od razu czegoś więcej.

Poczekałam aż wróci, układając sobie w głowie listę pytań, które chciałam zadać mojemu gościowi. W międzyczasie się ubrałam. Pierwszy raz w życiu miałam okazję poczuć się jak detektyw, czy ktoś w tym rodzaju. Dosyć późno, ale jako dziecko byłam zbyt grzeczna a później, no cóż, strata czterech lat z życia. Patrick usiadł wygodnie i położył nogi na stole. Kazałam mu je zdjąć, sama wzięłam krzesło postawiłem je oparciem skierowanym w jego stronę i usiadłam na nim. Ręce skrzyżowałam na oparciu i próbowałam trzymać moją twarz z dala od jego. Czasami mnie wkurzał, tak jak teraz, kiedy uśmiechał się bezczelnie. Trudno mi było zgadnąć, co mu chodziło po głowie.

– Nie podoba mi się to, co odstawiłeś w nocy i dzisiaj nad ranem – zaczęłam, unosząc rękę i uciszając go jak tylko próbował mi przerwać. – Nie podoba mi się też ta wymówka ze ślubem, więc teraz odpowiesz na moje pytania: krótko, zwięźle i na temat. Zrozumiano?

– Ależ oczywiście – oparł się wygodnie o krzesło popijając colę.

– To nie było pytanie – oburzyłam się.

– Było – syn Gai uśmiechnął się jeszcze szerzej.

– Wkurzasz mnie... – Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale machnęłam na to ręką, tylko on w tym związku lubił takie gierki słowne. Nie miałam ochoty dać się wciągnąć w jedną z nich. – Kamil nie jest typem osoby, która zapraszałaby „znajomych" na swój ślub – rozpoczęłam swój wywód. – Musi, więc łączyć was coś więcej. Wątpię, żebyście stali się wielkimi przyjaciółmi, mimo wszystko Kamil stronił od ludzi. Moje pytanie brzmi, co to też takiego się stało, że akurat ty zostałeś zaproszony na ten ślub?

– To prawda, że kiedy byliśmy jeszcze w obozie, nic nas specjalnie nie łączyło. Potem jednak, kiedy zacząłem cię szukać udałem się po pomoc do niego. Ty jesteś osobą, która nas łączyła. Widziałem, że brakowało mu ciebie, więc jak się w końcu dowiedziałem, co się z tobą stało, to skontaktowałem się z nim i powiedziałem mu o wszystkim.

– I komu jeszcze?! – krzyknęłam. – Może mojemu byłemu Danielowi, co?! Lanie?! Bliźniakom?! Może cały obóz wie?!

– Powiedziałem mu jednak – przerwał moją wyliczankę. – Że się zmieniłaś i póki co nie chcesz się z nikim kontaktować. I że powinien zachować to w tajemnicy.

– Jak na to zareagował? – spytałam, czułam się znowu zdruzgotana. Tak bardzo usiłowałam nie wracać do tych przeklętych czterech lat, a one ciążyły na moich barkach przez cały czas. Nie mogłam ich zrzucić, co napawało mnie lękiem, że to może trwać przez wieki.

– Podobnie jak ja – odpowiedział Patrick i chwycił mnie za rękę, coraz rzadziej mu ją wyrywałam, no chyba, że byłam wkurzona albo roztrzęsiona, wtedy w ogóle nie dawałam się dotknąć. – Kiedyś zapomnisz.

Córka ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz