2 (III)

121 14 4
                                    

– Gaja, puść moją córkę! – krzyknął Tanatos. – Natychmiast!

No nie powiem, byłoby miło. Jej, co jest nie tak z tą kobietą, pomyślałam. Mogłaby wreszcie dać mi święty spokój. Wróciła jednak po rozum do głowy i mnie puściła, upadłam ciężko na podłogę i nerwowo zaczęłam napełniać powietrzem moje spragnione płuca. Patrick pomógł mi wstać i nie chciał puścić, mimo że go cicho o to prosiłam. Ale on się nigdy nie słuchał. Naprawdę to było nieprzyjemne uczucie. Wiecie, że nie umrzecie, ale i tak czujecie się strasznie. Czy ja się powtarzam? Zapewne tak, odpowiedziałam sama sobie na pytanie. Uspokoiłam po chwili oddech. Gaja patrzyła na mnie z wyższością i szyderczym uśmiechem. Czekałam tylko aż coś powie.

– Jesteś taka słaba Lethal. – Doczekałam się, nie sądziłam, że wraz z jej głosem może płynąć aż tyle jadu. – Jesteś nikim. Po prostu nikim, ale poczekaj trochę. Zniszczę cię. – Odczekała chwilę nadając wydarzeniom i swoim słowom więcej dramatyzmu. – Patrick idziemy – zwróciła się do swojego syna, który niechętnie mnie puścił.

Chciała coś jeszcze powiedzieć mojemu ojcu, ale on kazał jej się po prostu wynosić. Brawa dla niego za postawę. Na szczęście jemu nie mogła nic zrobić. Poczekaliśmy aż opuści nasz pałac.

– Jak się czujesz? – zapytał mnie Tanatos.

– Całkiem nieźle – odparłam. – Jak na osobę, którą przed chwilę próbowała zabić Gaja, naprawdę nieźle. O co jej tak naprawdę chodzi? – spytałam.

– Nie potrafię tego określić.

– Ale ja wiem. – Usłyszeliśmy kobiecy głos za naszymi plecami, razem odwróciliśmy się gwałtownie.

Popatrzyłam podejrzliwie na naszego kolejnego gościa. Kojarzyłam ją, ale nie pamiętałam dokładnie kto to. Na jej twarzy gościł smutny uśmiech, ale zawsze uśmiech. Istniała nadzieja, że ona mnie lubi albo chociaż nie ma zamiaru mnie zabić, w przenośni oczywiście.

– Hestia? – zdziwił się mój ojciec. – Co cię tu sprowadza?

Hestia? A tak, przypomniałam sobie, impreza z okazji narodzin dziecka Psyche i Erosa, wyglądała tam jakoś inaczej. Do mojej listy zadań dodałam sobie, żeby skontaktować się z młodymi rodzicami i zapytać jak się miewa ich szczęście. Jednak na pierwszym miejscu musiałam umieścić coś, co powinnam zrobić z Patrickiem. Póki co nic rozsądnego nie przychodziło mi do głowy. Bogini przypatrywała mi się przez chwilę nic nie mówiąc. Uśmiechnęła się trochę szerzej, odpowiedziałam tym samym. Nie wiedziałam czy powinnam być uczestnikiem tej rozmowy, czy może raczej sobie pójść. No cóż, nie otrzymałam wyraźnego polecenia udania się do swojego pokoju, więc czekałam na rozwój sytuacji.

– Chciałam porozmawiać – odpowiedziała Hestia i usiadła na krześle, trzeba zauważyć, że jeszcze jakieś się ostały po napadach złości Tanatosa.

Usiadła tak dostojnie, przeszło mi na myśl, że też chce być po części taka jak ona w przyszłości. Ojciec znalazł kolejne miejsce do siedzenia, dla mnie zabrakło, więc oparłam się o ścianę i skrzyżowałam ręce na piersi. Dobrze było, że skrzydła mi już nie przeszkadzały. Nie wyobrażałam sobie życia bez nich, w sumie były całkiem przydatne i fajne. No kto może się pochwalić, że ma skrzydła?

– To, co nam ciekawego powiesz? – zagadnęłam.– To, że Gaja mnie nie cierpi zauważyłam już jakiś czas temu.

– Lethal! – rzucił Tanatos ostrzegawczo. – Uważaj na słowa.

– Nic się nie stało Tanatosie. – Uśmiechnęła się Hestia i położyła mu dłoń na ramieniu. – Młodość ma swoje prawa, nic na to nie poradzimy. Chcę porozmawiać i pomóc w stopniu, w jakim to będzie możliwe.

Córka ŚmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz