Każdy udaje, że jest dobrym człowiekiem
Jednak to zmienia się z wiekiem
Zauważam te wady i czyny
Jak woda płynie z rynny
Jak każdy się znęca
Aż mnie w brzuchu skręcaRok 1953
Każdy coś kręci
Ja będę sprawiedliwa
Biedna dziecina
Jeszcze nie wie, że zostanie zabita
Jej córka jest przez nią bita
Okrucieństwo jest zbyt duże
Pora ściąć te róże!Zaciągam ją do szopy
Już wiem, że czekają mnie kłopoty
Ale mam to w dupie
Rozpalę ogień w tej chałupie!
Związuję tyrankę
Polewam benzyną falbankę
Wyjmuję zapałki
Podpalam spódnicę tej kochankiWychodzę i się odwracam
Prawie się przewracam
Ogień pochłania jej duszę
Właśnie przeżywa katusze
Policja mnie znajduje
Ja się nie przejmuje
Sprawiedliwośc jej dosięgła
A ja nie jestem biedna
Szybko wyjdę i zerwę ostatni kwiat
Tak się rodzi Bóg i nowy świat
CZYTASZ
Umieram gdzieś powoli. Szukaj mnie.
PoetryWiersze nie najlepszej rangi Amatorszczyzna Ale spróbuj się zagłębić