Dylan nie zjawił się w moim pokoju. Nie mając zamiaru czekać na niego w nieskończoność, zmieniłam ubrania, by udać się na stołówkę. Nie byłam jakoś specjalnie głodna, ale lepsze to, niż siedzenie na pryczy i wpatrywanie się bezmyślnie w ścianę.
Pomieszczenie stołówki było zdecydowanie mniejsze, ale urządzone w podobnym stylu. Meble były wykonane z dosłownie wszystkiego, co nadawało się na stół lub ławkę, głównie były to palety, jakieś beczki, znalazło się też kilka normalnych stołów i ławek. Nie wyglądało to pięknie, ale ważne, że działało. W powietrzu unosił się zapach wilgoci i stęchlizny. Nie było to przyjemnie, ale baza zapewne nie była użytkowana długi czas, więc nic dziwnego. Na korytarzach zapach był podobny. Nie wiedziałam, jak z pozostałą częścią bazy, ale nie spodziewałam się niczego innego. Możliwe też, że systemy wentylacyjne były tu słabsze, albo nawet zepsute i zagrzybiałe. Zdecydowanie powinni coś z tym zrobi. Byłam jednak pewna, że mieli, póki co, ważniejsze sprawy na głowie.
Miejsce opustoszało, ponieważ przyszłam sporo po czasie, gdy zostawały wydawane posiłki. Możliwe, że już nie miałam co liczyć na porcję jedzenia. W drodze do okienka napotkałam kilka spojrzeń osób, które jeszcze zajmowały miejsca przy stołach. Głównie nie wyrażały zadowolenia na mój widok, duża część była zaskoczona. Szeptali między sobą, zapewne zastanawiając się, co znowu tutaj robiłam.
Starałam się ich zignorować i nie przejmować się zaistniałą sytuacją. Logiczne było, że reakcja ludzi na mój widok, będzie wyglądać właśnie tak. Cóż, czekałam nawet na jakieś agresywne wystąpienia w moim kierunku, ale mogło się to stać dopiero, gdy minie pierwszy szok.
Gdy dotarłam do okienka, nie musiałam się nawet odzywać. Miska z zupą została dosłownie rzucona przede mnie bez słowa, a osoba, która mi ją wydała, od razu odeszła. Zabrałam więc naczynie i udałam się do stolika, przy którym byłam najmniej narażona na złowrogie spojrzenia.
Zupa nie miała prawie smaku. Szczerze, nie potrafiłam nawet określić, co w niej się znajdowało. Mój apetyt w tamtym momencie zniknął całkowicie.
Podczas grzebania łyżką w naczyniu, zastanawiałam się, czy obrada albo coś na jej wzór, na którą udał się Dylan, nadal trwała, czy może zdążył zająć się już innymi sprawami.
Zapewne omawiali cały przebieg akcji, a reszta została poinformowana o śmierci Christiny. Możliwie, że rozpatrywali także moją sprawę i zastanawiali się, co teraz.
Szczerze mówiąc, sytuacja wyglądała beznadziejnie. Zamordowali prezydent Państwa, za co na pewno będą nas ścigać, gdy pierwszy szok minie. Teraz nie dadzą nam już spokoju. Wiedziałam o tym, oni zapewne też. Byliśmy poważnie zagrożeni. Zimna wojna trwała, teraz pozostało czekać, aż rozpęta się piekło na ziemi.
Gdy chciałam odejść od stolika, zatrzymał mnie Dayo, który położył mi rękę na ramieniu i usadził ponownie na miejscu.
— Nie jesteś na obradzie?
Obawiałam się rozmowy z nim po tym, czego oboje byliśmy świadkami. Wiedziałam, że będzie chciał o tym porozmawiać, ale nie spodziewałam się, że tak szybko.
— Skończyła się parę minut temu. Miałem nadzieję znaleźć cię przed Dylanem.
Zajął miejsce naprzeciw mnie.
— Wiesz, myślałem przez ten cały czas o twojej ranie i tym jakże dziwnym zjawisku — kontynuował. — Coś musiało się tam wydarzyć, nie bez powodu trzymali cię w laboratorium. Powiedz wszystko, co wiesz.
— Chodzi o to, że nie wiem prawie nic. Straciłam przytomność po torturach, mam jakieś mętne wspomnienia o tym, jak leżałam przypięta do stołu, a oni chyba mi coś wstrzykiwali. Było okropne zamieszanie i krzyki, co jeszcze bardziej zaburza mój obraz z tamtego czasu. Później obudziłam się już w sali, podpięta do aparatur. — Przeczesałam nerwowo włosy palcami.
CZYTASZ
Lost ✓
RomanceCzęść druga. Gdy Melanie zostaje uprowadzona przez własną matkę, zaczyna się pogoń za przetrwaniem i wolnością wszystkich zniewolonych. Wojna trwa. Kto wyjdzie z niej cało? Znajdź drogę do serca i cudu. Okładka wykonana przez @cursedpsychopath...