Były dwa główne problemy, które musiałem rozwiązać jak najszybciej. Po pierwsze, znaleźć mordercę. Po drugie, nakłonić Jareda do rozmowy z Marią. Żadna z tych rzeczy nie była prosta. Mężczyzna zapierał się rękami i nogami, choć dane mu było zobaczyć na własne oczy, jak miewa się jedna z jego córek. Uważałem go za inteligentnego człowieka, który jest w stanie pokonać uprzedzenie do drugiej z nich, aby pomóc Melanie. Nie potrafiłem zrozumieć jego zachowania. Nawet Luke nie zdołał go przekonać.
Ceniłem Jareda, ale chętnie przyłożyłbym mu pistolet do skroni i zaprowadził do celi Marii. Byłem temu bliski.
Bezradność rozdzierała mnie wewnętrznie. Chciałem, aby Melanie była już tutaj, bezpieczna. Nie potrafiłem znieść myśli, że działo jej się coś złego. Nadal przed oczami miałem obraz jej skatowanego ciała. Cudem nie uzewnętrzniałem swojej złości, ale to również miało się skończyć niedługo.
Byłem na skraju. Jeszcze kilka dni bezczynności i byłem gotów sam wyruszyć na poszukiwania. Nie zwracałem uwagi na konsekwencje. Doskonale rozumiałem, że mogła być to pułapka, ale nie mogłem jej tak zostawić. Nie wyobrażałem sobie, że już nigdy nie mógłbym jej zobaczyć, dotknąć.
Zabawne, że właśnie w takiej sytuacji uświadomiłem sobie ogrom uczuć, jakie do niej żywiłem. Zaśmiałem się sam do siebie i rzuciłem nożem, który wbił się w oparcie drewnianego krzesła w moim gabinecie.
Musiałem ją znaleźć, choćbym miał zginąć. Liczyło się tylko to, abym zobaczył ją choć jeszcze raz i wiedział, że jest bezpieczna.
Cała ta sytuacja wpłynęła również na sprawę morderstw, które chwilowo znikły. Nie sądziłem, że mogło trwać to długo. Morderca wróci, a ja nie mogłem pozwolić, aby nadal ginęli bezbronni ludzie, szczególnie w miejscu, które powinno być dla nich bezpieczne.
Tu również czułem się bezradny. Wariowałem. Nie mogłem zrobić nic, tylko czekać. A była to najgorsza z możliwych opcji. Nienawidziłem siedzieć z założonymi rękami. Czułem wtedy jakbym zawodził sam siebie, postawione sobie cele, a także ojca Jamesa, który powierzył nam to miejsce, wszystkich ludzi i przyszłość całej ludzkości.
A ja? Po prostu siedziałem pod ziemią nie wiedząc już, co robić.
Drzwi do gabinetu otworzyły się. W nich stanął Luke.
— Próbowałem znów rozmawiać z tatą — oświadczył, wchodząc do środka.
— Coś z tego wyszło?
Pokręcił głową, a ja przekląłem.
— Nawet się nie odezwał.
— Nie rozumiem, sam chciał sprowadzić tu Melanie gdy była jeszcze dzieckiem, a teraz nie chce jej pomóc?
Luke wzruszył bezradnie ramionami.
Rzuciłem kolejnym nożem w krzesło.
Miałem tego dość. Byłem gotów zrobić coś Jaredowi.
— Tobie nic nie powiedziała?
Znów pokręcił głową.
Przeklęta Maria! Przeklęty Jared! Przeklęty ja, który nie potrafiłem powstrzymać Melanie. I przeklęta ona, ponieważ zawsze chciała wszystkich ratować, bez względu na konsekwencje.
Dlaczego musiałem trafić w jej ręce? Dlaczego wszystko musiało się tak skomplikować? Dlaczego musiałem pokochać właśnie ją? Cholera.
— Dokąd idziesz? — zapytał Luke, gdy nagle wyszedłem z gabinetu.
— Do Rose, a później do Marii.
CZYTASZ
Lost ✓
RomanceCzęść druga. Gdy Melanie zostaje uprowadzona przez własną matkę, zaczyna się pogoń za przetrwaniem i wolnością wszystkich zniewolonych. Wojna trwa. Kto wyjdzie z niej cało? Znajdź drogę do serca i cudu. Okładka wykonana przez @cursedpsychopath...