5

7.8K 689 80
                                    

Art.2

Jeśli osoba ściśle powiązana z Państwem dopuści się zdrady, w zależności od stopnia dokonanego czynu, skazana jest na publiczne tortury lub egzekucję.

***

Słońce paliło moją zranioną skórę. Z ran ciągle sączyła się krew. Nie czułam rąk, które zdrętwiały od nadmiernego naciągnięcia w górę oraz od zbyt ciasno zapiętych kajdan. Język był tylko kawałkiem tektury. Oddałabym wiele za choć kroplę wody. Nie wiedziałam dlaczego byłam jeszcze przytomna, albo dlaczego jeszcze żyłam.

Od razu, po tym, gdy mnie zabrali z pola bitwy zostałam pobita i wrzucona za kraty. Nie dostawałam jedzenia ani wody, ponieważ nie chciałam mówić. Raz było blisko do obcięcia mojego języka. Przeklinałam moją matkę, która wcale nie zasługiwała na to miano. Przed oczami stanął mi obraz, gdy celuje do mnie z broni i strzela w nogę, gdy chciałam uciec. Nikt mnie nie opatrzył, kula nadal tkwiła w udzie i tylko cud mógł zapobiec przed wdaniem się zakażenia.

Ze względu na ból i skrajne wycieńczenie nie mogłam utrzymać własnej głowy. Z utęsknieniem czekałam, aż zostanę odcięta i zawleczona ponownie do celi, gdzie mogłabym się chociaż przespać na brudnej podłodze.

Przyprowadzano mnie tu codziennie rano od ponad tygodnia, a gdy zapadał zmrok, zostawałam odprowadzana, przesłuchiwana i znów bita, ale od dwóch dni siedziałam tu przez cały czas. Nikt po mnie nie przychodził.

Zastanawiało mnie gdzie teraz były wtyki buntowników, które mogłyby mi pomóc, podając choć szklankę wody. W takim momencie zaczynałam się zastanawiać, czy miałam jakieś znaczenie pod ziemią i czy ktoś przejmował się moim losem.

To nie miało teraz znaczenia. Z utęsknieniem czekałam na śmierć. Nie powinnam się tak łatwo poddawać po tym wszystkim, co przeszłam, ale znalazłam się w punkcie, z którego nie było wyjścia. Jedynie czyjaś pomoc mogłaby mnie z tego wyciągnąć, ale nie liczyłam na to. Wątpiłam, aby informacja o mnie w jakiś sposób do nich dotarła.

Sama załatwiłam sobie ten los, więc musiałam ponieść tego konsekwencje. Chciałam zrobić coś, co przerastało moje możliwości. Jedyne, co mogłam teraz zrobić dla podziemia i Dylana, to ich nie zdradzić.

Usłyszałam kroki. Przyszedł czas, by wrócić do celi. Nie miałam sił, żeby otworzyć oczu. Czekałam na bolesne kopnięcia, które zostawały mi zadawane zawsze, gdy strażniczki się do mnie zbliżały. Miało to na celu upokorzenie mnie i pokazanie, jak nisko upadła. Z córki pani prezydent stałam się nikim.

Byłam przygotowana na kolejną część katowania. Zamiast tego poczułam mokrą ciecz na moich ustach.

— Pij, szybko. Nie mogą mnie zobaczyć — powiedziała kobieta nieco spanikowanym głosem.

Po kilku mizernych łykach zaczęłam łapczywie pić. Byłam zawiedziona, gdy woda w naczyniu się skończyła.

— Dziękuję — wyszeptałam.

— Żadna matka nie ma prawa zrobić czegoś tak okrutnego swojemu dziecku — powiedziała, przykładając dłoń do mojego czoła. — Masz gorączkę. Postaram się sprowadzić dla ciebie pomoc.

Nie zdążyłam zapytać kim jest, ponieważ kobieta szybko odeszła. Udało mi się uchylić oczy na tyle, aby zobaczyć tył jej kolorowej sukni.

Może była jeszcze dla mnie nadzieja, ale nie mogłam mieć zbytnich złudzeń. Śmierć mogła mnie dopaść w każdej chwili.

Stęknęłam czując mocne uderzenie w bok.

— Jeszcze żyje. — Jedna ze strażniczek zaśmiała się.

— Myślisz, że dziś coś powie? — zapytał drugi głos.

— Wątpię, jest lojalna wobec tamtych szczurów. Najlepiej byłoby ją od razu zabić.

— Gdzie byłaby wtedy zabawa?

Miałam ochotę im splunąć w twarz i zrobić to samo, co one robiły mnie.

Moje ręce zostały odcięte, a ja bezwiednie opadłam na ziemię. Nie miałam siły się poruszać. Świat wirował mi przed oczami za każdym razem, gdy próbowałam je otworzyć, dźwięki mieszały się ze sobą i wiedziałam, że jestem o krok od stracenia przytomności.

— Strasznie śmierdzi.

— Wiadro zimnej wody trochę ją odświeży przed przesłuchaniem.

Ostatnim, co usłyszałam, był ich śmiech i głuchy huk uderzenia mojej głowy o twardy beton. 

Lost ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz