Rozdział 20

6.2K 426 111
                                    

   Instagram informacyjny dla czytelników: darkhill_4ever

Zachęcam też do tweetowania pod #enslavedFF, rozbudźmy stary hasztag i pozwólmy ludziom odkryć historię Dylana i Melanie ❤️

   Po raz kolejny postanowiłam zrobić coś wbrew opinii pozostałych. Nie potrafiłam grać według zasad innych i całkowicie się podporządkować, gdy wiedziałam, że mogłam coś zrobić. 
  Dylan był ostrożny, za wszelką cenę chciał chronić swoich ludzi. Rozumiałam to i doceniałam, ale bycie zbyt ostrożnym nie opłacało się na dłuższą metę. Ukrywanie się przez siedemdziesiąt lat jeszcze niczego nie przyniosło. Ja właśnie wyczułam szansę, aby ten los odmienić. Baza nie była gotowa na ewentualne starcie ze strażniczkami. Dlatego też byłam gotowa zaryzykować. 
   Radio, które Jared miał w swojej pracowni mogło okazać się pomocne. Byłam gotować zaryzykować i nawiązać kontakt z ludźmi zza oceanu, przynajmniej miałam nadzieję, że właśnie stamtąd pochodzili. Wątpiłam, że matka podjęłaby taką próbę dorwania nas. Aż tak jej na tym nie zależało, biorąc pod uwagę, że wiedziała o istnieniu rebelii już od wielu lat. Po za tym skąd wiedziałaby, że mamy radio. Dlatego też miałam podstawy, aby wierzyć mężczyznom z radia. 
    Wykorzystałam moment, gdy Dylan starał się opracować wraz z innymi plan przejęcia Kapitolu. Zapewne nadal myśleli, że byłam przy Rose, więc chwilowo miałam wolną rękę. Miałam nadzieję, że uda się nawiązać kontakt inaczej byliśmy zdani tylko na siebie. 
    Podniosłam mikrofon do ust. 

   — Z tej strony Ameryka. Jest ktoś pod drugiej stronie. 

   Radio zatrzeszczało nieprzyjemnie, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Postanowiłam zaczekać i jeszcze raz nadać wiadomość. Nie miałam zbyt dużo czasu. Musiałam spotkać się z Dylanem w sprawie akcji. 

  — Kontaktuje się w ważnej sprawie. 

  Miałam szczerą nadzieję, że tym razem też ktoś się odezwie. 

  Chciałam nawiązać z nimi współpracę. Jeśli pozostałe kontynenty nadal sprawnie funkcjonowały, nie musielibyśmy być zdani tylko na siebie. Nawet jeśli akcja poszłaby nie po naszej myśli, wtedy przynajmniej ktoś wiedziałby, że działo się tutaj coś złego, że byli tu ludzie, którzy potrzebowali pomocy. Nie potrafiłam zostawić mieszkańców bazy samym sobie. Nie należało też dłużej pozwalać na więzienie i wykorzystywanie mężczyzn. W kraju panował terror, a całość napędzała Christina. Była złym człowiekiem, w złym miejscu. Prawdopodobnie mogły to być moje ostatnie godziny życia, w których mogłam coś zrobić. Nie wiedziałam czy tak naprawdę nie dało się mnie zabić, musiałam być przygotowana. Dodatkowo, gdyby stało się coś pozostałym, sama bym nie podołała. 

   Radio ponownie zatrzeszczało. 

   — Mówi oficer Blaise. Proszę wytłumaczyć, co się dzieje. 

Głos był ciężki i ochrypły. Mówił łamaną angielszczyzną, ciężka do zrozumienia przez radio.

   Odetchnęłam zanim zaczęłam mówić. Dłonie trzęsły się z nerwów. Miałam nadzieję, że postępowałam dobrze. 

  — W kraju od dziesiątków lat panuje terror. Ustrój odbiera prawa i wolność mężczyznom. Nawet niektóre kobiety są źle traktowane. Często nie mają za co żyć, a w najgorszym wypadku są wyrzucane ze społeczności poza granice miast i walczą w brutalny sposób o przetrwanie wśród ruin. — przerwałam na sekundę, aby nabrać oddech — Planujemy obalić władzę, ale nie wiem czy wyjdziemy z tego cało. Apeluję o pomoc dla tych ludzi.

  Nie musiałam chyba nic więcej dodawać. Chciałam, aby sytuacja w kraju uległa zmianie. Liczyłam, że ludzie zza oceanu okażą się lepsi niż Christina i pomogą odzyskać wolność niewinnym ludziom, gdyby nie udało się to nam.

Lost ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz