Rozdział 21

6.7K 411 512
                                    

Wszystkiego najlepszego kobietki!


Podniesienie się z łóżka o tak wczesnej porze, gdy nie było się wypoczętym było trudne. Założenie ciężkich ubrań i zimna broń, wcale nie rozbudziły moich zmysłów. Czułam jakby wszystko działo się przez mgłę. Nie wierzyłam, że właśnie dziś miało się wszystko rozegrać. Wiele osób czekało na ten dzień, szczególnie Dylan, a ja nie dowierzałam, że za kilka godzin będę walczyć dla całego Państwa.
Wczoraj Dylan wraz z Jamesem zwołali apel, na którym przedstawili całą sytuację. Luke z paroma osobami otrzymali instrukcje, jak postępować podczas naszej nieobecności i co robić, gdybyśmy nie wrócili. Bólem było zostawiać tych ludzi samym sobie. Wielu chciało iść z nami, chcąc walczyć za swoje rodziny, ale musieliśmy zrobić to sami. Im mniejsza grupa ludzi, tym mniejsze podejrzenie będziemy wzbudzać.
Było mi szkoda opuszczać bazę, nie wiedząc, czy będzie dane mi tu wrócić. Najbardziej obawiałam się tego, że znów zostanę złapana i poddana okropnym torturom, które nie wiem czy byłabym zdolna znieść ponownie. W takiej sytuacji chciałabym skończyć z własnym życiem, ale ironia polegała na tym, że nie wiedziałam, co mogło mnie zabić. Rana postrzałowa i podcięte gardło nie wchodziły w grę.
Aktualnie siedziałam na tyłach samochodu. Stres przejął kontrolę nad zmęczeniem. Chciałabym przenieść się w czasie, marzyłam aby to wszystko się już skończyło. Dylan siedział na przodzie wraz Sethem dyskutując o czymś. Na przeciwko mnie siedział Dayo, który tak samo jak ja, pogrążony był w myślach. Jared i Seth jechali osobnym samochodem, zaraz za nami przewożąc większość naszej broni. Mieliśmy karabiny, granaty dymne jak i te zwykłe. Dayo zabrał nawet strzałki z substancją usypiającą, twierdząc, że to tak na wszelki wypadek. Przydały się również pistolety do paintballa z kulkami na farbę, które Seth raz znalazł na jednej z akcji myśląc, że była to zwykła broń. Mogliśmy strzelać z nich do kamer.
Dayo trącił mnie nogą, a ja spoglądając na niego przypomniałam sobie czas, gdy wracaliśmy z laboratorium i gdy znów byłam wolna. To właśnie wtedy nawiązała się pomiędzy nami nić porozumienia, a ja stwierdziłam, że ten mężczyzna nie był taki zły, jak mi się do tej pory wydawało. Dayo był dobry i tylko ze względu na to, iż mi nie ufał, zachowywał się wobec mnie niezbyt przyjaźnie. Przypomniały mi się także treningi, które kiedyś z nim odbyłam i jak bardzo tego nie chciałam. Nasza relacja znacznie zmieniła się od tej pory i śmiało mogłam stwierdzić, że się lubiliśmy.
Jedynie moja relacja z Jamesem została nienaruszona. Ciągle mi nie ufał i znajdował kolejne powody, aby mi dogryźć i o coś oskarżyć. Nie byłam pewna, czy kiedyś mogło się to zmienić.

- O czym myślisz? - zapytał Dayo.

Wzruszyłam ramionami.

- O wielu rzeczach. Trochę wspominam stare czasy, gdy jeszcze byłeś dupkiem. - zażartowałam próbując rozluźnić atmosferę.

Zaśmiał się, widocznie przypominając sobie niektóre sytuacje.

- Fakt, nie byłem zbyt miły, ale jeśli chcesz mogę znowu być dupkiem. Poczujesz się jak za starych czasów.

Pokręciłam głową. Aktualna relacja z Dayo zupełnie mi odpowiadała.

- Ale większego dupka od Dylana nie spotkałam. Wyobrażasz sobie, że zabrał mnie dalej ze sobą tylko dlatego, że miał za dużo rzeczy i nie miał kto nieść drugiego plecaka?

- Słyszałem! - odezwał się Dylan.

Cały samochód się roześmiał i tego właśnie było nam trzeba, chwilowej ucieczki od rzeczywistości. Mogliśmy powspominać ostatni rok, ponieważ wiele się zmieniło.

Lost ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz