Chapter 1

545 26 1
                                    

Bilbo westchnął, pochylając się, by podnieść drewno. Był tak zmęczony i chciał tylko położyć prawdziwe łóżko, o ile nie byłoby to zbyt wiele, by zapytać. Był zmęczony pościelami i chociaż gulasze, które dla nich przygotował, były dobre, pragnął jedzenia Shire; placki, ciasta, dobry ser i ładny duży kufel najlepszego i najciemniejszego piwa Green Dragon. Niemal jęknął na tę myśl, pochylając się, by podnieść kolejny kłodę i skrzywił się, gdy jego plecy protestowały przeciwko ruchowi.

Minęły zaledwie kilka dni, odkąd walczyli z orkami na skraju klifu, i został trochę pobity w walce, kiedy uciekł, by bronić Thorina przed tym Bladym Orkiem, Azogiem. Był kompletnie lekkomyślny i zaskoczyłby go, gdyby wtedy myślał. Być może to bardziej go zaskoczyło. Nie myślał ostatnio prawie wystarczająco - no cóż, może to była dobra rzecz.

A potem była wdzięczność Thorina, której na pewno się nie spodziewał. Tak, uratował życie krasnoluda, ale nigdy nie sądził, że Thorin posunąłby się tak daleko, by mu za to podziękować. A na dodatek objął go jak prawdziwego przyjaciela! Bilbo przypuszczał, że tak właśnie jest teraz Thorin. Z pewnością zbliżyli się i zaczął mieć nadzieję, że Thorin w końcu przyjął go jako swojego. W każdym razie Bilbo zaczął czuć się tak, jakby pasował do towarzystwa, a teraz, gdy miał trochę akcji pod pasem, czuł się bardziej pewny, że może walczyć u boku krasnoludów jako brat w broni i nie tylko ten, który wszyscy musieli chronić. Był z tego dumny.

Już miał wracać do obozu, kiedy kątem oka dostrzegł lekki ruch i odwrócił się, by zobaczyć postać między drzewami. Natychmiast w momencie ostrzeżenia przesunął drewno w ramionach, by móc położyć rękę na rękojeści miecza i lekko unieść ostrze. Ale nie świecił na niebiesko, więc nie mógł być wrogiem. Zaciekawiony postąpił naprzód na lekkich stopach, by zobaczyć, kto tam jest.

To, co znalazł, to Thorin Oakenshield, stojący samotnie na polanie, z pochyloną głową i splecionymi rękami. Bilbo zmarszczył brwi i wystąpił naprzód, stąpając na patyku i powodując, że Thorin odwrócił się z szarpnięciem, które sprawiło, że się skrzywił. Wciąż dochodził do siebie po ranach, które doznał w walce z Azogiem.

"Co Ty tutaj robisz?" - zapytał krasnolud, nie tak wrogo, jak kiedyś, ale też niezbyt przyjazny.

Bilbo skinął na drewno w jego ramionach. „Zbieram drewno na opał. Potem widziałem cię tutaj sam. Wszystko w porządku?"

Thorin spojrzał na hobbita. - Próbuję poszukać jakiejś samotności, Mistrzu Baggins.

„Och", powiedział Bilbo, niepewny, co jeszcze powiedzieć. „Przepraszam, że ci przeszkadzam".

- Wszystko w porządku, Mistrzu Baggins - powiedział Thorin zmęczonym głosem. „Powinienem wiedzieć lepiej niż próbować szukać samotności z tak wieloma w pobliżu".
Zaczął odchodzić, kiedy Bilbo ruszył naprzód, wzywając go. „Thorin, jeśli... jeśli kiedykolwiek będziesz musiał porozmawiać, będę słuchać".

Odwrócił się, krzykliwy chichot uciekł mu przez usta. „Mów? Nie mam o czym rozmawiać, mistrzu Hobbicie, a jeśli tak, to co sprawia, że ​​myślisz, że chciałbym pójść do ciebie?"

Bilbo poczuł oburzony gniew przepływający przez jego żyły. Nagle poczuł potrzebę rzucenia drewna na aroganckiego krasnoludzkiego króla i ledwo powstrzymał się od tego. „Och, przepraszam, pomyślałem, że skoro jesteśmy teraz przyjaciółmi, może chcesz się ze mną podzielić rzeczami. Problemy i takie rzeczy. Tak robią przyjaciele, a przynajmniej tak robią hobbici. A może nie jesteśmy przyjaciółmi, czyż nie? Nawet po tym, jak uratowałem ci życie i praktycznie powiedziałeś mi, że należę do twojej firmy. Ale nie wiem zbyt wiele o zwyczajach krasnoludów; może te rzeczy nic dla ciebie nie znaczą . "

Thorin miał łaskę, by wyglądać na odrzuconego, choć jego pięści zacisnęły się na jego bokach. „Przyjaciele wiedzą także, kiedy pozwolić drugiemu samemu, Mistrzu Baggins. Coś, czego możesz się nauczyć".

Bilbo patrzył na niego z otwartymi ustami, próbując wymyślić coś zjadliwego. Rzucił drewno i ruszył za wycofującym się królem krasnoludów.

„Myślisz, że muszę się nauczyć manier? Cóż, powiem ci coś, Mistrzu Dębowa Tarczo, jesteś jednym z najgorszych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałem! Nie tylko nieustannie wypychasz towarzyszy poza ich granice, prowadząc każdego dnia każdego dnia na niewypowiedziane odległości, ale nigdy nie słuchasz niczyjego osądu - nic dziwnego, że Gandalf nadal nas opuszcza - i jesteś piekielnie niegrzeczny wobec wszystkich, nawet twoich przyjaciół i rodziny! Może nie jestem w twojej perspektywie, ale uratowałem ci życie i myślę, że powinienem zdobyć za to jakiś kredyt! "

„Chcesz mi powiedzieć, że zrobiłeś to tylko dla sławy?" Thorin warknął przez ramię.

"Nie!" Krzyknął Bilbo, uderzając stopą o ziemię. „Zrobiłem to, ponieważ zależy mi na tobie, ty cholerny głupcze! Ponieważ uważam cię za przyjaciela, nawet jeśli te uczucia nie powracają!"

Thorin nagle odwrócił się i zacisnął dłoń na ustach Bilba. Hobbit chrząknął z oburzenia, wyciągając rękę, by podważyć dużą dłoń z twarzy, ale Thorin uderzył go mocno w drzewo i przycisnął palec do ust blaskiem, który natychmiast uspokoił Bilba i przestał się szamotać. Gdy Thorin był pewien, że Bilbo nie zamierza rozmawiać, puścił hobbita i odwrócił się, wyciągając miecz tak cicho, jak to możliwe. Bilbo stał za nim z ręką na rękojeści własnego miecza i próbował słuchać i zobaczyć, co usłyszał Thorin. Krasnolud pozostał nieruchomy, tylko jego oczy poruszały się, gdy podróżowali po drzewach, rzucając się tu i tam. Bilbo podskoczył, myśląc, że zobaczył ruch po jego lewej stronie i wyrwał miecz z pochwy. Thorin odwrócił się, by spojrzeć na niego z drażniącym hałasem, ale nagle drgnął z lekkim zmarszczeniem brwi.

„Thorin?" - zapytał niepewnie Bilbo.
Thorin? - zapytał niepewnie Bilbo.

Krasnolud zatoczył się lekko, a potem jego oczy zwinęły się w głowie.

„Thorin!" Bilbo krzyknął, zanim poczuł, że coś kłuło go w szyję. Przyłożył dłoń do miejsca i znalazł tam małą strzałkę, wyciągając ją za pomocą skrzywienia. Odrzucił ją na bok, ale już odczuwał skutki działania leku, padł na kolana i upadł obok Thorina, wszystko się rozmazało. Ostatnią rzeczą, jaką zobaczył, była brzydka twarz wpatrująca się w niego, gdy ktoś złapał go za ramiona, a potem całkowicie zniknął.

Przyjaźń równa się miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz