Chapter 6

186 15 0
                                    

Bilbo spojrzał na Thorina z mieszaniną emocji. O czym, do licha, mówił? Kogo nie udało mu się uratować? Krasnoludy były czasami tak irytujące! Nigdy nie mogli po prostu wyjść i powiedzieć, co mają na myśli, ani co czuli. A Thorin musiał być najgorszym z nich wszystkich.

„Idiota" - mruknął Bilbo, choć czule. Czuł się raczej zaszczycony, że Thorin, spadkobierca tronu Durina, ryzykuje życiem za prostego hobbita. Ale dlaczego tak bardzo go zaskoczył. Miał nadzieję, że nie tylko dlatego, że był jedynym, który miał szansę ominąć smoka strzegącego góry. Gdyby tak było, Bilbo chętnie zdarłby resztę skóry z pleców Thorina i też się nią cieszył!

Ale nie, w jego oczach był smutek. Mówił o stracie, a Bilbo był zdeterminowany, by dowiedzieć się, jaką stratę Thorin poniósł, aby poczuł potrzebę tak dokładnej ochrony Bilba. Może to był ktoś z przeszłości, o której przypomniał mu Bilin? Cokolwiek to było, w końcu dotrze do sedna sprawy. Mam nadzieję, że zanim oboje zginą.

Thorin jęknął i poruszył się we śnie, a Bilbo poklepał go po ramieniu, by go pocieszyć, zanim przypomniał sobie głębokie siniaki i zatrzymał się, mając nadzieję, że nie rani krasnoluda. Lekko się poruszył i wyciągnął rękę, by lekko przesunąć palcami po siniakach po stronie Thorina i poczuł lekki, obrzydliwy ruszt popękanych żeber. Thorin wzdrygnął się, wciągnął powietrze i Bilbo zatrzymał się, choć chciałby więcej. Oparł się o róg klatki i wygodniej przesunął głowę Thorina na kolana. Żołądek jego skurczał się od orkowego szkicu i miał nadzieję, że już nie zwymiotuje. To dawało mu więcej energii, to prawda, ale potrzebował prawdziwego jedzenia i wody, a Thorin potrzebował tego samego, inaczej nigdy nie nadążyłby za siłami. Równie bolesne, jak orki musiały wcierać sól w rany, ale przynajmniej pomogłyby zapobiec infekcji. Przynajmniej Bilbo miał nadzieję, że tak się stanie, ale ból przyszedł na krasnoluda, chociaż Thorin nigdy by tego nie przyznał, zwłaszcza nie do niego. Nie, Bilbo był zdeterminowany, aby Thorin następnym razem nie trafił. Wiedział, że jeśli znowu zostanie tak pobity, jego żebra mogą się całkowicie złamać i przebić płuco i zabić go. Chociaż sądząc po tym, co wydawało się wskazywać na Azoga, nie musiałby zbytnio podżegać, żeby sam był torturowany. Poza tym postanowił zacząć myśleć o planie ucieczki. W końcu był trębaczem i powinien być lepszy w tego rodzaju sprawach. Ucieczka z tuneli goblinów nieco zwiększyła jego pewność siebie.

Nori nauczył go trochę przebrania i czuł, że jeśli zostanie naciśnięty - co z pewnością było teraz - może podnieść nóż lub coś od jednego z orków, aby pomóc im w ucieczce. A potem będzie potrzebował klucza do klatki. To może okazać się nieco trudniejsze, ale trzeba to zrobić. Dlatego musiał zostać pobity przynajmniej raz. Ponieważ gdyby musieli przeciągnąć go z powrotem do klatki, nie zwracaliby uwagi na jego ręce, a zatem byłoby mu łatwiej ukraść coś.

Zamknął oczy, gdy wciąż wymyślał plan i wreszcie odpłynął od czystego wyczerpania.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Thorin obudził się później, słysząc odgłos otwieranych drzwi klatki. Podszedł i usiadł z jękiem, pragnąc odpocząć. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale nie był gotowy na kolejne bicie. Bolało go całe ciało, a jego popękane żebra były trudne. Ramię Bilba znalazło się pod jego ramieniem, pomagając mu usiąść prosto, a on miał zamiar zaprotestować, zanim zdał sobie sprawę, że może spaść bez wsparcia, a to będzie tylko gorsze. Dał hobbitowi ciche podziękowania.

Zostali wyrwani przez orków i ponownie pomaszerowali do centrum obozu. Jeden zmusił ich do wypicia większej ilości orków, a Thorin patrzył, jak Bilbo go dusi, walcząc z każdą wolą, że nie musi wymiotować. Thorin odmówiłby wypicia tego obrzydliwego materiału, gdyby nie dał mu więcej energii i mieli perspektywy na coś lepszego. W tej chwili wydawało się, że gdyby nie wypili orkowego szkicu, prawdopodobnie nie dostaliby niczego innego, a to byłoby gorsze.

Przyjaźń równa się miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz