Chapter 4

205 14 4
                                    

Bilbo prawie zasnął tuż przed świtem, z twarzą przyciśniętą niewygodnie do prętów klatki, ale potem znów został w pełni uświadomiony, gdy pierwsze światło dnia oświetliło drzewa i kilku orków przybyło, by je przynieść.

- Waky się budzą - powiedział jeden z paskudnym uśmiechem, sięgając do klatki i kopiąc jeńców, mimo że oboje byli rozbudzeni. Thorin odsunął się od niego i próbował stanąć na własną rękę, ale został pchnięty tak gwałtownie, że upadł na kolana, zanim podniósł się, odbierając niegodny kopniak w tył. Bilbo postanowił pozwolić orkom przeciągnąć go, nie chcąc powodować problemów.

Zostali wciągnięci z powrotem do centrum obozu, gdzie Azog jadł pieczonego królika tuż przy rożnie na śniadanie. Żołądek Bilba zawarczał, przypominając mu po raz pierwszy od czasu ich schwytania, że ​​nie jadł przez ponad dwanaście godzin. Głodował! A jego pragnienie było jeszcze gorsze. Nie mógł powstrzymać warknięcia żołądka i wywołał śmiech orków. Azog wydawał się rozbawiony, gdy odrzucił ścierwo na bok i beknął.

- Przynieś im trochę orkowego szkicu. Będą potrzebowali czegoś, żeby utrzymać ich w ruchu, jeśli chcemy, żeby w ogóle trwali - powiedział blady ork, a jeden ork przyniósł dwa kufle i podał je więźniom. Bilbo wziął jego i tylko sam zapach sprawił, że chciał się wycofać; uczucie było jeszcze gorsze z powodu pustego żołądka. Zaczął go oddawać, ale ork odepchnął go ku niemu.

- Wypij to, albo zmusię go do twojego gardła - powiedział, a Bilbo wymienił błagalne spojrzenie z Thorinem, który zwrócił je z blaskiem, zanim położył kufel na własnych ustach, biorąc duży łyk wstrętnego naparu. Bilbo nie był przekonany, że dławiącą się jaskółkę zrobił i jak jego twarz przybrała lekko spiczasty odcień, ale uznał, że nie może być tak źle, więc wziął dużą jaskółkę.

Prawie go wypluł, ale zmusił się, by okropne rzeczy ześlizgnęły się po jego gardle i zamknął oczy, gdy poczuł, że osiada w jego żołądku. Spróbował ponownie przynieść kufel do ust, ale zgubił go i odwrócił się, by nabrać się na ziemię, a jego żołądek odrzucił mieszankę. Orki uznały to za szczególnie zabawne i ponownie podniósł się na nogi, ocierając usta jedną ręką, rzucając spojrzenie na Thorina, który patrzył na niego z litością, ale wyglądał, jakby chciał dołączyć do Bilba w wymiotach.

Azog uśmiechnął się, gdy podszedł do dwóch więźniów i wziął kufel, który Bilbo upuścił na ziemię. „Nauczysz się nie marnować suszy orków, kiedy jest to jedyna rzecz, którą pozwalam ci konsumować" - powiedział niskim, groźnym głosem. Bilbo chciał odpowiedzieć, ale postanowił tego nie robić. To nie rozwiązałoby żadnych problemów.

„Teraz spędziłem dużo czasu zastanawiając się, jaką formę powinna przyjąć dzisiaj rozrywka. I myślę, że w końcu znalazłem coś, w czym oboje możecie uczestniczyć". Bilbo patrzył, jak Thorin napina się i z coraz większym niepokojem zdaje sobie sprawę, że Azog też to zauważył z małego uśmiechu, który przeleciał na jego bladych wargach. Szarpnął głową w stronę Thorina i wskazał na drzewo, z którym był związany poprzedniej nocy.

„Związaj go tak, jak przedtem i przynieś mi bat".

Bilbo był zaatakowany przez drzewa z Thorinem i krasnolud został pozbawiony swojej zniszczonej tuniki, pozwalając Bilbo zobaczyć wszystkie jego rany z bliska i nie podobało mu się to, co zobaczył. Cięcia były przeważnie strupowane, ale rana na jego ramieniu wciąż krwawiła leniwie po ciężkim traktowaniu, a oparzenia wyglądały na płaczliwe i bolesne. Po prostu rozważał możliwość infekcji, gdy Azog podszedł do niego z biczem w ręku.
Widzisz, nie okazuję różnicy, czy jesteś królem, czy nie, Dębowa Tarcza. Będziesz bity jak zwykły przestępca". Odwrócił się do Bilba i wbił mu bicz w dłoń. „A ty, halflingu, wykonasz pracę".
"Mnie?" Bilbo krzyknął, rzucając bat na ziemię. "Nie!"

Przyjaźń równa się miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz