Chapter 11

181 16 1
                                    

Wszystkie krasnoludy szarpnęły się, niektóre przekleństwa, niektóre sapały, wstrząśnięte, gdy Bilbo powrócił do życia. Biedny hobbit drapał się po ziemi, próbując odzyskać oddech, sapiąc i jęcząc z bólu. Bofur był pierwszym, który zadziałał, pędzi do przodu, by uklęknąć obok Bilba i wziąć go za rękę.

- W porządku, Bilbo, jesteś teraz bezpieczny - powiedział miły krasnolud z uspokajającym uśmiechem, zanim zwrócił się do pozostałych. „Cóż, ktoś przyjdzie z pomocą!”

Oin wystąpił naprzód, a Thorin po prostu usiadł na ziemi i patrzył, zszokowany, niewierzący, nie wiedząc, co myśleć. Czuł się całkowicie i całkowicie rozbity. W jednej chwili stracił Bilbo, a teraz wrócił; w obecnym stanie nie był w stanie zarejestrować tego, co powinien czuć. Wstał chwiejnie i popchnął Kili do tyłu, gdy młody krasnolud rzucił się na pomoc, i zatoczył się do Bilba. Hobbit został oparty o kolano Bofura i spojrzał ponuro na Thorina, tak zmęczony, że jego oczy ledwo pozostały otwarte, ale wciąż szukał twarzy krasnoluda.

„Th-Thorin…” wyszeptał.

Szeptane imię rozbiło Thorina do jego duszy. Zacisnął dłonie i ząbkował zęby, patrząc na hobbit tak mrocznie, że Bilbo cofnął się.

"Jak śmiesz?" Thorin warknął nisko w piersi. „Jak śmiesz mi to robić? Nigdy więcej, nigdy więcej mi tego nie rób, bo inaczej cię nie uratuję!”

„Thorin!” Balin zaprotestował, ale Thorin nie mógł już tam stać. Odwrócił się i wyszedł do lasu, potrzebując samotności. Potrzebuję przemyśleć to dla siebie. Nie mógł pojąć, co się właśnie stało. Wszystko, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku godzin, wydawało się koszmarem. Gdzieś na ulicach żył Bilbo, ale było go znacznie więcej. Strach, w większości, strach o to, że prawie go stracił, i to - nie mógł sobie z tym poradzić, nie teraz.

Przycisnął dłonie do pnia drzewa i oparł się o niego, ciężko dysząc, z głową zwisającą między ramionami. Musiał się uchwycić samego siebie, swoich splątanych emocji, o których wiedział, że trzeba go widzieć, ale nie mógł znaleźć na to siły. Zadrżał na całym ciele i nie zwracał zbytniej uwagi na to, jak ciężki oddech boli, nie wspominając już o tym, że jego zmagania z innymi zraniły jego rany, pogarszając wszystko. Ból w żebrach pobił postrzępiony tatuaż przez słabe ciało z każdym oddechem.

„Och, Mahal oszalałem” - szepnął do siebie. „Byłem szalony jak mój dziadek”.

„Nie, chłopcze”.

Szarpnął się, odpychając od drzewa, i nagle poczuł, jak robi to światło. Zachwiał się, ale Balin złapał go za przedramiona, zanim upadł i nie puścił go później.

- Zostaw mnie - powiedział Thorin, próbując oderwać się od starszego krasnoluda, ale teraz był zbyt słaby, a Balin nie chciał go puścić.

- Nie zostawiam cię takim, chłopcze - powiedział mu stary krasnolud. Przyniósł ze sobą płaszcz Thorina, najwyraźniej znalazł go wśród rzeczy orków, i położył go na ramionach Thorina, by powstrzymać chłód, zanim uniósł dłoń, by wyszczotkować włosy Thorina z jego twarzy. To była katastrofa, która nie była szczotkowana od wielu dni. Dłoń Balina wygładziła go, by mógł spojrzeć w jego oczy, a potem wziął twarz Thorina w dłonie.

- Thorin, nie czujesz się dobrze - powiedział po prostu i zatrzymał młodszego krasnoluda, zanim zdążył zaprotestować. „Nie wiem wszystkiego, co musiałeś znosić w ciągu ostatnich kilku dni, ale myślę, że to było za dużo. Ale nie musiałeś krzyczeć na Bilbo w ten sposób, laddie; o wiele bardziej, z wyglądu.
Nie - szepnął Thorin. - Był silny. To on mnie przepchnął. Tak jak zawsze Frerin i zawiodłem go. Pozwoliłem mu umrzeć.

Przyjaźń równa się miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz