- Czy to twoja ostateczna decyzja?
Spojrzałam na nią i pokiwałam powoli głową. Miała łzy w oczach, a ja czułam, że w moich również się zbierają. I tak zwlekałam z przeprowadzką do końcówki sierpnia. Bardziej się już nie dało.
- Mamo, przecież będę cię odwiedzać - powtórzyłam spokojnie argument, który wysuwałam już po raz tysięczny. - I znając życie ty będziesz u mnie co dwa, trzy dni.
- U was - poprawiła, krzywiąc się. - Naprawdę nie wiem Ginny, nie rozumiem, dlaczego Malfoy?
Westchnęłam. O tym też z nią rozmawiałam.
- Draco i ja będziemy mieli dziecko - powiedziałam znudzonym głosem. - Wiem, że się mną zaopiekuje. Mną i dzieckiem.
Nie wiedziałam czemu, ale naprawdę szczerze w to wierzyłam. Pomimo tych wszystkich swoich wahań. Poza tym Draco musiał się jakoś zmienić od czasu, kiedy był uczniem Hogwartu. Świadczyła o tym sama chęć zajęcia się mną i dzieckiem, a także zaręczyny, pomijając wiele innych, istotnych drobiazgów i zachowań.
- Wolałabym, żebyś została w domu.
Wywróciłam oczami. Tak, to już wiedziałam. Dowiedziałam się o tym w dzień moich urodzin, kiedy po całej bijatyce wysłałam Draco do domu, żeby zmierzyć się z całą swoją rodziną. Kilka godzin później mama wzięła mnie na stronę i bardzo długo perswadowała mi wyprowadzkę. Ale się nie dałam.
- Mamooo... - jęknęłam i zrobiłam zbolałą minę. Zacisnęła usta i nic już nie powiedziała, a ja wróciłam do pakowania swoich rzeczy. Po kilku minutach wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą.
Kiedy tylko zamknęły się za nią drzwi, usiadłam na łóżku. Znowu naszły mnie wątpliwości, całe mnóstwo wątpliwości. Przyjrzałam się pierścionkowi na swoim palcu. Czy to było słuszne? Przygryzłam wargę. Właściwie od teraz miałam być zdana tylko na siebie. Ani rodzina, ani przyjaciele nie mieli stać między mną i światem. Miałam być wolna, dorosła, miałam sama kierować swoim życiem.
Ale nie byłam pewna, czy właśnie tego chciałam. Chyba czułam się na to wszystko niegotowa. Chyba dotarło do mnie, że mam dopiero siedemnaście lat, że tak naprawdę nie jestem w stanie sobie ze wszystkim poradzić. Ale miałam Draco. Przecież miałam Draco. Tego chciałam... prawda?
Jakiś czas później, wydawałoby się, że parę godzin później, usłyszałam pukanie do drzwi. Po chwili w szparze ukazała się głowa Harry'ego.
- Cześć Ginny - powiedział.
Zdziwiłam się jego widokiem tak, że nie byłam w stanie wypowiedzieć słowa. Skinęłam mu głową.- Mogę wejść? - spytał.
Ponownie skinęłam głową, zastanawiając się, po co w ogóle chce ze mną rozmawiać. Ponadto nie wybaczyłam mu jeszcze, że pomógł Ronowi pobić Draco na moich urodzinach. Wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Muszę z tobą o czymś porozmawiać - powiedział, podchodząc bliżej i patrząc mi intensywnie w oczy. Wyglądał dość blado. - To ważne.
Wzruszyłam ramionami, nie przerywając jednak kontaktu wzrokowego.
- Słucham.
Przeniósł ciężar ciała z nogi na nogę, po czym usiadł obok mnie.
- Miałem sen - wyznał.
Ja też miewałam sny. Na przykład ten, w którym moi bliscy zabijają Draco i moją córeczkę. Śnił mi się on niedawno. Zdziwiłam się wtedy, bo od dłuższego czasu mnie nie nawiedzał, i skrycie cieszyłam się myślą, że więcej mi się nie przyśni.
CZYTASZ
You are the only one |DRINNY|
FanfictionTrzy lata temu nie pomyślałabym nawet, że coś takiego szykuje dla mnie los. Gdyby ktoś powiedział mi, co przeżyję, jak nic bym go wyśmiała. Byłam normalną, szczęśliwą nastolatką. Może trochę nieszczęśliwie zakochaną, ale nie różniłam się przecież od...