Kolejny dzień zaczął się od zupełnie innej strony. Tym razem to ja byłam ofiarą budzenia. I bynajmniej nie przez mojego współlokatora.
- Jest dziesiąta siedemnaście, a mamy dzisiaj tyle do zrobienia. No wstawaj, Nick i Carl już sobie poszli i zostałyśmy same, nudzi mi się!
Z westchnieniem otworzyłam oczy, co moja oprawczyni powitała z radością.
- No nareszcie! - wykrzyknęła i od razu przystąpiła do wymieniania po kolei, co też będziemy dzisiejszego dnia robić. - Najpierw zjesz śniadanie, śpiochu, a później wybieramy się na zakupy do magicznego Paryża. No i jeszcze nie pokazałaś mi się w tej swojej sukni. Trzeba też się zastanowić, jaką ci jutro zrobić fryzurę. Ach, tak mało czasu!
W międzyczasie udało mi się wyczołgać spod kołdry. Angelique, usatysfakcjonowana moim powolnym, aczkolwiek działaniem, podskoczyła do mojej szafy.
- To gdzie ta suknia? - spytała, przeszukując półki. Nie znalazła jej jednak i spojrzała na mnie z wyrzutem.
Wiedziałam doskonale, gdzie jest. Nie chciałam na nią patrzeć, więc zawinęłam ją w ręcznik i schowałam w najodleglejszy róg dolnej szuflady w komodzie.
Jęknęłam na myśl, że żeby się do niej dostać, będę musiała wyjąć całą zawartość szuflady.
- Zaraz, zaraz - mruknęłam, wstając z łóżka i podchodząc do komody.
Zgodnie z przewidywaniami musiałam dokopać się do ręcznika przez gąszcz rzeczy. Angelique przyglądała się temu z niezadowoloną miną.- Suknia powinna wisieć na wieszaku - stwierdziła. - Zaraz osobiście się tym zajmę. Oczywiście najpierw zobaczę, jak na tobie leży.
W końcu wyciągnęłam z szuflady ręcznik i rozłożyłam go, a na podłogę wyleciała pognieciona suknia. Angelique załamała ręce.
- Tragedia. Trzeba się nią zająć.
Podczas gdy układałam rzeczy w szufladzie, porwała suknię z podłogi i zawiesiła na jednym z wieszaków, który wyciągnęła z szafy. Następnie powiesiła ją na drzwiach szafy i zaczęła przyglądać się jej z przekrzywioną głową. Nie patrzyłam na kreację. Właściwie to miałam zamiar kupić nową. Nie chciałam chodzić w „prezencie" od Malfoya. Co on w ogóle tym chciał osiągnąć? Może miałam mu dziękować na kolanach, że zrobił wspaniały uczynek?Niedoczekanie.
Zatrzasnęłam szufladę i, mrucząc niezbyt zrozumiałe słowa, wyszłam z pokoju, zostawiając Angelique sam na sam z suknią. Zamknęłam się w łazience i napuściłam wody do wanny. Rozłożyłam się w niej wygodnie, starając się nie myśleć o niczym. Podziwiałam bańki mydlane, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Ginny, musisz przymierzyć suknię!
Zanurzyłam się całkowicie w wodzie na znak protestu, robiąc przy okazji sporo chlupotu.Było to najprzyjemniejsze wyjście, przede wszystkim dlatego, że nie słyszałam już Angelique. Jedynym minusem było to, że w końcu zabrakło mi powietrza. Wynurzyłam się z wody i zorientowałam w sytuacji.
Angie nadal stała pod drzwiami, widziałam ją niewyraźnie przez małą, deformującą ją szybkę. Wywróciłam oczami i sięgnęłam po szampon.
Odezwała się ponownie, gdy miałam już włosy całe w pianie.
- Pospiesz się, nie mamy całego dnia!
Po obiedzie wybieraliśmy się do Cornélie, żeby ostatecznie pomóc jej w przygotowaniach do ślubu. Ja miałam tylko siedzieć na krześle i patrzeć, co wszyscy robią, a reszta miała dekorować salę-namiot i dobierać ostatecznie muzykę. W tym ostatnim mogłam akurat pomóc.
CZYTASZ
You are the only one |DRINNY|
FanfictionTrzy lata temu nie pomyślałabym nawet, że coś takiego szykuje dla mnie los. Gdyby ktoś powiedział mi, co przeżyję, jak nic bym go wyśmiała. Byłam normalną, szczęśliwą nastolatką. Może trochę nieszczęśliwie zakochaną, ale nie różniłam się przecież od...