Wpatrywałam się bez namysłu w drzwi i nie mogłam uwierzyć w to, czego właśnie byłam świadkiem. Draco. Kim tak właściwie był Draco? Czy ja go w ogóle poznałam?
Nie powinnam chyba wyciągać wniosków na podstawie tego, jak zareagował na Nicka. Wiedziałam przecież, że za sobą nie przepadają. W sumie dziwiłam się, dlaczego jeszcze żadnego z nich nie spytałam o ich wzajemne relacje. Czemu tak właściwie nie lubią siebie nawzajem. To musiało być coś ważnego, przecież nie znienawidziliby siebie od tak, prawda?
Usta mi drżały, a obraz skakał przed oczami, bo były pełne łez. I wiedziałam, że najbardziej boli mnie to, że uwierzyłam, że zaufałam.
Już nie wiedziałam, czy mogę ufać. Ale nie zamierzałam nic z tym robić. Do narodzin dziecka miałam jeszcze czas. A potem... postanowiłam, że jeszcze zobaczę.* * *
- Powiesz mi wreszcie, o co chodzi?
Odwróciłam wzrok od Hermiony i przyjrzałam się uważnie książce spoczywającej na moich kolanach. W uszach mi szumiało, a krew w żyłach krążyła szybciej niż zwykle. Dziwiłam się, że twarz mi nie płonie, ale to może kwestia przyzwyczajenia do dziwacznych sytuacji przez ostatnie kilka miesięcy.
- Trzymasz książkę do góry nogami - zirytowała się Hermiona.
Ze stoickim spokojem odwróciłam ją tak, jak leżeć powinna, nie podnosząc wzroku.
- Pokłóciliście się? - drążyła. - No wiesz. Ty i Malfoy?
Zmrużyłam oczy, ale nie odpowiedziałam. Spróbowałam skupić się na książce, ale ignorowanie Hermiony było niezwykle trudne. W rezultacie docierały do mnie pojedyncze, zupełnie wyrwane z kontekstu słowa. Po kilku minutach miałam już dość czytania w kółko tego samego fragmentu tekstu.
Westchnęłam, ale nie podniosłam głowy.- Tak jakby - mruknęłam w końcu.
Hermiona, zadowolona, że zaczynam z nią współpracować, przysiadła obok mnie.- No? - zachęciła. - Więc o co chodzi?
Wywróciłam oczami i stwierdziłam, że już nic więcej jej nie powiem. Niestety, nie dała mi spokoju.- Powiedz tylko, że coś ci zrobił, to... Argh, rozszarpię go.
- Nie byłabyś do tego zdolna – stwierdziłam, przypominając sobie jej minę, kiedy Draco wszedł wściekły do pokoju.
Wzruszyła ramionami.
- Raz już kiedyś uderzyłam go w tę jego śliczną buźkę. Satysfakcja na wiele lat, ale już mnie ręce świerzbią...
Złapałam się za gardło i zainscenizowałam własną śmierć. Hermiona, niestety, tylko się roześmiała. No cóż, skoro nie próbowała ratować umierającej, to słaba z niej pocieszycielka.
* * *
- Ginny, siostrzyczko nasza kochana, ponoć pokłóciłaś się ze swoim kochanym panem M.! – wykrzyknął Fred, który przyszedł mnie odwiedzić razem z Georgem.
- Widzę, że bardzo was to martwi – zauważyłam smętnie. – A jeśli przyszliście tu tylko po to, żeby mi to oznajmić, to możecie już sobie iść.
Nie byłam zupełnie w nastroju na te ich wygłupy, zwłaszcza, że cisza między mną i Draco przeciągała się z dnia na dzień. Miałam już tego dość, ale wychodziłam z założenia, że to jego sprawa. Ja nie zamierzałam wyciągać ręki na zgodę.
Na twarzach Freda i George'a pojawił się identyczny grymas.
- No wiesz, my tu z dobrego serca przychodzimy, żeby cię wspomóc w biedzie, a ty tak nam się odwdzięczasz...
CZYTASZ
You are the only one |DRINNY|
FanfictionTrzy lata temu nie pomyślałabym nawet, że coś takiego szykuje dla mnie los. Gdyby ktoś powiedział mi, co przeżyję, jak nic bym go wyśmiała. Byłam normalną, szczęśliwą nastolatką. Może trochę nieszczęśliwie zakochaną, ale nie różniłam się przecież od...