- Ginny! Masz gościa!
Nie brzmiało to dobrze. Mama krzyczała z dołu, a ton jej głosu świadczył o tym, że była zła.Wygrzebałam głowę spod kołdry i spojrzałam na zegarek. Jęknęłam. Dopiero dochodziła ósma.
Nie, niby dlaczego mam wstawać? Zamknęłam oczy i zakryłam się poduszką.
- Ginny, wstajesz?!
Wymamrotałam pod nosem kilka przekleństw i usiadłam na łóżku, patrząc półprzytomnie w okno.
Dopiero zaczynało wszystko do mnie docierać. Była sobota, godzina ósma. Na dole czekał na mnie jakiś gość, a ja dopiero się obudziłam. Po pierwsze – mój wygląd. Po drugie – co to za gość? Zerwałam się z łóżka, chwyciłam pierwsze lepsze ubrania i uciekłam do łazienki, nadal rzucając pod nosem obelgi odnośnie porannego gościa.
Nie wiedziałam, kto to może być, ale coś mówiło mi, że to Nick. Zawsze wcześnie wstawał. Cholera.
Zaplątałam się w spodnie i od utraty równowagi uratowała mnie umywalka. Wściekła, podciągnęłam je i próbowałam zapiąć zamek, ale napotkałam opór.- Co do...? – wymamrotałam, próbując dopiąć spodnie. Zamek ani drgnął. Wreszcie, wkurzona, rzuciłam je na podłogę i sięgnęłam po koszulkę. Przemyłam twarz lodowatą wodą, zebrałam włosy w kucyk i wyskoczyłam z łazienki jak oparzona.
Drzwi do pokoju otworzyłam z trochę większą siłą, niż tego wymagały, więc uderzyły o ścianę robiąc huk.
Zatkałam sobie poniewczasie uszy.
- Ginny? Co ty tam robisz? – krzyknęła mama.
Kopnęłam w futrynę, co dało tylko tyle, że rozbolał mnie duży palec u nogi. Odgarnęłam niesforne kosmyki z czoła i zaczęłam oddychać głęboko, starając się nie za bardzo denerwować.
- Ginny?
- Zaraz przyjdę! – krzyknęłam z trochę większą agresją niż trzeba i weszłam do pokoju.
Natychmiast rzuciłam się do szafy i wyciągnęłam z niej dresy z bardzo luźną gumką. Przynajmniej nie miałam w nich problemu z zamkiem!
W końcu zeszłam na dół, z uciekającymi spod gumki włosami, zaspanymi oczami, pogniecioną koszulką (odkryłam, że jest pognieciona dopiero na schodach) i założonymi jakoś krzywo, ach, były troszkę przykrótkie, spodniami.Świetnie.
Wchodząc do kuchni byłam przygotowana zobaczyć stojącego gdzieś uśmiechniętego Nicka, ale się przeliczyłam. Znieruchomiałam z otwartymi ustami.
- Co... co ty tu robisz? – wyjąkałam, patrząc na siedzącego przy kuchennym stole blondyna.
Jego widok tutaj był tak nie na miejscu, że aż raziło po oczach.
Malfoy uśmiechnął się trochę drwiąco. Był bardzo wyluzowany.- Cóż... mówiłem, że cię odwiedzę.
Nie mogłam przestać gapić się z otwartymi ustami. Do parteru sprowadziła mnie mama. Okazało się, że stoi przy kuchence z bardzo poirytowaną miną.
- Śniadanie – warknęła, wyciągając ku mnie tacę z kanapkami. Wzięłam dwie kromki chleba z przeróżnymi warzywami, nie spuszczając wzroku z mojego gościa. Czy mama wiedziała, że to Malfoy? Musiała wiedzieć. To pewnie dlatego była taka zeźlona. – Poczęstuj swojego gościa – dodała, wkładając mi do ręki całą tacę. – Idę na górę.
Po chwili już byliśmy w kuchni sami. Czułam się, jakbym jeszcze śniła. Nie, to się nie dzieje naprawdę!
- Jadłem śniadanie – powiedział. – Ale dzięki, że mi proponujesz.
CZYTASZ
You are the only one |DRINNY|
FanfictionTrzy lata temu nie pomyślałabym nawet, że coś takiego szykuje dla mnie los. Gdyby ktoś powiedział mi, co przeżyję, jak nic bym go wyśmiała. Byłam normalną, szczęśliwą nastolatką. Może trochę nieszczęśliwie zakochaną, ale nie różniłam się przecież od...