36.Opóźnienie

279 21 4
                                    


Spoglądała w niebo upstrzone błyszczącymi gwiazdami, ściskając jego dłoń. Siedzieli razem na ziemi, a ona opierała się o jego ramię. Przymknęła oczy.

- Wiesz, Nick? - spytała cicho. - Jesteś idiotą.

Zaśmiał się jeszcze ciszej.

- Tak? Co ty nie powiesz. Czemu tym razem?

Zamarli oboje, słysząc czyjeś kroki. Elissa poderwała głowę. Nasłuchiwali, trzymając w pogotowiu różdżki.

Kroki były coraz bliższe, coraz głośniejsze.

Wstrzymali oddech, gdy zatrzymały się przy kępie krzaków, pośród których się chowali. Po kilku pełnych napięcia sekundach kroki zaczęły się oddalać. Odetchnęli z ulgą.

- Czemu tym razem? - podjęła wątek. - Pomyśl. Kto normalny przyszedłby tutaj w twojej sytuacji?

Nick rozłożył bezradnie ręce.

- Nie obiecywałem, że będzie lekko.

Zmroziła go wzrokiem, ściskając jednocześnie mocniej jego dłoń.

- Boję się o ciebie - powiedziała, na co wywrócił oczami.

- Lisa, daj spokój. Przecież wiesz, jak to wszystko się skończy. Jak musi się skończyć. Jestem dla nich przeszkodą, którą muszą usunąć. To wszystko.

Oczy dziewczyny zaszkliły się na krótką chwilę, kiedy patrzyła na niego z rozpaczą wymalowaną na twarzy.

- Nick, już to przerabialiśmy - szepnęła. - Wyjedźmy gdzieś, proszę...

Pokręcił głową i przygarnął ją do siebie i mocno przytulił.

- I tak mnie znajdą. Jestem naznaczony - wyszeptał wprost do jej ucha.

Zadrżała.

- W pewnych granicach - uściśliła, wtulając się w niego. - W każdym razie jeszcze cię nie dopadli.

- Jeszcze - podkreślił i odsunął ją od siebie. Przechylił się i wyjrzał na ścieżkę biegnącą nieopodal, ale Elissa chwyciła go za ramię, odciągając w tył.

- Jesteś idiotą - syknęła. - Gdyby cię zobaczyli...

- Zaczęło się - przerwał jej. Przygryzła dolną wargę i zmarszczyła brwi. - Chodź - zachęcił ją, wstając i wyciągając ręce w jej kierunku.

Zawahała się, ale chwyciła je i wstała. Przeniosła ciężar ciała z nogi na nogę.

- To niebezpieczne - przypomniała.

Uśmiechnął się.

- Powiedz mi coś, czego nie wiem.

- Nigdzie nie idę - oświadczyła.

Przyglądała się z rosnącym niepokojem, jak wychodzi z ukrycia i ostrożnie podchodzi bliżej zgromadzenia. Odwrócił się do niej i zachęcił gestem, żeby podeszła.

Westchnęła i podążyła za nim. Schowali się za jednym z drzew nieopodal polany. Usłyszała nabrzmiały od emocji głos Bellatriks.

- Mistrzu, ona nie jest godna zaufania...

- Milcz, Bello - odpowiedział jej Voldemort. - Nie w twoim interesie jest ocenianie sojuszników. Może i się opiera, ale nie oznacza to, że w jakiś sposób jej nie wykorzystamy.

- O, już o tobie mówią - zażartował Nick. - Męczy cię popularność?

Elissa szturchnęła go w bok ze zbolałą miną.

You are the only one |DRINNY| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz