-A więc... chodźmy. - powiedziałam niepewnie.
~Co ty wyprawiasz...
W odpowiedzi tylko machnęłam ręką. Weszliśmy na korytarz i zobaczyliśmy mnóstwo krwi, a na niej ciało pielęgniarki.
-Ta pani śpi! - zaśmiała się. - Jak moi rodzice.
-Sara... - przeszłyśmy obok jej ciała. - Oni nie śpią.
Czas jej to uświadomić.
-Jak to nie śpią? - zdziwiła się.
-Bo... - rozejrzałam się. - Wujek Frank ci opowie!
Przesunęłam ją w jego strone.
-Co kurwa? - spytał zdezorientowany.
-Nie przeklinaj przy dziecku! - skarciłam go. - Musze na chwile iść. Michael ze mną.
Wzięłam go za rękę i wyprowadziłam ze szpitala.
~Chcesz wychowywać to dziecko? ~ zapytał zdziwiony.
-Kurwa nie mamy wyboru... Gdzie jest Anna?
~Nie wiem. Ja nie będę się nim opiekować.
-Ogarnij się człowieku. - warknęłam. - Ta dziewczynka straciła rodziców.
Zaczęliśmy się kłócić do momentu aż spotkaliśmy Huntress. Ona zawsze chciała mieć dziecko.
-Anna!
-Lucy! - przytuliłyśmy się.
-Mam sprawę. - powiedziałam gdy się odsunęłyśmy co trochę trwało.
-Tak zaopiekuje się ją! - powiedziała radosna.
-Ale... skąd ty... - nie wiedziałam co się dzieje.
-Michael mi powiedział.
Spojrzałam na niego, a ten wzruszył ramionami.
Zaczęliśmy iść do szpitalnej kawiarenki (?). Gdy tam weszliśmy dziewczynka siedziała wtulona na oszołomionej Susie i płakała. Frank natomiast siedział naprzeciwko nich i miał twarz ukrytą w dłoniach... chyba troszkę źle zrobiłam zostawiając ich samych. Chłopak spojrzał na mnie wściekły. Wstał, złapał mnie za rękę i wyprowadził na korytarz.
-Oszalałaś?! - krzyknął. - Kazałaś mi kurwa tłumaczyć co to jest śmierć!
-No... przepraszam.
-Przepraszam? - zdziwił się. - Serio? To dziecko mnie nienawidzi! W sumie to może i dobrze... - zaczął się zastanawiać. - Co ja pieprze! Jak wyrośnie i zrozumie co się stało to mnie w nocy zabije! Ma wychować się teraz z mordercami ta?
-Jeju no... - zmarszczyłam brwi. - Zapomni o tym.
-O tym się nie zapomina. - powiedział zimnym i oschłym głosem. - Następnym razem, jeśli chcesz komuś coś tłumaczyć ale nie wiesz jak to nie zaczynaj tematu. - warknął i wrócił do pomieszczenia.
Po chwili poszłam w jego ślady. Stanęłam obok Michaela i oparłam głowę o jego ramie, a on otulił mnie ręką.
~Co ci powiedział?
-Nic takiego. - wyszeptałam i zmusiłam się do uśmiechu.
Sara już się trochę uspokoiła i coś jadła. Teraz była na kolanach Anny. Już ją polubiła. Dziewczynka spojrzała na mnie.
-Nie powiedziałaś mi prawdy! - krzyknęła.
Nic nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co... uśmiechnęłam się krzywo, po czym spojrzałam na ziemię. Czułam na sobie ich wzrok.
-Nie wiedziała jak ci to powiedzieć słonko. - odezwała się Anna.
Dziewczynka ją przytuliła. Spojrzałam na nie. Poczułam, że do oczu naleciały mi łzy. Przypomniało mi się moje dzieciństwo, kiedy to mama jeszcze mnie pocieszała... mówiła, że to niedługo się skończy, ale kłamała. Potem przestała jakkolwiek mnie wspierać. Twierdziła, że jestem już duża i sobie poradzę, problem w tym, że sobie nie radziłam. Jedyną osobą, która mogłaby mnie pocieszyć był Michael, ale on był w poprawczaku. Znów opuściłam wzrok. Każdego dnia musiałam walczyć z tym tyranem. Skończyło się psychologiem... i szpitalem.
Nagle zauważyłam małe buciki. Podniosłam wzrok.
-Nie płacz. - usłyszałam cichy głosik Sary.
Ja płacze?
-Co? - szepnęłam zdziwiona.
Dziewczynka położyła dłoń na moim poliku przez co drgnęłam. Przetarła moje łzy, wzięła rękę i się uśmiechnęła. Stałam jak wryta. Co się właśnie stało? Miałam lekko otwartą buzię i wytrzeszczone oczy. Poczułam jak Michael mocniej mnie otula. Czy ja płakałam?
-Co się stało Stacy? - przeniosłam wzrok na stojącą obok mnie Susie.
-N.nic. - zmarszczyłam brwi. - Nic się nie stało.
~Powiedz prawdę.
Spojrzałam na Michaela.
-Ja... - zacięłam się. - Nic się nie stało.
Odwróciłam się i wyszłam z pomieszczenia. Szybkim krokiem poszłam do łazienki. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro. Zaczęłam głębiej oddychać. Moja twarz była mokra od łez, czyli rzeczywiście płakałam. Zmarszczyłam brwi. Gdzie jest moja mama? A co jeśli ją zabili?! Otworzyłam lekko usta, a po chwili zasłoniłam je dłonią. Usłyszałam, że ktoś wchodzi. W odbiciu lustra zauważyłam, że to Michael. Podszedł do mnie i przytulił od tyłu.
~Co się stało? ~ spytał.
-Nic. - odpowiedziałam cicho.
~Powiedz.
Odwrócił mnie w swoją stronę i spojrzał mi w oczy. Widziałam, że się martwi. Opuściłam wzrok.
-Wspomnienia z dzieciństwa... - mruknęłam.
Przytulił mnie.
-Gdzie jest moja mama? - spytałam.
~W domu.
Nie odpowiedziałam. Jest bezpieczna. Odsunęłam się od mężczyzny. Po patrzyłam mu w oczy. Co teraz będzie? Westchnęłam lekko i złapałam go za rękę. Czas wracać do domu.
Wzięłam jakiś samochód, w którym były kluczyki. Wraz z Anną i Sarą jechałyśmy do sklepu po ubrania. W tym mieście już nikogo nie ma. Zostali zabici niewinni ludzie... ich scenariusz skończył się właśnie tutaj. Już nigdy nie wrócą do swojej rodziny, nie przytulą rodziców, czy swoje pociechy. Już nigdy nie będą płakać ze śmiechu, lub bać się podczas oglądania horroru. Już nigdy nie wyjdą na randkę bądź imprezę... już nigdy nie poczują miłości.
Zacisnęłam mocniej dłonie na kierownicy co zauważyła Anna. Spojrzała na mnie pytająco. Wzięłam głęboki wdech i poluźniłam uścisk. Musze przestać o tym myśleć w taki sposób.
Zaparkowałam tuż przy wejściu, po czym zaczęłyśmy kilku godzinną przechadzkę po sklepie. To będzie naprawdę męczące.
CZYTASZ
Dead by Halloween
Short StoryZnana i przerażająca gra wypuszcza morderców na światło dzienne. W Haddonfield umiera masa ludzi, jednak jedna osoba przeżyła. WOLNO PISANE