Wyprawa

157 12 6
                                    

Myślę, że książka będzie powoli dobiegać do końca. Mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie xD


*tydzień później*

Wreszcie mogłam normalnie chodzić. Mama z nami została co wyszło jej na dobre. Ona również w jakimś stopniu przywiązała się do morderców. Właśnie siedzieliśmy przy stole i omawialiśmy... znaczy oni omawiali, a ja słuchałam, dalszy plan ataku. Oparłam głowę o rękę i patrzyłam tępo na stół. Strasznie mi się nudziło z racji, że to spotkanie trwało już około godzinę. Zachciało mi się spać, jednak starałam się tego nie pokazywać. Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Michaela siedzącego bez maski, naprzeciwko mnie. Również skierował na mnie swój wzrok i lekko się uśmiechnął.

~ Niedługo będzie koniec.

Westchnęłam lekko, po czym przetarłam oczy. Po co ja w ogóle tutaj jestem? Nagle poczułam dłoń na swoim kolanie. Spojrzałam na właściciela ręki. Spotkałam przerażony wzrok Logana. Uniosłam jedną brew do góry.

- Oni chcą ich wszystkich pozabijać. - szepnął.

Pokiwałam głową czekając na ciąg dalszy.

- A co jeśli zabiją mnie? - do jego oczu naleciały łzy.

- Nie zrobią ci krzywdy. - odparłam cicho. 

- Skąd ta pewność?

Przewróciłam oczami. Byłam już tym wszystkim naprawdę zmęczona. Usiadłam wygodniej i zamknęłam oczy. Nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

Obudziłam się w łóżku. Przyzwyczaiłam wzrok do ciemności i się rozejrzałam. Obok mnie spał Myers. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę trzecią. Jejku, ile ja spałam? Przeciągnęłam się i wyszłam z pokoju. Zeszłam na parter do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby, po czym poszłam do kuchni gdzie nalałam sobie szklankę mleka, z którą skierowałam się do pokoju. Chciałam być jak najciszej, ale oczywiście coś musiało pójść nie tak. Gdy szłam w stronę łóżka, uderzyłam małym palcem u stopy o kant biurka robiąc przy tym sporo hałasu. Wstrzymałam powietrze i zacisnęłam powieki. 

~ Co się stało?

Czyli go obudziłam... no świetnie. Wypuściłam powietrze przez usta.

- Uderzyłam się. - powiedziałam cicho, po czym usiadłam na łóżku i wypiłam napój. 

Odłożyłam szklankę na stolik nocy i się położyłam przodem do Michaela. Przybliżyłam się do niego, po czym przytuliłam z nadzieją, że niedługo znów zasnę.

Obudziło mnie lekkie szarpanie za ramię. 

- Wstawaj. - usłyszałam zmęczony głos Anny. - Obudź się.

-  Mhm. - mruknęłam nawet nie otwierając oczu.

- Zaraz jedziemy. - westchnęła. - No wstań! 

- Pięć minut... 

Ściągnęła ze mnie kołdrę, jednak nie zareagowałam przez co po chwili wylądowałam na podłodze. Syknęłam z bólu i złapałam się za tyłek.

- To bolało! - spojrzałam na nią oburzona. 

- Mogłaś wstać. - zaśmiała się lekko. - Śpiesz się.

Gdy Huntress już miała wychodzić do pokoju zajrzał Frank.

- Co tu się stało? - spytał, jednak widząc, że powolnie podnoszę się z podłogi, dodał - Widzę, że komuś się nie chciało wstać.

- Spierdalaj. - warknęłam, po czym podeszłam do nich. - Gdzie jest Michael? Nie mam żadnych ubrań na zmianę.

- Kazał ci przekazać, że coś jest w szafie. - mruknął Morrison, po czym wraz z Anną opuścili pokój.

Zajrzałam do niej. Wyjęłam ubrania i położyłam na łóżku. Przetarłam oczy palcami widząc bluzkę. Była czarna z białym napisem "Jestem zajęta!". Spodnie były ciemnoniebieskie i obcisłe. Skarpetki tak samo jak bielizna i bluzka również były czarne. Skąd on to wziął... i skąd wiedział jaki mam rozmiar stanika... Wolę nie pytać.

Wzięłam ubrania i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, które związałam w kucyka i się przebrałam. Te spodnie bardzo podkreślały mi pośladki. Nie mam na niego siły. Wziąwszy swój telefon i nóż udałam się na dół gdzie czekała reszta. Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy ulicą przed siebie. Dlaczego nie możemy jechać samochodem? Szłam z tyłu wraz z Anną, Sarą, Loganem i mamą. Kobiety ciągle rozmawiały i się śmiały natomiast ja i dzieciaki byliśmy cicho. Czasem Sara spytała się o znaczenie jakiegoś słowa, lecz przeważnie nic nie mówiła.

Nie chciałam tam iść. Znów będą zabijać. Po całym mieście będą roznosić się bolesne krzyki i błagania o pomoc. Będzie mnóstwo krwi i zwłok. Zrobiło mi się słabo na samą myśl. Czy oni muszą to robić? Czy ja muszę tutaj być? Mam wrażenie jakby przeze mnie ci ludzie umierali. 

- Stacy co ty taka cicha jesteś? - spytała mama.

- Bo myślę. - mruknęłam patrząc na nogi.

- O czym tak myślisz? - dopytywała. - Jesteś strasznie blada. 

- O czymś co nie powinno cię interesować. - przetarłam oczy.

Kątem oka zauważyłam, że powiedziała coś do Sary. Dziewczynka pobiegła radosna do przodu. Co ona wykombinowała... Schowałam ręce do kieszeni spodni i starałam się pomyśleć o morderstwach trochę inaczej. Umierają... tu nie ma żadnych zalet! Są same negatywy! Bliscy tych osób cierpią razem z nimi gdy oni biorą ostatni oddech! Poczułam dłoń na ramieniu. Nie zareagowałam. Widząc, że ta osoba jest w kombinezon od razu wiedziałam kto to jest.

~ Co się stało?

 - Nic. - powiedziałam cicho.

~ Przecież widzę.

- Po prostu myślę. - westchnęłam.

~ O czym?

- A co was to interesuje?! - spojrzałam na niego. - Przepraszam...

~ Powiesz o co chodzi? 

O dziwo nie miał maski, więc widziałam jego zmartwienie. Przybliżyłam się do niego tak aby otulił mnie ręką. Głowę oparłam o jego ramię. 

- Nie chce żebyście zabijali. - szepnęłam.

~ Przerobiliśmy już ten temat.

Opuściłam głowę. Poczułam się jak małe dziecko. Pójdziemy tam i co? Będę siedzieć w jednym miejscu i czekać... zapewne ktoś będzie mnie pilnował żebym znowu nie uciekła. Kurwa mać czemu oni mnie tutaj przetrzymują? Czemu ja z nimi idę?! Nie mogłabym zostać w jakimś domu i spokojnie żyć? Albo w jakimś miasteczku żebym mogła chodzić do pracy! Potrzebuję rutyny! Odsunęłam się od Michaela i założyłam ręce na klatce piersiowej. 

~ Co się stało?

- Nie chce tam iść... - mruknęłam cicho.

~ Przestań ciągle narzekać. 

- To po co się pytasz? - warknęłam. 

Nie wiedziałam czemu, ale byłam na wszystkich wkurzona.

- Idź na swoje miejsce i nie zawracaj mi głowy. 

~ Czy ty się na mnie obraziłaś? Za nic?

Spojrzałam na niego pytająco. Mruknęłam ciche "nie" i z powrotem przeniosłam wzrok na ziemię. Kątem oka widziałam jak zaniepokojona Anna patrzy na Michaela. Czego oni wszyscy ode mnie chcą... 

Dead by HalloweenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz