~Wiem, że to jest dla ciebie ciężkie, ale to nie znaczy, że możesz uciekać! Nie mogłaś po prostu powiedzieć, że gdzieś idziesz?
-Nie... - warknęłam. - Odpuść sobie Michael. Nie chce o tym rozmawiać, czy ty tego nie rozumiesz?
~Nie obchodzi mnie to. Masz wytłumaczyć czemu uciekłaś.
-Bo mam dosyć. - wstałam. - Chce wrócić do tamtego życia. Chodzić do pracy, robić obiady, spotykać się z... z przyjaciółmi i nie bać się każdego dnia o czyjeś życie.
~Zastanawiam się, czy nasz związek ma sens.
To mnie zabolało... mocno. Otworzyłam lekko buzię, ale nie wiedziałam co powiedzieć. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Również to zrobił. Do oczu naleciały mi łzy. Michael odsunął mnie od siebie, po czym wyszedł z pokoju. Jasna cholera! Tracę wszystkich... jak on mógł mi to zrobić?
Jeśli nic mnie tu nie trzyma to wyjeżdżam. Spakowałam moje rzeczy do walizki i wyszłam z domu. Włożyłam ją do bagażnika. Wzięłam głęboki wdech. Nic mnie tu nie trzyma...
Wysiadłam do samochodu i odjechałam. Zabili moich przyjaciół, znajomych, sąsiadów... i prawie mnie. Matka już nie ma córki przez to, że zabili ojca. Zostałam sama.
Po drodze wchodziłam do jakiś domów i zabierałam pieniądze i jakieś jedzenie. Po co ja w ogóle z nimi jeździłam...
Pov. Frank
Już niedługo wyjeżdżamy. Chciałbym ten czas spędzić przy jakiś filmach. Wszedłem do domu.-Stacy! - zawołałem, jednak odpowiedziała mi cisza. - Stacy!
Wszedłem do jej pokoju. Nie było jej rzeczy. Szybko pobiegłem na dwór i zacząłem szukać reszty.
-Ania! - krzyknąłem podbiegając do niej.
-Coś się stało? - zapytała podejrzliwie.
-Stacy... nie ma jej rzeczy! Nic!
Nie uwierzyła mi. Jak zawsze...
Poszła sprawdzić, czy nie robie sobie żartów. Wyszła z domu zaniepokojona. Kazała mi poszukać Michaela. Pobiegłem do jego domu. Siedział przy stole.
-Michael! - stanąłem obok niego.
~Co? ~ spojrzał na mnie.
-Nie ma Stacy... nie ma jej rzeczy. Ona odeszła...
Poderwał się z krzesła i razem ze mną poszedł jej szukać. To niemożliwe żeby uciekła...
Pov. Stacy
Minęło już kilka godzin, a ja wciąż jechałam. Nawet nie wiem gdzie jestem. Nagle wjechałam do jakiegoś miasta gdzie byli ludzie! Wreszcie! Czas kupić jakieś mieszkanie.Po dłuższym czasie wreszcie znalazłam. Nie było ono jakieś wielkie, ale też nie małe. Takie mi wystarczyło. Wzięłam prysznic, przebrałam się i poszłam spać.
Następnego ranka poszłam na miasto. Pieniędzy miałam bardzo dużo, bo okradłam sporo domów. Weszłam do jakiejś kawiarni gdzie zamówiłam śniadanie.
-Mogę się dosiąść? - spytała jakaś kobieta z wózkiem.
-Tak. - odparłam.
Po krótkiej ciszy zaczęła rozmowę.
-Paulina jestem. - podała mi rękę.
-Stacy. - również to zrobiłam.
-Słyszałaś o tym co się dzieje? Tyle morderców chodzi i zabija... aż strach pomyśleć ile osób nie żyje.
-Nie wiem co oni chcą tym osiągnąć.
-Też nie wiem... ale mam nadzieje, że nie przyjdą do nas. Jesteś tutaj nowa.
-Tak. Wczoraj tu przyjechałam.
-Skąd jesteś?
-Z... Haddonfield.
-I... przeżyłaś? Ale jak? - zdziwiła się.
-Po prostu uciekłam. To było okropne. Widziałam jak mordują moich znajomych.
-Przykro mi.
Pokiwałam lekko głową.
-Ale... zaczynam nowe życie.
-Życzę powodzenia. - uśmiechnęła się. - Muszę już lecieć nakarmić dziecko. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia!
I odeszła. Kelner przyniósł moje naleśniki. Po zjedzeniu ich byłam pewna, że tu zjem każde śniadanie.
CZYTASZ
Dead by Halloween
ContoZnana i przerażająca gra wypuszcza morderców na światło dzienne. W Haddonfield umiera masa ludzi, jednak jedna osoba przeżyła. WOLNO PISANE