Jak on mnie znalazł?!

214 16 2
                                    

Pov. Michael

Wreszcie zabije tego śmiecia. Już miałem wbić w niego nóż ale przede mną zjawiła się Stacy. Nie zdążyłem zareagować. Spojrzała na mnie wzrokiem pełnym bólu po czym zemdlała. Spanikowałem. Co jeśli ją zabiłem? Nie to nie może być prawda! Wziąłem ją na ręce i jak najszybciej skierowałem się ku Hermanowi. Niech on jej pomoże! Po chwili już u niego byłem. Położyliśmy Stacy na stole. Widziałem jak Carter i Sally szybko reagują i próbują ją uratować. Tamowali krwawienie... próbowali.

-Musi jechać do szpitala. - powiedział spokojnym głosem doktor. - Nie uratujemy jej tutaj.

Jak to do szpitala?! Nie moge tam jechać, bo zgarną mnie do więzienia. Musi jechać ktoś kogo twarzy nie znają.

~Niech pojedzie legion. Ja nie moge... rozpoznają mnie.

-To szybko idź po nich! - krzyknęła spanikowana Sally.

Poszedłem do czwórki i wszystko im wytłumaczyłem w drodze do Stacy.

Pov. Frank

Cholera! Stacy nie może umrzeć. Pobiegliśmy z nią do samochodu. Ja kierowałem, Susie mówiła gdzie mam skręcać, a Joey wraz z Julie ją pilnowali. Widziałem strach w oczach Susie. Pamiętam jak ją wkurzała, a teraz boi się o jej życie, zresztą jak my wszyscy. Pomimo tego, że nie znamy jej długo to zdążyliśmy ją polubić.

Po kilku minutach byliśmy w szpitalu. Ja przedstawiłem się jako Peter Woods... mąż Stacy. Joey to mój brat, a dziewczyny to znajome.

Stacy leżała w sali... walczyli o jej życie. Wszyscy czekaliśmy i mieliśmy nadzieje, że przeżyje.

Pov. Stacy

Poczułam, że odrywam się od ziemi. Gdzie ja jestem? Otworzyłam oczy i ujrzałam salę. Światła świeciły wprost na mnie. Usiadłam na niewygodnym czymś. Rozejrzałam się i zauważyłam... siebie? Czy ja jestem duchem? Umarłam?! Moje obawy się powiększyły kiedy wstałam i zobaczyłam mój zakrwawiony brzuch. Nieźle wbił mi ten nóż. Jebany zazdrośnik, który nawet słowa nie umie powiedzieć. Podeszłam do doktora, który coś szykował. Pielęgniarki podbiegły do mojego ciała, które wciąż leżało na... metalowym łóżku? Naprawdę nie wiem co to jest. Wyszłam powoli z sali i się rozejrzałam. Po chwili trafiłam do poczekalni. Ale chwila tu są żywi ludzie! Gdzie my jesteśmy? Musieliśmy wyjechać z Lawnside. Zauważyłam legiona. Siedzieli zmartwieni. Najbardziej było to widać po Franku i... Susie? Zdziwiłam się. Michaela nie ma... czego ja się spodziewałam. Jak tylko odzyskam przytomność i go spotkam to z całej siły przypierdole mu w twarz. Nie mam zamiaru być z nim skoro jest cholernie zazdrosny i zabija każdego mojego znajomego. Usiadłam na ławce naprzeciwko przyjaciół. Frank miał zakrytą twarz dłońmi. Chciałabym go pocieszyć ale nie mogłam. Po chwili do szpitala wbiegła przerażona mama. Płakała i cała się trzęsła. Do oczu naleciały mi łzy, próbowałam ją dotknąć, przytulić ale to na nic. Julie podeszła do niej i przytuliła. Znów usiadłam na ławce. Teraz musze czekać. Od lekarzy zależy, czy przeżyje, czy jeszcze kiedykolwiek przytulę moją mamę.

Pov. Elizabeth (mama Stacy)

Minęły już dwie godziny, a oni wciąż walczą o życie Stacy. Jeżeli umrze to nigdy sobie tego nie wybacze. Usiadłam pomiędzy Julie i Frankiem. Przestałam płakać, już trochę się uspokoiłam. Zauważyliśmy lekarza, który wyszedł z sali operacyjnej, skierował się prosto do nas.

-Pani Elizabeth? - zapytał.

-Tak. Co się stało z moją córką. - znów łzy naleciał do moich oczu.

-Przeżyła. - powiedział poważnym tonem, a ja odetchnęłam z ulgą. - Ale jest w naprawdę ciężkim stanie. Na razie jest w śpiączce. Podejrzewamy, że obudzi się za jakiś miesiąc... o ile w ogóle się obudzi.

Miesiąc... miesiąc?! Nie przyjmuje w ogóle do wiadomości, że Stacy umrze. Niech tylko dorwę tego gówniarza w białej masce. Skrzywdził moją córkę!

Pov. Stacy

Miesiąc?! Co ja będe tu robiła przez cały miesiąc? Spojrzałam na mamę, która była wyraźnie wkurzona. Oho komuś tu się oberwie. Wyszła ze szpitala, a Frank poszedł do mnie. Usiadł obok łóżka. Spojrzałam na siebie, miałam mnóstwo rurek i innych rzeczy. Wyglądałam okropnie przez jedno dźgnięcie nożem? Musiał naprawdę mocno mnie dźgnąć...

Ukucnęłam naprzeciwko Franka. Patrzyłam na jego poważną twarz. Złapał mnie za ręke. Poczułam to.

-Nie możesz umrzeć, rozumiesz? - patrzył na moje ciało. - Nie możesz teraz odejść. Walcz Stacy... walcz.

Po jego poliku spłynęła łza. Cholera zaraz się rozpłaczę.

-Frank... - próbowałam dotknąć jego ramienia ale nie mogłam. - Będę walczyć Frank... - zaczęłam płakać. - Będę walczyć do ostatniej kropli krwi.

-Jesteś silna. Dasz radę... wierzę w ciebie. - pogłaskał mnie po policzku. - Dasz radę.

Uśmiechnęłam się. Usiadłam na łóżku. Czy na pewno dam radę? Zaśmiałam się lekko bez cienia radości. Po kilku minutach mężczyzna wyszedł. Odwiedziło mnie jeszcze kilka osób. Wyszłam na korytarz. Wszyscy tu siedzieli (czyt. legion i mama). Poszłam do poczekalni. Siedziało sporo osób, które czekały na wieści o swoich bliskich. Przyjrzałam im się bliżej. Po pomieszczeniu chodziła młoda kobieta na oko dwadzieścia lat. Niedaleko niej siedziało starsze małżeństwo. Podszedł do nich lekarz i poważnie oświadczył, że ich córka nie przeżyła porodu... dziecko też. Rozpłakali się. Poszłam w drugą stronę. Stał mężczyzna z małym dzieckiem na rękach. Czyżby jego żona walczyła o życie? Do szpitala wbiegli ratownicy z nastolatką na noszach.

-Próbowała popełnić samobójstwo. Podcięła sobie żyły. - powiedział pośpiesznie ratownik do pielęgniarki.

Zaczęłam powoli coś rozumieć. Każdy z nich ma swoje własne życie. Mają własne problemy i własny scenariusz, a oni ich zabijają. Kończą życie, problemy... smutki i radości. Ponownie spojrzałam na małżeństwo. Mężczyzna zemdlał. Zaczęli ratować mu życie. Oni muszą przestać. Muszą przestać zabijać!

Rozejrzałam się wokół. Do szpitala wszedł wysoki mężczyzna. Podeszłam do niego. Znam go. Umięśnione ciało, czarne włosy i niebieskie oczy. Jego poważna twarz mnie przerażała. Do oczu naleciały mi łzy. On nie może tutaj być! Nie może... Spytał na jakiej sali leżę.

-A kim pan jest?

-Jej ojcem.

BUUUM! Jej ojciec powrócił. Koszmar jej dzieciństwa zaczyna się od nowa. Czemu koszmar? Dowiecie się w następnej części <3

Dead by HalloweenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz