Zwykły dzień

242 16 10
                                    

Po śniadaniu chciałam wyjść na dwór ale Michael mi nie pozwolił, więc zaczęłam oglądać film. Przysiadła się do mnie mama. Zaczęłyśmy rozmawiać tak jak kiedyś. Stęskniłam się za nią. Obecnie oglądałyśmy horror. Mama nigdy ich nie lubiła, ale dziś wyjątkowo oglądała. Co chwilę kaszlałam co ją niepokoiło. W pewnym momencie wyszła.

Siedziałam na kanapie skulona w kocu. Brakowało mi ciepła Michaela... ale teraz nie pójde i mu tego nie powiem. Znowu kaszlałam. Towarzyszył mi przy tym ból w klatce piersiowej. Nie, nie mogłam zachorować. Nie teraz. 

Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Pomyślałam, że to mama więc się nie odwróciłam. Poczułam, że ktoś mnie podnosi. Tym kimś był Myers.

-Ej! - powiedziałam przez chrypę. - Co ty robisz?

~Ide z tobą do Hermana...

-Nie jestem chora Michael! - zamknęłam oczy i próbowałam nie kaszleć. - Jestem okazem zdrowia. 

Nie posłuchał mnie. Weszliśmy do jakiegoś domu gdzie Sally i doktor byli już gotowi. Michael posadził mnie na kanapie, a sam oparł się o ścianę. Zaczęły się badania. Czułam się jak takie małe dziecko, które jest pierwszy raz u lekarza. Spojrzałam na Michaela kiedy Herman chciał mi pobrać krew. Po cholere? Nie wiem. Kiedy zaczął podchodzić do mnie z wielką igłą, momentalnie poderwałam się z kanapy.

-Nie podchodź z tym! - chciałam krzyknąć ale jedynie powiedziałam normalnym tonem głosu. 

Panicznie bałam się igieł. To jest moja pieprzona fobia. Spojrzałam na Michaela jeszcze raz. Niech mi kurwa pomoże! Sally do mnie podeszła i chciała objąć ale się wyszarpałam. 

-Żadnych igieł! Mam tylko kaszel, a ty mi z igłą wyskakujesz? - zirytowałam się. - Widzisz jakie to jest wielkie?!

-Michael... - powiedział doktor. - Przytrzymaj ją czy coś.

Świadomość, że moją skóre przebije cieniutkie coś mnie przerażała. Chłopak zaczął się do mnie zbliżać.

-Michael prosze nie! - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. - Wiesz, że boje się igieł.

~Wiem, ale musisz się ogarnąć. ~ złapał mnie. ~ Jesteś już dorosła.

Usiedliśmy w taki sposób, że byłam na kolanach Myersa. Mocno mnie złapał żebym nawet nie drgnęła. Wciągnęłam powietrze i zamknęłam oczy.

~ Nie będzie bolało.

-Może ciebie. - powiedziałam, a w mojej ręce wylądowała igła. - Boli...

Po chwili było już po wszystkich. Spojrzałam na miejsce po ukłuciu. Było czerwone... widziałam nawet małą dziurkę. Fu!

~I było tak źle? 

-Tak. - powiedziałam lekko zdenerwowana. - Po co ci moja krew?

-Zbadam ją...

-Masz jakiś sprzęt do tego czy coś? 

-Nie potrzebny mi. - powiedział chowając igłę.

-Mi się wydaje, że potrzebny. - Herman zaczął coś pisać na kartce. - Tylko wyraźnie.

~Przestań. ~ ostrzegł mnie ale czy to moja wina, że tak reaguje?

Okeej może i tak. 

-Możecie już iść. - powiedział. - Postaram się jutro dać wam informacje. Stacy może źle się czuć bo pobrałem sporo krwi. Daj jej te tabletki.

Podał mu kartkę. Czemu on mówił do Michaela, a nie do mnie? Eghem, jestem dorosła? 

Wstaliśmy i wyszliśmy z budynku. 

Dead by HalloweenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz