Podróż

154 15 5
                                    

Dobra to postanowiłam, że jednak będę tą książkę kontynuować. Dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze! 

Była już noc. Kilka godzin temu Michael wrócił na swoje miejsce. Anna niosła Sarę na rękach, a ja, Logan i mama ledwo chodziliśmy. Oczy same mi się zamykały, a przerwę robiliśmy dopiero za kilka kilometrów. Potykałam się o własne nogi. Starłam się zapomnieć o zmęczeniu, ale nie mogłam. 

- Daleko jeszcze? - spytałam Jeffreya (clown) idącego przede mną. 

- Jakieś osiem kilometrów. - odpowiedział chrypliwym głosem.

Mruknęłam coś pod nosem i zamknęłam na chwilę oczy. Nagle usłyszałam huk przez co podskoczyłam. Spojrzałam w bok i ujrzałam leżącego na ziemi Logana. Podeszłam do niego i ukucnęłam obok.

- Logan... - potrząsnęłam nim za ramię. - Wstawaj. 

- Co się dzieje? - spytał Evan stojąc nad nami.

- Zasnął. - ziewnęłam.

- Wezmę go. - przerzucił chłopaka przez ramię jak worek i ruszył przed siebie.

Marzyłam żeby zasnąć ale nie chciałam skończyć jak nastolatek. Pewnie mocno uderzył się w głowę. Anna stuknęła mnie lekko łokciem żebym nie zasnęła. Spojrzałam na mamę, która wyglądała jak żywy trup. Fakt, że mamy iść tak trzy dni mnie dobijał. Podniosłam głowę do góry. Zaczęłam wpatrywać się w gwiazdy i księżyc. Podziwianie nieba przerwała mi moja nieostrożność. Na drodze leżała jakaś gałąź, której inni oczywiście zabrać nie mogli przez co się o nią potknęłam i wylądowałam na ziemi. Przeklęłam pod nosem i powoli wstałam. Otrzepałam się z kurzu i spojrzałam na swoje dłonie. Lekko krwawiły i szczypały. Przetarłam swoje oczy, po czym zaczęłam patrzeć pod nogi. Nagle poczułam kogoś ręce pod kolanami i na plecach. Po chwili byłam w powietrzu. 

~ Prześpij się.

- Ale mama... - mruknęłam cicho i oparłam głowę o jego ramie. - Ona też jest zmęczona.

~ Da sobie rade. - przeszedł do przodu. - Idź spać. 

Gdy zamknęłam oczy od razu zasnęłam. Obudziłam się na czymś twardym. Przewróciłam się na plecy, po czym powoli usiadłam. Okazało się, że spałam na ulicy w środku lasu. Odruchowo złapałam się za ramiona czując, że jest zimno. Obok mnie spała mama i Logan. Reszta chodziła, stała i rozmawiała. Przetarłam oczy i wstałam. Przeciągając się szukałam w zasięgu wzroku jakiegoś budynku czy czegokolwiek, jednak nic nie znalazłam. Zmarszczyłam brwi.

- Jak się spało? - spytał Frank ziewając.

- Nieźle. - spojrzałam na niego zdezorientowana. - Ale... gdzie ja mogę pójść... no wiesz.

Wziął głęboki wdech, po czym wypuścił powietrze przez zamknięte usta wydając przy tym dziwny dźwięk. Rozejrzał się dokoła i wskazał wszystko ręką. Posłałam mu spojrzenie mówiące "Ty tak serio?". Wzruszył ramionami.

- Gdzie jest jakiś dom, czy cokolwiek? - spytałam.

- Daleko. 

- To ile ja spałam? - zdziwiłam się. - Jak jeszcze szłam to byliśmy w mieście! 

- Ale już nie jesteśmy. - odpowiedział jakby to było oczywiste.

 W sumie to jest... Westchnęłam głośno. Musiałam skorzystać z łazienki, ale nie chciałam tego robić w lesie tuż obok pieprzonych morderców. 

- Jak daleko był ten dom?

- Nie wiem jakieś... - zamyślił się. - Dwa kilometry.

- To daleko? - warknęłam. - W chuj, wiesz? Wracam tam.

Odwróciłam się i już chciałam iść, jednak się zatrzymałam.

- W którą stronę?

- Przeciwną. - zaśmiał się cicho.

Ponownie się odwróciłam i ruszyłam. Jeśli dla niego dwa kilometry to daleko to jak nazwie trasę, którą już pokonaliśmy? Po drodze dobiegł do mnie Logan. Wytłumaczył, że przed chwilą wstał i nie chciał z nimi zostawać. Musiałam go uspokoić, bo nie pamiętał jak się tutaj znalazł. Nie zadowoliła go wiadomość, że zaniósł go Evan. Reszta drogi minęła w ciszy. W końcu dotarliśmy do małego domku. Weszliśmy do środka, a ja szybko udałam się do łazienki. Korzystając z okazji, że jest woda - niestety zimna - wzięłam szybki prysznic. Na tyle ile mogłam wytarłam włosy ręcznikiem i gotowa wyszłam z pomieszczenia. Po chwili zrozumiałam, że mam mokre włosy, a na dworze jest zimno. Życie na krawędzi...

- Idź do łazienki. - powiedziałam do nastolatka. - Nie wiemy, czy później będzie jakiś dom. 

- A jest ciepła woda? - spytał wchodząc do pokoju. 

- Nie. - odpowiedziałam, po czym zaczęłam przeszukiwać budynek. - Tylko nie siedź długo! Nie mamy dużo czasu! 

- Okej! 

Otwierałam półki, ale okazało się, że niczego tutaj nie ma. Zostały tylko jakieś "resztki". Zapewne okradli go kiedy spałam. Przechodząc do kolejnego pokoju poczułam coś miękkiego pod nogą. Spojrzałam na ziemię i zauważyłam odciętą rękę. Zakryłam usta dłonią i wybiegłam z domu. Miałam ogromną ochotę wymiotować. Złapałam się za głowę i próbowałam wymazać obraz z pamięci. Dlaczego Frank mnie nie uprzedził?! Oparłam się plecami o dom i spojrzałam przed siebie. Po kilku minutach usłyszałam jak ktoś wychodzi na zewnątrz. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.

- Coś się stało? - spytał.

- Nie. - pokręciłam głową. - Chodźmy. 

Ruszyliśmy do reszty.

Gdy wróciliśmy, oni już na nas czekali. Zaczęliśmy iść w dalszą podróż. Nagle poczułam jak ktoś zakłada na mnie bluzę, a po chwili kaptur.

- Oszalałaś? - moja mama spytała z nutą zirytowania w głosie. - Z mokrymi włosami po dworze chodzisz?! Chcesz się rozchorować?!

- Boże, nic mi się nie stanie. - chciałam zdjąć kaptur, lecz mi nie pozwoliła. - Przestań! 

- Nie zdejmuj go. - warknęła. - Teraz ciężko ci się będzie dostać do szpitala.

Spojrzałam na nią wzrokiem mówiącym "Serio kurwa?". 

- Czemu od razu do szpitala? - spytałam, jednak nie doczekałam się odpowiedzi. 

- Kąpałaś się w zimnej wodzie. 

Uniosłam brwi do góry. Skąd ona to wiedziała...

- Byliśmy tam. - pokręciła głową. - Nie było ciepłej. 

Przewróciłam oczami, po czym zdjęłam kaptur. Najzwyczajniej w świecie mi przeszkadzał. Kobieta posłała mi ostrzegawcze spojrzenie i mnie wyprzedziła. Klnąc pod nosem złapałam ją za nadgarstek. Założyłam kaptur z powrotem.

- Zadowolona? - uśmiechnęłam się sztucznie. 

- Bardzo. - również to zrobiła, lecz szczerze. - Czasami zachowujesz się jak dziecko.

I z tym komentarzem mnie zostawiła. Odprowadziłam ją wzorkiem. Anna z Sarą na rękach, patrzyła na nas rozbawiona. Spojrzałam na ziemię. Zapięłam bluzę, a dłonie schowałam w kieszeniach. Nie ja zachowuję się jak dziecko tylko oni mnie tak traktują! 

Dead by HalloweenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz