Cześć...

155 14 1
                                    

Będąc przed domem zatrzymaliśmy się przy Loganie, który wciąż siedział w ten sam sposób. Chciałam ukucnąć, jednak Michael mi w tym przeszkodził. Westchnęłam lekko i spojrzałam na przerażonego chłopaka.

- Ej... - potrząsnęłam go lekko za ramię. - Już wszystko w porządku. 

Spojrzał na mnie, lecz widząc Myersa odsunął się. Posłałam mężczyźnie znaczące spojrzenie. Pokręcił głową, po czym wszedł do środka. Nastolatek przybliżył się do mnie.

- Nie bój się. - pomogłam mu wstać. - Oni nic ci nie zrobią.

Popatrzył na mnie niepewny. Jak na nastolatka był delikatny i wrażliwy. Weszliśmy do domu. Namówiłam czarnowłosego na pójście do salonu gdzie siedziało kilka osób. Usiedliśmy na kanapie. Logan po jednej stronie miał mnie, a po drugiej oparcie. Wciąż się bał, ale już mniej. 

Przestałam skupiać się na filmie i rozejrzałam się po towarzyszach. Widziałam dobrze znane mi osoby. Jedni się śmiali, inni mieli kamienne twarze, a reszta próbowała zrozumieć o co chodzi w tym horrorze. Osoby, które zabiłyby mnie gdyby Michael nie zareagował. Zmarszczyłam brwi. Co jeśli Entity nigdy by nie upadło? Dalej prowadziłabym normalne życie z pracą, przyjaciółmi, stałym domem i codzienną rutyną. Tęskniłam za tym spokojem i... po prostu normalnością. Chciałabym znów obudzić się przez ten okropny budzik, a później wykonywać swoje obowiązki. Życie, w którym ciągle trzeba się przemieszczać nie jest w moim stylu. Do tego dochodzi świadomość, że ginie mnóstwo ludzi. Nagle poczułam mocne szarpnięcie za ramię. Potrząsnęłam lekko głową i się rozejrzałam.

- Co się dzieje? - spytałam zdezorientowana. 

- Ktoś chce z tobą porozmawiać. - powiedział Wieśniak.

Westchnęłam i powoli wstałam. Max pomógł mi pójść do mojego pokoju. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam kobietę siedzącą na łóżku. Mina mi zrzedła. Patrzyłam na nią kpiąco. Chciałam zawrócić i odejść, jednak Michael przyszedł i zasłonił mi przejście. Odłożyłam kule, wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się do niej. Zacisnęłam dłonie w pięści. Poczułam rękę na swoim ramieniu. 

Zobaczyłam w niej troskę i zmartwienie. 

- Cześć skarbie. - powiedziała uśmiechając się.

- Skarbie? - prychnęłam. - Nie rozśmieszaj mnie! 

- Chciałam cię przeprosić... - wstała.

- Coś jeszcze? - warknęłam.

Widziałam jak łzy naleciały jej do oczu. Pokręciłam lekko głową czując, że się denerwuje. 

- Proszę. - zaczęła podchodzić. - Wysłuchaj mnie.

- Nie mam zamiaru.

- Co się stało z twoją nogą? - spytała patrząc na nią.

Uniosłam jedną brew do góry. Próbowałam się uspokoić. Podeszła jeszcze bliżej. Stanęła tuż przede mną. Uśmiechnęła się krzywo. Drgnęłam. Odsunęłam się przez co prawie się przewróciłam, ale Myers zdążył mnie złapać. Przytrzymał mnie za biodra żebym się wywaliła. Przybliżyła się. 

- Nie podchodź. - warknęłam. 

- Córciu przepraszam... - powiedziała cicho. - Nie mam do kogo się odezwać... 

Prychnęłam. Spojrzałam na nią jak na idiotkę. 

- Mhm, czyli jesteś samotna, ta? Jakbyś nie była to nawet byś to mnie nie przyszła? 

- Nie to nie tak! - próbowała się wytłumaczyć. - Nie! Ja... przyszłabym! 

- Nie chce z tobą rozmawiać. - mruknęłam. - Wyjdź. 

Kobieta odwróciła się napięcie, ruszyła na przód i usiadła na łóżku. Zaczęła mnie jeszcze bardziej irytować. Wzięłam głęboki wdech, a powietrze wypuściłam przez usta. Przetarłam twarz dłońmi.

- Czego chcesz? - spytałam nieco spokojniejsza.

- Chcę żebyś wróciła. - powiedziała stanowczo. - Jesteś moją córką, więc mam prawo spotykać się z tobą.

- Jestem pełnoletnia. - uśmiechnęłam się. - W każdej chwili mogę odejść od was wszystkich i...

~ Nie możesz. ~ przerwał mi.

- Michael... - westchnęłam. - Chcę powiedzieć, że ja decyduję o sobie. - spojrzałam na mężczyznę. - Wyjdź na chwilę.

Przysunął mi fotel, na którym usiadłam, po czym wyszedł. Gdy tylko zobaczyłam ją po raz pierwszy wiedziałam, że coś się stało. Chciałam zobaczyć jak do tego podejdzie. Widziałam te za długie rękawy, które wychodziły jej za nadgarstki. Dłonie miętoliły materiał. Założyłam ręce na klatce piersiowej i spojrzałam na nią wyczekująco. Wymusiła uśmiech.

- Tęskniłam za tobą.

- Mów do rzeczy. - powiedziałam trochę ciszej gdyż siedziałam blisko drzwi. - Widzę, że coś jest nie tak. 

Westchnęła ciężko. 

- Ludzie zaczęli przyjeżdżać do mojego miasteczka. - rzekła cicho. - Nie normalni ludzie tylko... znaczy normalni, ale inni...

- Po prostu powiedz. - mruknęłam zmęczona.

- Przestępcy. - widząc mój wzrok postanowiła kontynuować. - Włamują się do domów i okradają to co zostało. Weszli również do mojego. 

- Pobili cię. - stwierdziłam. - Opisz całą tą sytuację. Ze szczegółami.

- Otóż... - usiadła wygodniej. - Byłam w kuchni. Robiłam coś do jedzenia, ponieważ miała do mnie przyjechać siostra. Nagle...

- Siostra? - uniosłam jedną brew do góry. - Czy ja o czymś nie wiem? Jaka kurwa siostra?

- Nie mówiłam ci o niej, bo... po prostu. - spojrzała mi w oczy. - Daj mi kontynuować. Nagle usłyszałam samochody. Z początku pomyślałam, że to wy przyjechaliście, więc wyszłam na zewnątrz. Wtedy zauważyłam jakiś dziwnych ludzi. Zrozumiałam jaka byłam głupia. Wy nie jeździcie samochodami! - oburzyła się na samą siebie. - Było to trzech mężczyzn i jedna kobieta. Mieli na sobie takie czarne skóry i stroje no wiesz... - gestykulowała. - Jak w filmach o gangsterach. Takie skóry które miały o tu wycięcia. - pokazywała miejsca przy żebrach. - Spodnie też mieli skórzane, oprócz tej babki. Ona miała zwykłe jeansy...

- Mamo... - warknęłam.

- Ta kobieta miała długie czerwone włosy, może nawet bardziej pod bordowe podchodziły, ale nie jestem pewna. - przymrużyła oczy starając przypomnieć sobie najwięcej szczegółów. - Jeden z tych facetów był łysy. Reszta miała włosy. 

- I co dalej się stało?

- Zauważyli mnie. - jej zapał wyraźnie przygasł. - Zaczęli iść w moją stronę, więc szybko zamknęłam drzwi i wybiegłam tylnymi. Gdy odeszli to odjechałam. Przyjechałam tu, bo słyszałam w wiadomościach, że tu jesteście.

- Co pominęłaś? - spytałam, a widząc jej zdezorientowaną minę dodałam. - Kto cię pobił?

- Ta babka. - wyjaśniła. - Faceci odeszli, ale ona została. Jak poszłam po kluczyki do auta to mnie zaatakowała. 

- Dobra. - wstałam. - Myślę, że możesz tu zostać. 

- Dziękuję. - również wstała i do mnie podeszła. - Chciałabym żebyś wiedziała, że to co wtedy powiedziałam to nieprawda. Pod wpływem emocji gadam...

- Zapomnijmy o tym. - przerwałam jej i podbierając się o ścianę podeszłam do drzwi. - Powiedz reszcie, że zostajesz.

Uśmiechnęła się lekko, po czym wyszła. Zamknęłam oczy i powoli zsunęłam się po ścianie w dół. Miałam przeczucie, że niedługo stanie się coś bardzo złego. Coś czego nikt się nie spodziewa. 

Dead by HalloweenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz