6

1.9K 116 43
                                    

Stałam tak kilka minut. Analizowałam wszystko, co się przed chwilą wydarzyło. Udałam się do mojego pokoju i położyłam na łóżku. Przykryłam twarz poduszką i zaczęłam krzyczeć. Nie mogłam uwierzyć w to, że tak łatwo mu uległam. Co ja sobie wtedy myślałam? To była tylko zwykła chwila słabości Viv, spokojnie. Tylko że on tę chwilę słabości może teraz wykorzystać. Nie zaufam mu ponownie. Tylko, że ten jego uśmiech i te śliczne oczy... One sprawiają, że zapominam o wszystkim, co zrobił, a raczej czego nie zrobił. Stop, Vivien weź się w garść! Napiszę do Amy, może ona mi coś poradzi.

Ja:
Amy, pomóż mi! Nie wiem, co robię. Nie wiem, co się dzieje 😢

Na odpowiedź nie musiałam czekać długo, bo przyszła prawie w sekundę.

Amy:
Co się dzieje? Coś się stało? Niech zgadnę, ma to coś wspólnego z Shawnem?

Skąd ona wie?! Jest moją przyjaciółką i zapewne wyczuwa takie rzeczy.

Ja:
Taaaak. Niestety 😕 Zgodziłam się z nim wyjść na spotkanie, bo musiałam, albo chciałam. Amy, on zaczął się tłumaczyć i zaczęłam mu wierzyć. Wiem, że to złe i nie jest w stanie odbudować mojego zaufania, ale coś mnie chyba nadal do niego ciągnie. To spotkanie może pokrzyżować moje plany. Boje się, że znowu będzie tak samo, nie chcę się do niego zbliżać, ale tak samo nie potrafię mu odmówić. Pomóż. On zamknął mnie u siebie w pokoju i nie chciał wypuścić, dopóki się nie zgodziłam!
PS. To chyba moja najdłuższa wiadomość do Ciebie od zawsze XD

Czekałam minutę, dwie, trzy, a odpowiedź nadal nie przychodziła.
Nagle dostałam sms'a.

Amy:
Skoro Cię już wypuścił, a Ty tak boisz się tego spotkania, to po prostu wyjdź z domu tak, żeby Cię nie zauważył. Proste. A jak już będą Twoi rodzice, to na pewno nie poruszy tego tematu. W tym czasie będziesz u mnie!
PS. Nie odpisałam od razu, bo byłam w kuchni po nową paczkę żelków ❤

W sumie pomysł Amy wydał mi się idealny, jeżeli mnie nie zauważy.

Ja:
Dziękuję misiu Ty mój! Kocham 😍

Amy:
Nie ma za co słoneczko! Szykuję już żelki!

Teraz zostało najgorsze, a mianowicie wymknięcie się z domu. Shawn nie może mnie zauważyć. Muszę być jak ci wszyscy szpiedzy z filmów. Otwieram drzwi od mojego pokoju. Rozglądam się dookoła. Nikogo nie ma, więc idę dalej na palcach, aby nie hałasować. Jestem na schodach i wychylam się przez poręcz, by sprawdzić, czy nie ma nikogo w salonie. O dziwo pusto! Schodzę kilka stopni i nagle słyszę skrzypnięcie schodka pode mną. Zatrzymuję się. Chyba nikt mnie nie usłyszał, więc z ulgą idę dalej. Jestem już przy drzwiach i wkładam buty. Otwieram drzwi i słyszę czyjś głos.

— A Ty gdzie się wybierasz? — to był Shawn — Chyba nie uciekasz ode mnie i naszego spotkania, co?

Domyślił się. Myśl teraz Vivian nad sensowną wymówką, myśl, myśl... Jak na złość nic nie przychodzi mi do głowy, więc mówię:

— Szłam do sklepu.

— Mogę wiedzieć, po co szłaś do tego "sklepu"? — pyta i przy ostatnim słowie robi cudzysłów palcami. Unosi kpiąco swoje brwi i czeka na odpowiedź.

— Po żelki — odpowiadam pewnie. Jakiekolwiek zawahanie w głosie mogłoby mnie zdradzić.

— Tak się składa, słońce, że mamy szafę pełną tych słodkości, więc nie musisz nigdzie iść. Możesz przygotować się na nasze spotkanie. Masz dwie godziny — posyła mi zwycięski uśmiech.

— Wiesz, bo zachciało mi się teraz ciastek, tak ciastek. Pójdę po nie — on mnie chyba naprawdę nie wypuści.

— Vivien, doskonale wiem, że kłamiesz. Widziałem, jak się wymykałaś. Nie jesteś w tym najlepsza — mówi, po czym przekłada mnie sobie przez ramię i zanosi do mojego pokoju.

That's when I loved you II Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz