Maraton 1/3
Świetnie. Po prostu świetnie.
Wkopałam się jak nigdy.
Dobra, wystarczy, że powiem imię kogokolwiek. Co jak poczuje, że znów kłamie? On prawdopodobnie ma dziewczynę do cholery! On ma dziewczynę! Muszę się opanować, bo powiem coś głupiego.
— Taylor Swift się spytaj, to jej piosenka — czy to zabrzmiało wrednie? Tak... Szlag by to.
— Aha. Masz okres? — zapytał niepewnie.
— Wyjdź — robię zamach ręką i udaję, że chcę w niego trafić trzymaną w dłoni szczotką.
— Wrócę, jak Ci przejdzie — wycofał się, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Tylko debil pyta o okres! Tego się nie robi!
Nie chciałam być wredna, ale jakoś samo tak wyszło. Najpierw mnie podsłuchuje, potem podpuszcza i się dziwi, dlaczego jestem odrobinę oschła.
To wcale nie dlatego, że ma dziewczynę.
No może w jakimś stopniu to przez to, ale mógł nie drążyć tematu. Tylko bez potrzeby mnie zdenerwował.
Przez niego siedzę na łóżku z laptopem i słucham dwustu najsmutniejszych piosenek na świecie. Wiem, dramatyzuję, ale jak mam się zachowywać, kiedy chłopak, który jest dla mnie ważny, znajduje sobie dziewczynę? Jestem TYLKO jego przyjaciółką, a on przyłapuje mnie na wykonywaniu piosenki Swift, którą śpiewałam, myśląc o nim. To mnie przerasta.
Mam dość tej niezręczności, krępującej ciszy, dziwnych sytuacji między nami, kiedy on patrzy na mnie, jakbym była najważniejsza. Przecież nie jestem. Jestem tylko przyjaciółką, nikim więcej. Nie jest istotne, jak bardzo chciałabym to zmienić, to tak zostanie. Nie będę mu komplikować życia. Znalazł sobie dziewczynę, powinnam dać sobie spokój, po prostu odsunąć się na boczny tor.
Tylko dlaczego to tak boli? Dlaczego po wysłuchaniu siedemdziesięciu piosenek jest gorzej?
Mam ochotę płakać, krzyczeć i rzucać przedmiotami, ale nie mogę tego zrobić. Bo nie mam na nic siły. Na udawanie przed nim i przed wszystkimi, że jest okej. Nie jest i dopóki się z niego nie wyleczę, nie będzie.
Tylko jak mam to zrobić, jeżeli go potrzebuję?
Może i jestem na każde zawołanie Shawna, może i zrobię dla niego wszystko, może i przez to cierpię, ale nie umiem przestać. Przestać wierzyć, że może kiedyś przejrzy na oczy i zobaczy we mnie kogoś więcej. Kogoś, kogo naprawdę kocha. Tak jak ja kocham jego. Nadzieja matką głupich.
Shawn to chyba najbardziej ślepy chłopak, jakiego znam.
On może mnie ranić swoim postępowaniem, bo wiem, że nie robi tego świadomie. Mogę to dla niego przecierpieć, mogę płakać po nocach, ale nie mogę z niego zrezygnować. On jest moją pierwszą miłością. Pierwszej miłości nie można odpuścić tak łatwo, a ja muszę to zrobić! Muszę odpuścić.
Nawet dwa lata rozłąki nie podziałały. Byłam na niego zła, wściekła i przez jakiś czas rzucałam w jego zdjęcie rzutkami, ale jednocześnie obserwowałam go na każdym portalu społecznościowym i czytałam każdy artykuł z nim związany. Potrzebowałam jego obecności w moim życiu, nawet jeśli próbowałam to wypierać. Potrzebowałam go i będę go potrzebować zawsze.
Jest moim pierwszym prawdziwym przyjacielem, pierwszą miłością, pierwszą osobą, która starała się zapamiętać moje nawyki.
Spojrzałam na zegarek. Było już grubo po trzeciej rano. Jeszcze nigdy chyba się tak nie zasiedziałam, spędzając czas na rozmyślaniu i dołowaniu się muzyką. Wyłączyłam laptopa i poszłam wziąć prysznic. Wytarłam się i ubrałam w piżamę. Wyszłam z łazienki, a na moim łóżku jakby nigdy nic leżał Shawn.