14

1.2K 96 62
                                    

Maraton 2/3

Po półgodzinnej jeździe podjeżdżamy pod studio. Wytrzymałam jakoś tę męczarnię. Było ciężko. Naprawdę. Trudno patrzeć na kogoś, kogo się... hmmm... właśnie.
Jak na nich patrzyłam, to wyobrażałam sobie siebie na miejscu Amandy, ale do tego nigdy nie dojdzie. Shawn jest w niej zakochany, a jeżeli nawet rozstanie się z nią, to przecież i tak nie będzie ze mną. Jestem w końcu dla niego tylko przyjaciółką.

Muszę się z tym pogodzić, bo zaczynam wariować.

Łatwiejsze może by to było, gdybym nie musiała na własne oczy oglądać ich czułości. Boję się, że przez ich związek moja relacja z Shawnem się pogorszy i nie będzie miał już dla mnie tyle czasu. Oddalimy się od siebie, a on o mnie zapomni? Albo i nie. Sama nie wiem. Z jednej strony pojmuję to, że jestem dla niego ważna, ale Amanda stanie się dla niego ważniejsza. To normalne przecież! Nic nie mogę na to poradzić, że moje myśli są pesymistyczne. Nie wszyscy widzą świat w kolorowych barwach. A po tym, co się stało dwa lata temu, mogę mieć wątpliwości. Pozostaje mi jedno, a mianowicie odpuszczam sobie.

Moje przemyślenia przerywają otwierające się drzwi.

— Wysiadasz, czy zostajesz w samochodzie? — pyta ze śmiechem Shawn.

— Wiesz, po długim zastanowieniu się, chyba idę — żartuję i wychodzę z samochodu.

— Inaczej byśmy nie nagrali tej piosenki. Bardzo długo nad nią pracowałem. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.

— Będzie idealna — uśmiecham się i wchodzimy do studio.

Bogato urządzone. Nie dziwię się, że jest najlepsze w New York'u. Zastanawia mnie tylko jedno. A mianowicie, jakim cudem Amanda tu pracuje? Nie wygląda na bogatą, czy znającą się na muzyce dziewczynę. Chyba że ma wpływowych rodziców. Tacy są w stanie wszystko załatwić. Amanda prowadzi nas do sali nagrań, gdzie czeka już na nas odpowiednia osoba, która zaczyna wszystko nam tłumaczyć. Shawnowi nie jest to potrzebne, ale mojej osobie tak.

Patrząc prawdzie w oczy, ja się nie znam na muzyce, nie umiem ładnie śpiewać i w sumie nie wiem, dlaczego tu jestem. Jak sami mnie posłuchają, to zrezygnują. Szkoda tylko, że wystawię się na pośmiewisko.

Jestem już do tego przyzwyczajona, ale ile razy można?

Po wysłuchaniu wszystkiego dostaję kartkę z tekstem piosenki. Na pierwszy rzut oka wydaje się świetna. Po kilkukrotnym przeczytaniu nie zmieniam zdania. Melodię już ustaliliśmy, więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko nauczyć się słów. Dostałam na to pół godziny. W tym czasie Amanda poszła pozałatwiać sprawy związane ze studiem i nowymi klientami. Shawna natomiast oprowadza pan, który będzie z nami współpracował. Także zostałam sama. Może nawet lepiej. Łatwiej będzie mi się nauczyć tekstu. Boję się, że go zapomnę, albo że mój głos przybierze inną barwę z powodu stresu. A co najgorsze, że będę fałszować. Shawn śpiewa ślicznie, więc jeżeli skopię tę piosenkę, to mogą już więcej nie wydać tutaj jego utworów. To jest w końcu wielka szansa. Na samą myśl o tym moje ręce zaczęły drżeć, a wraz z nimi trzymana kartka. Emocje przejmują nade mną kontrolę. Chcę stąd uciec. Podchodzę do drzwi, a one się w tym samym momencie otwierają. W progu stoi Shawn.

— Chyba nie chciałaś uciec, prawda? — pyta ze śmiechem. Jak on mnie dobrze zna.

— Może wybierzecie kogoś innego. Szkoda tak naprawdę dobrej piosenki dla kogoś takiego, jak ja — próbuję jeszcze jakoś wybrnąć z sytuacji, ale nic z tego. Widzę Shawna kręcącego głową — Uhhh... Poddaję się, okej?

That's when I loved you II Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz