• Rozdział 23 •

172 15 2
                                    

Rubinowe Skrzydło

Od przedwczesnego porodu Wiśniowego Płatka minęły trzy dni, a ona nadal nie nazwała kociaków. Tego dnia rozmawiałam z nią o tym, a ona powiedziała, że nazwie tylko pierworodnego, a kotkom imiona nadadzą moje kociaki.

— ale jesteś pewna? — zapytałam.

— tak. Koty chodźcie tu, nadam moim młodym imiona. — wymruczała kotka dawniej zwana Saszą. Wszyscy przyszli, a jako pierwszy Obłoczny Świt. Ostatni zjawili się Dębowe Futro, Lwia Łapa i Podrapany Pysk - koty, które były na polowaniu.

— dobrze. Wszyscy są. Ten kotek — wskazała ogonem na śpiącą beżową kulkę futra. — będzie nazywany Sadzawkiem. — ogłosiła.

— a co z resztą kociąt? — zapytał Obłoczny Świt.

— Wodo, nazwij kociaka z szarym ogonem. — wymruczałam.

— Kwiatuszka.

— a dluga będzie Piolunka. Po Klanu Pioluna. — miauknęła od razu po niej Tygryska.

— dobrze. Idźcie już. Moje kociaki to od teraz Kwiatuszka, Piorunka i Sadzawek.

Stalowa Łapa

Nareszcie wróciliśmy. Ale nie do końca. Od trzech dni byliśmy przed górami, a dzisiaj zaczęliśmy podróż do Klanu Pioruna.

Droga przez góry była trudna, szczególnie dla mojej partnerki w ciąży. Byliśmy w połowie gór, gdy spotkaliśmy koty Plemienia Płynącej Wody.

— witajcie. Tak, jest nas tylko tyle. — wymruczała Wiewiórka.

— nie wiem, jak możemy ci pomóc. — wymruczałem.

Nie wiedziałam. Nie mogliśmy zostać w Plemieniu.

— ja wam pomogę. Zostanę tu i wychowam kocięta. Jestem w ciąży z Ogniem, Który Płonie. — wymruczała Śnieg.

Byłem zdziwiony. Bardzo zdziwiony.

— dziękuję za pomoc. — wymruczała Wiewiórka, a my wyruszyliśmy dalej. Bez Śniegu.

Lwia Łapa

Dwa dni temu kociaki mojego mentora dostały imiona. Teraz po raz pierwszy od kilku dni poszliśmy na polowanie. Złapałem sikorkę i trzy króliki. Wróciliśmy do obozu i położyliśmy je na stosie zwierzyny.

Wtedy zobaczyłem, że w żłobku jest medyk. Dlaczego?

Nie wiedziałem. Ale on wiedział. Wyszedł ze żłobka. Pysk miał smutny.

— bardzo mi przykro, ale Wiśniowy Płatek nie żyje. Rubinowe Skrzydło zajmie się jej młodymi.

— co?

— jak to?

— dlaczego?

— co było przyczyną?

— czy jej kociaki będą o tym wiedziały?

— nieeeeeee! — to ostatnie było piskiem Obłocznego Świtu. Kocur podbiegł do ciała ukochanej.

— ja...nie...nigdy...przestanę...nie prze-estan-nę...cię k-kocha-ać. Żegnaj. — po tych słowach Obłoczny Świt wtulił głowę w futro swojej zmarłej partnerki, a z jego oczu wypłynął dosłownie wodospad łez.

Nagle do obozu wszedł kot. Nie wiedziałem kto to. Podbiegła do niego moja matka.

— Stalowa Łapa?

[372 słowa]

Wojownicy:Nowy Klan.Tom 2 - Wyprawa Stalowej Łapy ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz