30

5.9K 237 1
                                    

MARATON 2/7



Zadowolona poszłam do ogrodu.

Na początku poprostu sobie posiedziałam na tej ławce ale po chwili kucnęłam przy oczku wodnym umieszczonym bardziej na tyłach tego ogrodu.


- Lea! Gdzie jesteś!?- zdenerwowany ton głosu Dylana zmusił mnie do obrócenia głowy w jego strone.


- O co chodzi?- spytałam


- Obiad czarownico- mruknął

- Jesteś dziwny- wstałam i ominęłam go kierując się do kuchni- Idziesz czy nie?- spytałam jego


- Jestem tuż przy tobie- szepnął mi do ucha


W zaskoczeniu odskoczyłam i walnęłam go szczęke ramieniem.
Przerażona spojrzałam na niego i złapałam go za szczękę obserwując czy nic mu nie jest


- Boli?


- Przecież jestem wilkołakiem- szepnął po czym tak jakby nic obrócił głowę tak że słyszałam strzelanie jego kości.


- Auć- skrzywiłam się na sam dźwięk tego co zrobił


- Nie dramatyzuj. Chodźmy na obiad.


- Potem na starość nie będziesz mógł gadać bo cie kości będą boleć

- To będę w myślach do ciebie mówił


- A kto powiedział że tu zostane?- spojrzałam na niego


Od razu ekspresja na jego twarzy się zmieniła. Z pogodnego 22-latka zmienił się w zdenerwowanego 22-latka.


Przejebałam?


- A kto ci pozwoli stąd odejść?- warknął- Albo z resztą wiesz co? Idź sobie! Idź i kurwa nie wracaj! Nie będę słuchał twojego pierdolonego głosu ani nie będę musiał oglądać twojej twarzy! Chcesz to idź!- wykrzyczał na mnie w złości


- Dylan- szepnęłam gdy odchodził ode mnie do domu watahy- Zjebałam, ale nie będę go przepraszać za to. Chyba- powiedziałam cicho do siebie


Weszłam po cichu do domu i czmychnęłam na góre do pokoju Luny. Rzuciłam się na łóżko i poszłam spać.




*****

Nie Próbuj Mnie Zmieniać WILCZKUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz