Rozdział 6 "Wypadek"

72 7 54
                                    

   Każdy ruch SoHee wprawiał wstawionego SeJoona w obłęd. Dwudziestosześciolatka wydawała mu się teraz szczególnie atrakcyjna. Chciał ją mieć tylko dla siebie, ale wiedział, że gdy jego ojciec na coś się uprze, to nie ma szans by go do czegoś przekonać.

    W głowie huczało im po zbyt dużej ilości alkoholu. Tym razem nawet długowłosa upiła się i to pierwszy raz w swoim życiu. To było dla niej coś nowego, ale pokochała ten stan wiedząc  jednak, że następnego dnia nie będzie już tak pięknie.

***

    Z trudem udało im się dotrzeć do mieszkania SoHee w centrum Seulu, ponieważ kilka razy potknęli się o coś na chodniku lub po prostu o własne nogi, które żyły własnym życiem.

   SoHee zaczynała się złościć, gdy nie mogła wygrzebać z torebki kluczy do drzwi. Kilka razy rzuciła torebką o podłogę, czym zwróciła na siebie i jej pijanego towarzysza uwagę sąsiadów.

   W końcu po godzinie poszukiwań kluczy długowłosa odpuściła sobie i zajrzała pod wycieraczkę. Był tam klucz zapasowy.

    SoHee zaśmiała się i wsadziła klucz do zamka, a następnie przekręciła trzy razy. Po chwili drzwi otworzyły się, a ona i SeJoon mogli wejść do środka.

***

    Oboje położyli się na kanapie w salonie, która na szczęście była rozłożona. Długowłosa wpadła w objęcia dwudziestoośmiolatka i przelotnie pocałowała go w usta. Widać było, że SeJoon nie był zbytnio z tego zadowolony, ponieważ niezdarnie, ale agresywnie chwycił jej twarz w obie dłonie i przysunął do swojej. Pocałował ją.

    Pachniał wodą kolońską, zmieszanym alkoholem i przypalanym cukrem. SoHee od zawsze te zapachy kojarzyła tylko z nim i nie chciała by obok niej był ktoś inny niż on.

    Jego ruchy były pewne. Bardzo pewne, ale SoHee się to podobało. Nie miała nic przeciwko temu co miało zaraz nastąpić. Kochała tego mężczyznę i za nic nie zmieni swojego zdania. Chyba że...

    Dwudziestoośmiolatek zawisł nad nią. Palcami jednej ręki kreślił wzory na jej nagim do połowy ciele, aż zatrzymał się na wysokości guzika spodni. Drugą ręką starał się trzymać obie ręce dwudziestosześciolatki nad jej głową, ale nie bardzo mu to wychodziło.

    Złączył ich usta w namiętnym i pełnym pożądania pocałunku. Miał przejść do kolejnego kroku, ale w tym momencie usłyszeli, że ktoś trzasnął drzwiami.

    Oboje zamarli w bezruchu. Po chwili ich jednak otrzeźwiło. Szybko odsunęli się od siebie i od razu spalili się ze wstydu.

     W progu stał SoRi, młodszy brat SoHee, który wyglądał jakby miał zaraz wymiotować. Kiedy zrozumiał, że noona i hyung na niego patrzą, wypuścił rzeczy z rąk i z prędkością światła opuścił mieszkanie...

***

   SoHee i SeJoon prędko ubrali się i razem wybiegli na ulicę szukać SoRiego. Długowłosa kilka razy próbowała się do niego dodzwonić, ale bez skutku.

-Tato, jest może SoRi w domu?- postanowiła, że najlepiej będzie zadzwonić do domu i upewnić się, czy aby nie wrócił.

-Miał dzisiaj nocować u Ciebie- odparł ojciec.- Coś się stało?

-Nie, nic- od razu pomyślała o sytuacji w jakiej nastolatek ich znalazł.- Po prostu chciałam wiedzieć o której będzie.

     Gdy się rozłączyła, strzeliła sobie otwartą dłonią w czoło. Upadła na kolana. Nie mogła powstrzymać myśli, że jej bratu mogło coś się stać, gdy wybiegł z mieszkania.

    Kolejny raz miała zadzwonić do nastolatka, ale w tym momencie na wyświetlaczu pojawił się numer jej brata. Bez wahania odebrała.

-Pani Park SoHee- spytał nieznany głos.

- Tak, to ja- odparła.- Coś się stało?

-Dzwonię ze szpitala uniwersyteckiego ShiWoo- SoHee zbladła.- Park SoRi miał wypadek.

    Dwudziestosześciolatka wypuściła telefon z ręki. Obraz zaczął jej się zamazywać, aż całkowicie zniknął. Gdyby nie szybka reakcja SeJoona, długowłosa upadłaby na chodnik.

♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤

Trochę was tym chyba zaskoczyłam, a raczej mam taką nadzieję. Oto dramaturgia na zamówienie. Myślę, że raczej sprostałam. Piszcie co myślicie ^^

Marriage from the contract ▪︎Oh SeHun▪︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz