Okazało się, że Harry sekretnie był fanatykiem Paryża i poważnie, Louis nie był zaskoczony.
Skończyli w sklepie z używanymi rzeczami na Rue de Saintonge. Sklep był mały i na jedynym oknie w pomieszczeniu widniał biały, pochyły napis 'Pretty Box'.
Harry był huraganem śmiechu i kiepskich żartów, przymierzającym vintage koszule od Cavalii i wybierając najgłośniejsze kapelusze od YSL. Metki przy ubraniach szeptały Louisowi słodkie historie i czuł się pełny, wszystkie jego zmysły w gotowości.
- Więc znasz Galliano - oznajmił Harry, ubrany w najbardziej dziwaczną marynarkę od Schiaparelli, na jego nosie spoczywały wielkie okulary przeciwsłoneczne.
- Co mnie wydało? - Louis odwrócił się, trzymając biało czarną koszulę z Kenzo z roku 1987 w jednej dłoni, a w drugiej czerwony płaszcz od Issey Miyake. Ostrożnie położył je na ladzie i wrócił się do półek, biorąc piękny, wełniany płaszcz od Hermesa w wielbłądzim kolorze z wysokim kołnierzem.
- Nie mogę uwierzyć, że ty byłeś odpowiedzialny za jego powrót, Louis. Nie słyszałem tej historii od nikogo.
- Nie podzieliłem się nią z nikim, oprócz Zayna i byłem całkiem szczęśliwy, żeby Anna to przejęła.
Oczy Louis błądziły po pomieszczeniu. Wciąż poszukiwał jakiś ukrytych skarbów i jego mowa była powolna.
- Są dobrzy projektanci i są też świetni. I są legendy. Nie żyjący Saint Laurent, wiedział jak ciąć. McQueen, często zastanawiam się jak bujne musiały być jego sny, by stworzyć kreacje nie z tej ziemi. Galliano, on jest legendą. Spełnia wszystkie wymogi. Wizja, kunszt, struktura, cięcie. Każdy z nich. Ale również jest osobiście moim ulubionym. Patrzenie jak odchodzi złamało moje serce.
- To musi być potężne uczucie, być w stanie przywrócić kogoś z powrotem do życia. To znaczy, to jest jego życie, mimo wszystko - Harry usiadł na jednym z krzeseł na tyle pomieszczenia, sterta ubrań leżała na jego kolanach.
- Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób. Po prostu cieszę się, że ponownie znalazłem mu dom.
Louis czuł się dziwnie wyznając to Harry'emu i pochwała ciężko osiadła na szczycie tego wszystkiego. Było to niecodzienne dla Louisa, by w ogóle się dla kogoś otworzyć.
- Cieszę się, że to zrobiłeś - odpowiedział Harry i ponownie zamilkli, szperając dookoła.
Właścicielka rozpoznała Louisa, bo ktokolwiek w niewielkim stopniu zainteresowany modą dowiedział się o jego imieniu gdy tylko przejął stery i pozwoliła im wałęsać się dookoła pomieszczenia w spokoju, okazjonalnie dostarczając im krótką historię o tym jak zdobyła rzecz, którą obecnie oglądali. Louis skończył kupując szeroki wybór butów z lat dwudziestych, głównie Schiaparelli i Ferragamo. Nie był pewien czy je odsprzeda, czy wystawi w swoim biurze, albo może nawet przemyci je na jedną z sesji, ale był bardzo szczęśliwy, czując jakby nie tylko kupował ubranie, ale także historię, która się z nim wiązała, znakomity rodzaj sztuki.
Harry zdecydował się kupić płaszcz od Lanvin sięgający do łydek z wąskim paskiem z łososiowym kolorze, pozując dla Louisa na środku sklepu. Był to damski płaszcz, cięcie było węższe w talii i długość była jasną wskazówką, że pochodził on z lat dwudziestych. Materiał był delikatny, prawdopodobnie mieszanka kaszmiru i wełny i kiedy opadał, formował się w kształt tulipana.
- Jesteś całkiem odważny - słowa wydostały się, zanim Louis zdał sobie sprawę co się działo i Harry odwrócił się, przestał przypatrywać się sobie w lustrze i uniósł brew.
Och, cóż. Odkąd zaczął kopać tę dziurę, mógł równie dobrze w nią wskoczyć.
- Nie mam na myśli w krzykliwy sposób, albo odpychający. Odkąd zacząłem pracować w wydawnictwie, zawsze miałem tę myśl, że powinniśmy ukazywać odważnych ludzi - w naszej dziedzinie, z innych dziedzin połączonych z modą, albo kogoś całkowicie niezwiązanego z modą przekształcić w kwestii stylu, żeby pasował do tego co sprzedajemy, ale wciąż jest w stanie jasno ukazać siebie i wysłać wiadomość. Więc widziałem wielu ludzi, którzy są odważni, Harry. Zawsze mają podobne cechy, są zażarci i niespokojni, wytrwali. Niektórzy dużo mówią, niektórzy nie i nigdy nie chodzi o słowa, oni są po prostu napisami do ich czynów. Ci ludzie mają wokół siebie aurę i w większości nie zdają sobie z tego sprawy i jest to magnetyczne i nie możesz trzymać się z daleka. Ten świat jest wypełniony zwykłymi ludźmi, przeciętnymi ludźmi, którzy się poddali, którzy przeszli przez niego bez zauważenia kolorów wokół nich. I są również ci odważni i oni żyją, prawdziwie żyją. I co jest jeszcze ważniejsze, nie trzymają tego tylko dla siebie. Zawsze to przekazują, czasami do konkretnej osoby i od czasu do czasu do tysiąca ludzi. Co próbuję tu powiedzieć, Harry, to jest to, że jesteś odważny. I nie wiem skąd to wiem, ale rzadko się mylę co do tego.