Następny ranek w biurze był conajmniej gorączkowy i na przemian krzyczał i sarkastycznie odpowiadał, gdy wszyscy zdawali się być w apatycznym humorze, usprawiedliwiając się zimnem i imprezami, na jakich byli i głównie faktem, że był trzeci stycznia i byli w pracy.
- Wszyscy mieliście pieprzony miesiąc wolnej ręki, kiedy mnie nie było, przestańcie się obijać! - zacisnął zęby przez nową dziewczynę, która trzeci raz z rzędu tego dnia nie mogła załatwić dla niego Demarcheliera.
Nałożył długi, zielony płaszcz na swój szary garnitur od Balenciagi który sprawiał, że czuł się jakby był w Matrixie i poszedł do biura Zayna.
- Musisz się ruszyć, lunch DVP jest za pół godziny i jest on po drugiej stronie miasta - powiedział Zaynowi, kiedy zajrzał do jego biura. Zayn miał na sobie okulary, przed nim leżało milion polaroidów.
- Tak, przepraszam, straciłem poczucie czasu - zdjął okulary i podszedł do wieszaka, by wziąć swój płaszcz, dzisiaj Etro ze złotym nadrukiem na karmelowym aksamicie.
Wcisnęli papierosa przed jazdą i spóźnili się na lunch, ale według Louisa pasowało to do tego rozczarowującego dnia. Zayn narzekał, że modelki wyglądały okropnie na najnowszych zdjęciach i Jessica ciągle do niego wypisywała z każdym problemem, ale mimo to jedyną rzeczą na jakiej w stanie był się skupić było wspomnienie ostatniej nocy i warg Harry'ego na tych należących do niego i na wizji tego, że dzisiaj będą się wspaniale bawić.
Uśmiechał się i przytakiwał kiedy musiał i zachęcał Zayna do wypicia dodatkowej mimosy, żeby uspokoił swoje nerwy, zanim wyruszył na swoje spotkanie z McCreamy.
Dzisiaj przywitała go ubrana w czekoladowym kolorze i zaśmiał się do siebie, kiedy zajął swoje miejsce. Pokój pachniał liliami, które stały na jej biurku i przyglądała mu się z uśmiechem na ustach. Rozmawiał z nią przez trzy godziny i znowu, ona tylko słuchała i na końcu powiedziała mu, że radził sobie świetnie i zobaczy się z nim w następnym tygodniu.
Jeśli miałby przypuszczać coś w stosunku do McCreamy powiedziałby, że oczywiście zmierzał gdzieś ze swoimi problemami, ale gdzie dokładnie, nie miał pojęcia. Mówiła najmniej jak to było możliwe, zazwyczaj zostawiała to jemu, żeby doszedł do własnych wniosków i zdecydowanie nie będzie się z nią o to kłócił.
Louis wyszedł wcześniej z biura na swoją randkę i przejrzał z Zaynem artykuły wstępne, przekreślając dwa i każąc Jessice umówić sesje zdjęciowe ponownie na następne kilka dni, zostawiając Zayna z planowaniem całkowicie innych zestawów ubraniowych.
Na jego stole leżały ubrania na zmianę i przebrał się w swoim biurze, zanim poszedł na wydział urody, by wykorzystać wykwalifikowanych redaktorów, których Vogue zatrudniał.
Był ubrany w szarą koszulę od Lanvin z jasnobeżową marynarką i po naradach wybrał ciasne, wełniane spodnie od Julius, które wyglądały niemalże jak legginsy. Zatrzymał się w garderobie, by wybrać płaszcz i skończył z najpiękniejszym, kasztanowym, dwurzędowym płaszczem od Marni, który miał kołnierz w kształcie kwiatu i płaszcz sięgał mu za kolana. Ktoś obwiązał wokół wieszaka szary szalik i jego również wziął, kiedy przypomniał sobie jak było zimno na zewnątrz.
Było wystarczająco czasu, by jeden z redaktorów rzucił okiem na jego twarz i wyciągnął całe pudło wypełnione korektorami, nakładając je na jego skórę, zanim miał wystarczająco czasu, by wygodnie rozsiąść się na swoim fotelu.
Stukał na swoim telefonie, podczas gdy czekał i ulżyło mu, gdy zobaczył że Harry nie mógł doczekać się randki, jeśli sterta wiadomości, które wysłał Louisowi podczas tego dnia była jakąś wskazówką.