Various Storms 1.2

2.4K 175 52
                                    

- Masz na sobie najbrzydszy płaszcz jaki istnieje - wymamrotał, podejrzliwie patrząc na Zayna.

Właśnie wrócił ze spotkania z kierownikami Kering, drugiej największej modowej grupy na świecie. Był zmęczony, oczy mu się zamykały i nawet nie było drugiej po południu.

To był jeden z tych dni. To był jeden z tych dni już od kilku tygodni. 

Zayn stał na schodach pod One WTC, bezproblemowo wygldając świetnie i bardzo, bardzo drogo, owinięty w czarny, skórzany płaszcz od Balmain z futrzanym kołnierzem. Rękawy były udekorowane złotymi i czerwonymi paskami i na jego prawym ramieniu był wyszyty złoty wzór; smoki podczas walki. Jakby to nie było wystarczająco niedorzeczne, miał czarny, kaszmirowy szalik od Acne ciasno owinięty wokól szyi, więc pasował tam, gdzie dekolt w kształcie litery V powinien odsłaniać skórę i miał na sobie proste, czarne spodnie. 

Zayn rzucił mu spojrzenie, które mówiło 'nie igraj z losem', strącając popiół ze swojego papierosa i wciskając paczkę w ręce Louisa.

- Cóż, ty wyglądasz pięknie, kochanie - zmierzył Louisa wzrokiem, przechylając głowę w bok, jakby myślał nad tym, co powiedział, zanim przytaknął i w końcu się uśmiechnął. - To Haider, tak?

Jego głos był wyższy, niż zazwyczaj i cwaniacki uśmiech przypomniał Louisie o pewnym zaopatrzeniowcu, którego poznał, kiedy pracował dla Bazaar, który zawsze chodził dookoła i rozpoznawał ubrania ludzi, jakby oni wszyscy nie pracowali w tej samej branży, wszyscy byli świadomi skąd dana rzecz pochodziła. 

- Czy naśladujesz Barbarę? - powiedział Louis, wypuszczając duży kłąb dymu, uśmiechając się.

Zayn wciąż się uśmiechał, diabelnie. - Och, skarbie, doprawdy to robię - wypchnął biodro w jedną stronę, łokiec przyciśnięty do talii i kostka wykręcona do zewnątrz, popiół opadał z jego papierosa, kiedy trzepotał rzęsami.

Życie byłoby o wiele prostsze, gdyby Louis zakochał się w Zaynie. 

- Więc co tam? - spytał, dając Zaynowi szansę, żeby zdał mu relację z tego, co działo się w biurze, gdyż nie było go tam od rana.

- Niewiele, wszyscy są ekstremalnie leniwi, gdy ciebie nie ma. Przyszły polaroidy, zostawiłem je na twoim biurku, pójdę je teraz z tobą przejrzeć. Cały department modowy miał dzisiaj sesje. Och i wczoraj była impreza u Jonasa, Victoria Beckham została sfotografowana z mokrą plamą na jej spodniach. Również Jessica przespała się z tym kolesiem, który gra Jamesa Bonda - powiedział szybko wszystko z pamięci.

- Jesteś najbardziej szczodrym źródłem plotek i najgorszą osobą, jeśli chodzi o zapamiętywanie imion - wyśmiał go Louis.

- I dlatego ty jesteś najgorszym źródłem plotek i najlepszy w zapamiętywaniu imion. Pasujemy do siebie, szefie, nikt ci nie powiedział?

- Nie nazywaj mnie szefem - Louis lekko uderzył go w ramię i wrócili do biura, krótki przystanek, zanim znowu gdzieś się uda.

Naprawdę wyglądał dobrze. Miał na sobie kremowy golf od Haider Ackermann, w końcu miał szansę go założyć i swoje Opening Ceremony spodnie, które były w odpiednim odcieniu czerni. Na to biało czarny płaszcz od Umit Benan, co było jego ulubionym zakupem tej jesieni.

Wiedział jak dobrze jego tyłek wyglądał w tych spodniach i jak golf go połykał, bo jego kończyny były małe i wyglądał na jeszcze szczuplejszego, niż zazwyczaj, ale to tylko sprawiało, że wyglądał lepiej.

I kochał to, fakt, że ubrania wiele mówiły, jeśli maiłeś do tego oko. Dawno temu nauczył się jak daleko możesz zajść, jedynie dobrze wyglądając i szczerze wierzył, że żeby być najlepszą wersją siebie, musisz wyglądać jak najlepiej. Więc to robił, zawsze. 

...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz